Kto może zostać papieżem? Czy naprawdę kiedyś została nim kobieta?

Czy papieżem naprawdę może zostać każdy ochrzczony mężczyzna? Czy w historii Kościoła naprawdę papieżem była jedna kobieta - słynna papieżyca Joanna? Na te pytania w swojej książce "Konklawe" odpowiada Hubert Wolf – historyk Kościoła i znawca dziejów Watykanu.
Publikujemy fragment książki.
Kogo można wybrać na papieża?
W kontekście pytania, kogo można wybrać na papieża, oczywiście należy poruszyć kwestię płci papieża. „Mulier Papa” (jak w tytule książki Elisabeth Gössmann), papież kobieta, odgrywa ważną rolę w czasami ostrych sporach o dopuszczenie kobiet do kościelnych urzędów. Publikacje, które stały się bestsellerami, filmy fabularne, które przy ciągnęły do kin miliony widzów, oraz filmy dokumentalne, które cieszyły się ogromną oglądalnością – wszystko to sprawiło, że pewna kobieta osiągnęła światową sławę, wykraczając przy tym daleko poza sferę Kościoła: to domniemana papieżyca Joanna.
Oto jej legenda w skrócie: wiosną 858 roku papież Jan VIII prowadził procesję w pobliżu pałacu na Lateranie. W jednej z uliczek procesja się zatrzymała. Papież upadł na ziemię i doznając ostrych bólów porodowych, wprost na ulicy, wydał na świat dziecko – gdyż w rzeczywistości był kobietą. Zgodnie z legendą Joanna pochodziła z okolic Moguncji i od swojego ojca, prezbitera, otrzymała solidne wykształcenie w zakresie języków klasycznych, filozofii i teologii, tak że przebrana za młodzieńca, mogła pojechać na studia do Aten. Następnie udała się do Rzymu jako „Johannes Anglicus”, gdzie ze względu na swoją wiedzę i pilność zrobiła błyskotliwą karierę w kurii. We wrześniu 855 roku Johannes Anglicus został wybrany następcą Leona IV i przybrał imię Jan VIII. W czasie swojego pontyfikatu, który trwał dwa i pół roku, papieżyca miała podobno wiele romansów. Ciążę mogła jednak łatwo ukryć pod papieskimi szatami. Po porodzie podczas procesji wściekły tłum, w poczuciu bycia oszukanym i zdradzonym, pozbawił ją życia przez ukamienowanie.
Historia papieżycy Joanny jest tylko wymyśloną legendą
To ładna historia, ale całkowicie wymyślona. Dokładne badania historyczne, i to prowadzone także przez historyków protestanckich, jednoznacznie wykluczają istnienie papieżycy Joanny. Spośród licznych dowodów, które przemawiają przeciwko historyczności papieżycy, przywołajmy tutaj tylko dwa. Po pierwsze, jeśli w kwietniu 858 roku rzeczywiście doszło do tak ewidentnego skandalu, to ten wyjątkowy przypadek musiałby zostawić jakiś ślad w źródłach z tamtego czasu. Tak jednak nie jest. Legenda o papieżu kobiecie pojawia się dopiero czterysta lat później, w połowie XIII wieku. Po drugie, lista papieży w punkcie, w którym miałaby się znajdować papieżyca Joanna, nie ma żadnych luk. Nie przekonuje również próba przesunięcia jej pontyfikatu i utożsamienia jej z Janem VIII (872–882)7.
Nie istnieje zatem historyczny precedens kobiety obejmującej urząd papieża. Również z punktu widzenia prawa kanonicznego wydaje się, że nie ma możliwości, aby w przypadku wyborów papieża udzielić biernego prawa wyborczego kobietom. Kobieta nie może zostać wybrana na papieża, gdyż zgodnie z nauczaniem Kościoła, zaostrzonym jeszcze przez Jana Pawła II, święceń kapłańskich udziela się jedynie mężczyznom, a wybrany na papieża musi otrzymać święcenia biskupie. Droga jest więc zamknięta.
Czy zwykły ochrzczony mężczyzna może zostać papieżem?
Charakterystyczne, że w prawie regulującym wybory papieża obowiązującym od 1996 roku nie można znaleźć żadnych wyraźnych ustaleń dotyczących biernego prawa wyborczego, o kobietach jako potencjalnych kandydatkach nie ma mowy w ogóle. Jan Paweł II założył raczej, że po podliczeniu głosów kandydat z kwalifikowaną większością z reguły jest obecny na konklawe, gdyż w przeciwnym razie nie można by go bezpośrednio zapytać: „Czy przyjmujesz twój kanoniczny wybór na Biskupa Rzymskiego?”. Może to być więc wyłącznie kardynał, gdyż nikt inny nie zostałby dopuszczony do aktu wyboru.
Od przepisów wprowadzo nych przez Jana XXIII każdy kardynał musi także otrzymać święcenia biskupie. Dla mało prawdopodobnego przypadku, gdy „wybrana osoba znajduje się poza Watykanem”, przepisy zawarte w Universi Dominici gregis przewidują, że zastępca Sekretarza Stanu ma ją potajemnie odnaleźć i możliwie szybko sprowadzić do kaplicy Sykstyńskiej9. Ze względu na konieczność zachowania tajemnicy nie należy używać „społecznych środków komunikowania się”, wykluczone są więc skorzystanie z telefonu, faksu, wysłanie e-maila, esemesa i tym podobne. Zastępca Sekretarza Stanu musi zatem „osobiście” udać się do wybranej osoby, także jeśli znajduje się ona na drugim końcu świata. Konklawe trwa aż do jego przybycia. Po przyjęciu wyboru trzeba sprawdzić, czy ten, który został wybrany, otrzymał już święcenia biskupie. „Jeśli natomiast elekt nie posiada sakry biskupiej, winien zaraz otrzymać święcenia biskupie”. Święcenia biskupie „zostają udzielone według praktyki Kościoła przez Dziekana Kolegium Kardynałów lub, w przypadku jego nieobecności, przez Subdziekana, a gdyby ten miał jakąś przeszkodę, przez najstarszego Kardynała Biskupa”.
Faktycznie kandydatami są wyłącznie kardynałowie
Universi Dominici gregis dopuszcza przynajmniej teoretyczną możliwość, że wybrany na papieża zostanie nie kardynał, a nawet nie biskup. W praktyce wygląda to jednak inaczej. Faktycznie kandydatami są wyłącznie kardynałowie – a więc wszyscy są biskupami, którzy albo przewodniczą diecezji gdzieś na świecie, albo pracują w kurii. Benedykt XVI w 2007 roku w swoich uzupełnieniach do rozporządzeń Jana Pawła II mówił nawet wprost, że w przypadku konieczności przeprowadzenia wyborów w drugiej turze „bierny głos będzie miało tylko dwóch kardynałów, którzy uzyskali największą liczbę głosów w poprzednim głosowaniu” i równocześnie na to ostatnie głosowanie tracą głos czynny.
Rzeczywiście od sześciuset pięćdziesięciu lat papieżami zostawali jedynie kardynałowie. Ostatniego papieża niekardynała wybrano w 1378 roku i był nim Bartolomeo Prignano, który jako Urban VI stał u początków wielkiej schizmy zachodniej. W średniowieczu i wczesnej epoce nowożytnej papieżami zostawali zwykle przedstawiciele wyższych klas społecznych, najczęściej arystokracji. Wyjątkowo zdarzało się, aby ktoś z niższych warstw wspiął się ku tej godności. W takich wypadkach papież zazwyczaj wywodził się z dużych zakonów, na przykład benedyktynów czy franciszkanów.
Przepisy dotyczące kandydatów na papieża zaostrzył Jan Paweł II
W okresie wczesnej nowożytności ze względu na ścisłe społeczne powiązania w obrębie rzymskiej mikropolityki i charakterystyczny dla niej system patronatu mówiło się nawet, że to nie konkretna osoba została papieżem, ale że papieski tron objęła ta czy inna rodzina. Dopiero po rewolucji francuskiej udało się pozbawić papiestwo tych feudalnych naleciałości. Dzięki temu również kandydaci wywodzący się z burżuazji mogli objąć urząd papieża. Solidne teologiczne i kanoniczne wykształcenie oraz praktyczne doświadczenie duszpasterskie, które przez wiele stuleci odgrywało jedynie niewielką rolę, od XIX wieku stały się niezbędnymi warunkami sukcesu kandydata. Można w tym dostrzec pierwsze oznaki profesjonalizacji urzędu papieskiego.
Sformułowania Jana Pawła II zawarte w Universi Dominici gregis sugerują również, że kandydat na papieża musi mieć przynajmniej święcenia kapłańskie. Nie znajdziemy tam wprost żadnej wzmianki o świeckich i diakonach. Ani w Ordo Rituum Conclavis, ani w Universi Dominici gregis nie pojawiają się przepisy odnoszące się do kandydatów, którzy nie są diakonami czy prezbiterami.
Niemniej jeszcze Pius XII (1939–1958) w 107 paragrafie Vacantis Apostolicae Sedis, czyli wydanej przez siebie 8 grudnia 1945 roku regulacji dotyczącej wyborów papieża, uwzględnił wyraźnie możliwość wytypowania osoby świeckiej na to stanowisko i dodatkowo w 1957 roku orzekł „Jeśli świecki zostanie wybrany na papieża, może przyjąć wybór jedynie pod warunkiem, że jest zdatny i gotowy do przyjęcia święceń”. Tak więc zasadniczo każdy ochrzczony i nieżonaty świecki zdatny i chętny do przyjęcia trzech stopni sakramentu święceń: diakonatu, prezbiteratu oraz biskupstwa, może zostać papieżem.
Lista warunków, które musi spełnić przyszły papież
Ponieważ wybrana osoba musi być zdolna do przyjęcia święceń biskupich, powinna spełnić odpowiednie warunki przewidziane przez ogólne prawo Kościoła. Reguluje je aktualnie obowiązujący Codex Iuris Canonici – Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku:
„Gdy chodzi o zdatność kandydatów do biskupstwa, wymaga się od każdego: 1º odznaczania się niezachwianą wiarą, dobrymi oby czajami, pobożnością, gorliwością w trosce o dusze, mądrością, roztropnością i cnotami ludzkimi, jak również posiadania pozostałych przymiotów, które czynią go odpowiednim do sprawowania urzędu, o który chodzi; 2º dobrej opinii; 3º przynajmniej trzydziestu pięciu lat życia; 4º przynajmniej pięciu lat prezbiteratu; 5º doktoratu lub przynajmniej licencjatu z Pisma Świętego, teologii albo prawa kanonicznego, uzyskanego w instytucie studiów wyższych zatwierdzonym przez Stolicę Apostolską, lub przynajmniej prawdziwej biegłości w tych dyscyplinach”.
Nowsze badania nad prawem kanonicznym podkreślają jednak, że w przypadku wyboru papieża powyższych kryteriów nie stosuje się w pełnym zakresie. Zwłaszcza nie wymaga się, aby kandydat był kapłanem od przynajmniej pięciu lat. Po prostu jeśli odpowiedni kandydat nie przyjął jeszcze święceń biskupich, to udziela się ich bez zbędnej zwłoki.
Czy papieżem może zostać diakon lub świecki mężczyzna?
Ogólnie rzecz biorąc, promulgowane przez Jana Pawła II przepisy regulujące wybory papieża miały na celu podkreślenie znaczenia święceń biskupich. W Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1917 roku – poprzedniku kodeksu z 1983 – w kanonie 219 stwierdzano jeszcze, że prawem boskim jest, aby papież z ważnie przeprowadzonym wyborem otrzymywał natychmiast bezpośrednią najwyższą i pełną władzę jurysdykcji. Obecnie obowiązujące przepisy potwierdzają oczywiście tę doktrynę, ale z przyjęciem wyboru na papieża ściśle dyscyplinarnie wiążą święcenia biskupie. Stojące za tym dążenie do podkreślania episkopalnego charakteru władzy papieskiej, podobnie jak brak wzmianki o święceniach diakonatu i prezbiteratu w odpowiednich numerach od 63 do 65 w Ordo Rituum Conclavis z 2000 roku, prowadzi do przemilczenia wciąż istniejącej możliwości wybrania na papieża także diakona czy świeckiego mężczyzny. W każdym razie łatwo w tym dostrzec tendencję do klerykalizacji, czy też może episkopalizacji.
Pomimo istnienia tej minimalnej szansy od dłuższego czasu na papieża wybierano kardynała, który już jest biskupem. Również medialne spekulacje na temat konkretnych list papabili, czyli najbardziej obiecujących kandydatów, zwykle zawierają wyłącznie imiona kardynałów. Jeszcze mocniej podkreśla to zmianę, która w odniesieniu do biernego prawa wyborczego dokonywała się w historii wyborów papieża od IX wieku. Pierwotnie decydującą przeszkodą dla kandydata było posiadanie przez niego święceń biskupich, dzisiaj okazuje się to warunek konieczny, aby mógł zostać wybrany. Pierwotnie więź małżeńska między biskupem a diecezją była nierozerwalna, dzisiaj regułą jest „drugie i trzecie małżeństwo” u biskupów, a także u papieża. Pierwotnie biskupi Rzymu wywodzili się zwykle z duchowieństwa (prezbiterów i diakonów) wspólnoty rzymskiej, dzisiaj ten aspekt pozostaje bez znaczenia.
---
Tekst jest fragmentem książki "Konklawe. Między polityką a rytuałem" autorstwa Huberta Wolfa, wydanej przez Wydawnictwo WAM. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Skomentuj artykuł