"Mucha" - odcinek specjalny
Dzisiejszy odcinek "Tam w zakrystii" to dowód na istnienie pewnego rodzaju dialogu Autora z Czytelnikami - nawet tymi najbardziej krytycznymi.
- A to co? - dziwiła się Siostra, śledząc lot owada.
- Stworzenie boże - odpowiedział przytomnie Młody.
Wszyscy troje, to znaczy Średni, Młody i Siostra, czekając na Starego, szukali rozwiązania zagadki, skąd w zimie w zakrystii mucha?
- Piękna, duża, tłusta mucha. Dziwne, przeważnie zimą to muchy śpią - dopowiedział Młody, ale zamilkł, gdy kątem oka dostrzegł, że Średni energicznie ruszył na zaplecze zakrystii.
- Niestety wszystkie tam religijne - powiedział pełen rezygnacji po przyjściu.
- Co? Muchy? - Młody nie rozumiał słów Średniego.
- Gazety. Wszystkie gazety na zapleczu religijne. A trzeba gada ubić i tyle. Co będzie taka nieczysta po zakrystii fruwać. Siostro? - Średni pytająco spojrzał na zakrystiankę.
- Ja tam nie będę nikogo zabijać, żeby potem mieć na sumieniu. Też mi rada! - odpowiedziała.
Na te słowa wkroczył majestatycznie Stary z zawiniątkiem pod pachą.
- I co tak stoją? Już czas się się ubierać - powiedział i spojrzał w górę. Najpewniej dostrzegł latającą muchę.
- No właśnie dlatego - odrzekł Średni.
Nikt już nic więcej nie powiedział. Do wszystkich dopiero teraz dotarło, że Stary odezwał się w zakrystii zaraz po wejściu. Zazwyczaj po prostu się ubierał. Czynnością tą i brakiem słów wywierał nacisk moralny na pozostałych. Tym razem się odezwał. Jeszcze większe zdziwienie wywołały następne słowa, które Stary wypowiedział po tym, jak dostrzegł latającą muchę.
- Czyli musi być tu ciepło? To znaczy, niepotrzebnie zabrałem ze sobą drugi bezrękawnik - po ostatnim słowie Stary niedbale rzucił zawiniątką na kredencję.
- To właściwie jest taka wersja plażowa - próbował żartować Młody.
- Okrojona - powiedział statecznie Stary. Na Młodego nawet nie spojrzał.
Średni nagle ruszył w pogoń za owadem, klaszcząc i wymachując dłońmi w powietrzu.
- Nie będzie taka nam tu przeszkadzać.
Średni był wyraźnie zdenerowany. Niestety na musze widać nie zrobiło to żadnego wrażenia. Po prostu poszybowała w górę wysoko. Zrobiła dwa okrążenia i poleciała w kierunku wyjścia do ołtarza.
- Ożeż ty, mucho! - Średni chwycił za bezrękawnik w wersji okrojonej i zaczął wymachiwać...
Moi drodzy, Stary był zdruzgotany. Po raz pierwszy sytuacja wymknęła się spod jego kontroli. Całkowicie. W dodatku sytuacja, która dotyczyła w jakiś sposób jego spraw i rzeczy osobistych.
Słowniczek okołokościelny
Mucha - owad bardzo pożyteczny, pozwala ćwiczyć mięśnie gałek ocznych.
Bezrękawnik - model swetra w wersji z klimatyzacją (na lato) i podgrzewanymi fotelami (na zimę).
Nacisk moralny - w Kościele - i nie tylko - sytuacja, gdy mówi się „A”, by osiągnąć „B” z efektem dyskomfortu u słuchacza.
Plaża - nieskończony zbiór ziarenek piasku lub ruchomy koniec akwenu.
Klaskanie - niby nic, a jednak brawo.
Kontrola sytuacji - mamy z nią do czynienia wtedy, gdy możemy dorzucić grzyba do barszczu.


Skomentuj artykuł