Świątecznie - "Kropidło"
Moi Drodzy, są takie dni w roku, gdy nawet ornaty, wisząc w szafach, robią to jeszcze ciszej. Tak było i dziś. Święta. Wielkie Święta. Tymczasem Stary uroczyście wkroczył do zakrystii i od drzwi tubalnie zawołał:
– A gdzie to są? – zapytał, jak należało sądzić, Siostry.
– Jajka? No, jak zwykle, w koszyczku na kredencji – odpowiedziała.
– To widzę – powiedział, spoglądając ukradkiem na koszyk. – Pytam o co innego – tu chciał sprecyzować, ale Siostra była szybsza:
– Średni w kantorku liczy tacę, a Młody jeszcze spowiada.
Było jednak inaczej. W kościele był Średni i nie w konfesjonale, a przy bocznym ołtarzu. Próbował tam opanować trudną sztukę układania obrusów. Jednak, co przesunął jeden koniec, to burzył harmonię drugiego. W kantorku zaś był Młody, który szukał kropidła. Taca z ofiarą spoczywała na klęczniku. Stary jej jednak nie zauważył.
– Hm, pieniądze, pieniądze - zastanawiał się głośno. – A wiecie, że monety wymyślili Fenicjanie? – Swoje pytanie postawił w liczbie mnogiej, choć w zakrystii wciąż była jedynie Siostra.
– Tego uczą już w szkole podstawowej – potwierdziła.
– Szkoda, że nie można ich jeszcze raz wymyślić – zażartował Stary.
– A po co?
– Nie byłoby problemów z ich brakiem – krótko wyjaśnił Stary i się roześmiał, po czym poszedł do kantorka po dzisiejszą ofiarę. Tymczasem do zakrystii wszedł Średni, niosąc w rękach obrus.
– Myślę, że ten obrus jest za mały? – stwierdził, po czym położył go na oparciu klęcznika. Siostra tylko z politowaniem pokiwała głową.
W tym momencie z kantorka wyszedł Młody. Bez kropidła, za to ze Starym.
– Nie ma ani jednego! Przeszukałem dokładnie – stwierdził na dzień dobry Młody.
– Nie ma ani jednego pieniążka? – powtórzyła z niedowierzaniem Siostra. – A przeszukał dokładnie tacę? - Dodała.
– Miałem na myśli kropidło - sprecyzował Młody. – A ofiara, jeśli o to Siostra pyta, leży na klęczniku.
– A więc są! – prawie wrzasnął Stary, który dopiero teraz zauważył dzisiejszą tacę. – Ale cokolwiek mało – stwierdził po chwili.
– Cóż robić? – retorycznie zapytał Młody. – Kryzys.
– A tu się schowałeś! – Średni wydał okrzyk radości na widok kropidła, które widocznie musiało spaść z klęcznika.
– No takie czasy, takie czasy – Stary smutno pokiwał głową. – Nic to. Czas święcić.
Stary wziął od Średniego kropidło, machnął reką i ruszył w stronę drzwi. Gdy już w nich stał odwrócił się i powiedział:
– Kryzys kryzysem, ale my wody żałować nie będziemy. Takie Święto tylko raz w roku!
Moi Drodzy, musicie wiedziecieć, że Stary tego dnia święcił pokarmy, że hej. Idąc przez kościół, kropił, ile się dało.
Pieniądze – taki kawałek materii, który może wiele, sam w sobie będąc niewiele wart.
Kropidło – kościelna wersja prysznica w skali mikro i tylko z zimną wodą.
Klęcznik – czasami obiekt pożądania, szczególnie w czasie litanii.
Fenicjanie – lud, do którego prawie wszyscy mają pretensje.


Skomentuj artykuł