Czesław Mozil zaskakuje fanów nietypowym projektem adwentowym
- Nigdy jeszcze nie czułem się tak polski - mówi Czesław Mozil i planuje wielkie przedsięwzięcie, które określa "multimedialnym kalendarzem adwentowym".
Artysta zaprosił do niego najmłodszych. "Grajkowie przyszłości" to 24 piosenki nagrane z młodymi muzykami z różnych szkół muzycznych w Polsce, które zostaną wydane na specjalnym albumie Czesława Mozila.
Kiedyś to były święta
- Całość, zatytułowana "Kiedyś to były święta", jest taką multimedialną wersją kalendarza adwentowego. Od 1 do 24 grudnia będziemy codziennie prezentować nowy teledysk. Oprócz tego fajne materiały "making of" i specjalna aplikacja na smartfony. Do każdego kawałka będą udostępniane nuty, gdyby dzieciaki z całej Polski chciały pod okiem nauczycieli muzyki grać te piosenki podczas koncertów bożonarodzeniowych - opowiada Mozil w rozmowie z Michałem Jośko z portalu natemat.pl
Zainspirował go zwyczaj kultywowany przez duńską telewizję, zgodnie z którym co roku każda stacja przygotowyje "serial adwentowy" podzielony na 24 odcinki. Początkowo były to bajki dla dzieci, z czasem pojawiły się produkcje dla dorosłych. - Może kiedyś któraś z polskich telewizji pokusi się na coś takiego - zastanawia się Mozil.
Na pytanie dziennikarza o przesłanie zawarte w tekstach odpowiada, że dotyczy ono najogólniej pojętych wartości humanitarnych: - Śpiewamy o tym, aby pamiętać, że nawet jeśli dla nas Boże Narodzenie to miły, spędzany z rodziną czas, to przecież są ludzie, którzy wówczas cierpią z powodu samotności, są smutni.
Albo o tym, że każdy ma swoje święta: i chrześcijanie, i muzułmanie, i Żydzi. Lecz choć każdy obchodzi je w inny sposób, w różnych terminach, to są pewne cechy wspólne - przecież wszyscy chcemy wtedy dobrze zjeść, poprzebywać z bliskimi, wyciszyć się i stać lepszymi ludźmi.
Polskę traktuję jako ukochaną ojczyznę
Muzyków do projektu pozyskiwał spontanicznie i na różne sposoby: - Na przykład kiedyś miałem siedmioletniego sąsiada, Antka, czyli muzykanta, którego marzeniem było zebranie osiedlowej grupy i wspólne świąteczne muzykowanie. Z pomocą jego rodziców udało się zebrać taką właśnie grupę dzieciaków i pokolędować.
Dziś Antek jest wyższym ode mnie piętnastolatkiem; świetnie gra na skrzypcach i ma swój zespół jazzowy. Pogadałem z nim i w naszej ekipie pojawił się fajny kwintet smyczkowy.
Cały projekt Mozil finansuje "z własnej kieszeni" z wiarą i nadzieją, że da on Polsce coś fajnego i wartościowego, a także zapoczątkuję proces poprawy edukacji muzycznej w naszym kraju. Uważa, że nauczyciele powinni dawać dzieciom więcej wolności i możliwości samodzielnej interpretacji utworów: - Kolega-perkusista żalił się kiedyś: "żaden z moich nauczycieli nie chciał, żebym zagrał utwór tak, jak chcę, jak go czuję. Zawsze mówił tylko, jak TRZEBA to zagrać. W jedyny słuszny sposób, bez pola do wyrażenia indywidualizmu".
Stara się dawać dzieciom wolność i nie mówić im, co jest właściwe i normalne, a co nie.
- Polskę traktuję jako ukochaną ojczyznę i, jak mówiłem wcześniej, chcę ją zmieniać dzięki rozwijaniu miłości do muzyki u młodego pokolenia. Możesz mnie trzymać za słowo, że "Kiedyś to były święta" są dopiero początkiem, bo to projekt dalekosiężny. W całym kraju są setki szkół muzycznych, a w nich setki tysięcy zdolnych dzieci, których talent po prostu trzeba prezentować szerszemu gronu - podkreśla Czesław Mozil.
Skomentuj artykuł