Bądź grzeczny!
Całe wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne; konsekwentnie krok za krokiem dąży, by uśpić, stłumić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnością dziecka, hartem jego ducha, siłą żądań i zamierzeń.
Janusz Korczak
Dzieci, które wykazują nadmierną ruchliwość, często określane jako “żywe sreberka”, stwarzają mnóstwo problemów i trudności, a przez to skupiają na sobie zainteresowanie rodziców, dziadków, nauczycieli i wychowawców. Wymagają nieustannej opieki ze strony najbliższych oraz ich uczestnictwa i zaangażowania. Takie dzieci są pilnowane i obserwowane, im udzielana jest pomoc oraz wsparcie.
Istnieje też grupa dzieci, które w przeciwieństwie do tych żywych i energicznych, wydają się nieśmiałe, lękliwe i nieruchome. To dzieci tłumione, zahamowane i wycofane. Charakteryzuje je to, iż nie rzucają się spontanicznie do zabawy z innymi, wydają się mądre, uprzejme, ostrożne, sumienne i dobrze wychowane. Dziecko stłumione można zostawić samo, bez opieki dorosłych. Można mu zaufać. Nie sprawia trudności wychowawczych. W związku z powyższym rodzi się pytanie: W czym problem, jeśli chodzi o te dzieci?
Idealne czy stłumione?
Podstawową właściwością zachowania dziecka jest aktywność, poprzez którą poznaje ono siebie i świat. One nie mogą pozostawać w bezruchu, bo mają potrzebę wyrażenia swojej ogromnej energii. Często dorośli, obserwując zachowanie dzieci, zastanawiają się: Czy one nigdy się nie zmęczą? Dzieci jednak różnią się między sobą pod względem ruchliwości i spontaniczności przede wszystkim z powodu temperamentu. Jedne w swojej aktywności są bardziej spokojne i systematyczne, inne natomiast żywiołowe. Niektóre z nich nie przejdą obok kamienia, by go nie kopnąć i nie powąchać kwiatka, który rośnie nieopodal, i będą zaglądać w każdą przysłowiową dziurę w ścianie. Ten bezpośredni stosunek do przedmiotów, czasem i do ludzi, w rozwoju dziecka jest czymś naturalnym i normalnym, a wraz z wiekiem dziecka zanika.
W przypadku dzieci zahamowanych te naturalne potrzeby aktywności, spontaniczności i ruchliwości zostały stłumione przez osoby dorosłe, zajmujące się ich wychowaniem, czyli w pierwszej kolejności przez rodziców, potem nauczycieli i wychowawców, dla których dziecko siedzące grzecznie w szkolnej ławie jest idealne. Te potrzeby zostały stłumione w imię porządku, ciszy i bezwzględnego posłuszeństwa.
Zachowanie tych dzieci pozostaje w kontraście z naturalnymi potrzebami. Tymczasem potrzeby, które nie mogą zostać wyrażone bezpośrednio, odnajdują inne drogi ujścia. Pośrednią drogą mogą okazać się na przykład różnego typu objawy nerwicowe, zaburzenia psychosomatyczne lub gwałtowne wybuchy dziecka, które zwykle jest spokojne i opanowane. W przypadku tłumienia złości i agresji może pojawić się zjawisko tzw. agresji bezcelowej, czyli takiego agresywnego zachowania, które pojawia się nagle, ma charakter impulsywny, co więcej, zaskakuje samo dziecko i racjonalnie nie można go zrozumieć.
Konsekwencją tłumienia dziecka jest brak jego aktywności i inicjatywy w działaniu. Brakuje mu też wytrwałości w dążeniu do celu, natomiast przejawia nadmierną uległość wobec innych osób, a nawet przejawia nasiloną potrzebę pomocy i opieki. Boi się niepowodzeń, łatwo zniechęca się trudnościami, a przez to unika sytuacji trudnych. Jest raczej ciche i małomówne. Przejawia skłonność do marzycielstwa. Bywa przedmiotem agresji, gdyż nie potrafi się skutecznie bronić, nie skarży również dorosłym. Ma trudności w przystosowaniu się do nowego otoczenia, unika kontaktów z innymi. Staje się samotne. Źle myśli o sobie, bo charakteryzuje je niska samoocena i poczucie mniejszej wartości.
Na życzenie rodziców
Powyższych problemów nie dostrzegają rodzice. Ze swojej perspektywy widzą dziecko pracowite, bo dobrze się uczy, nieruchliwe, niekłopotliwe, z dobrymi manierami (na rodzinnej uroczystości grzecznie i cichutko siedzi przy stole z dorosłymi), co jednak nie jest zgodne z naturalną potrzebą ekspansji małego dziecka. Życzenie rodziców, by dziecko było posłuszne i spokojne, jest przejawem ich egoizmu i wygody, jeśli nie wiąże się z próbą nauczenia dziecka norm społecznych. Często cechy tzw. grzecznego dziecka są warunkiem akceptacji i miłości ze strony dorosłych. Powstaje błędne i niebezpieczne koło, gdyż dziecko dostosowuje się do narzuconego mu modelu zachowania i “pracuje” na własne tłumienie. “Grzeczne”, czyli zdyscyplinowane, nie narzucające się, posłuszne dziecko jest wygodne dla rodziców, bo nie domaga się uwagi i zainteresowania, rozmowy i udziału w zabawie.
Jednak dzieciństwo przeminie, takie jest prawo życia, a młody człowiek będzie musiał żyć na własny rachunek i wówczas odczuje ciężar całego tłumienia z dzieciństwa. Jeżeli człowiek w odpowiednim okresie nie mógł i nie potrafił w pełni być dzieckiem, będzie miał problemy w przyszłości, by żyć pełnią ludzkiego życia. Wtedy może pojawić się żal, że nie mógł się normalnie rozwijać, być dzieckiem i sobą. W wychowaniu jest ważny dzień dzisiejszy, ale trzeba pamiętać, że wychowujemy dla przyszłości. Dlatego do niczego dobrego nie prowadzi uczynienie dziecka poważnym i uległym, jeśli tłumimy przez to jego spontaniczność i aktywność.
Jakby nieobecne
Może warto się również zastanowić, co czuje i przeżywa dziecko, od którego wymaga się, by było grzeczne, a w konsekwencji jest chwalone i nagradzane przez rodziców za to, że zachowuje się w taki sposób, jakby go nie było. Bądź grzeczny/a! – to w mniemaniu rodziców: Bądź ciche, spokojne, nie marudź, nie zawracaj głowy. Takie dzieci w rezultacie są bardzo spięte, czujne i ostrożne, bo przede wszystkim chcą zadowolić rodziców, by zyskać ich aprobatę i miłość. Nie bawią się spontanicznie, nie cieszą się i nie poznają świata wszystkimi zmysłami. Ponadto tak naprawdę nie wiedzą, co pod tym pojęciem się kryje. Wiele zależy od okoliczności i subiektywnej oceny rodziców, bo raz dane zachowanie jest “grzeczne”, a innym razem “niegrzeczne”. Dziecku w takiej sytuacji trudno jest się odnaleźć, bo brak mu jasnych zasad, traci poczucie bezpieczeństwa. By mogło się ono rozwijać i poznawać otaczający świat, potrzebuje ze strony osób dorosłych jasnych zasad wyrażonych w sposób zrozumiały i dostosowanych do jego możliwości. To wymaga od rodziców wysiłku i zaangażowania. Konieczna jest rozmowa, czas, uwaga i własny przykład. Dzieciństwo jest pełnowartościowym stadium ludzkiej egzystencji, które ma swoje własne znaczenie i własną wartość.
Skomentuj artykuł