Bądź silny tato!

Bądź silny tato!
(fot. Billie Hara / flickr.com)
Wolfgang Bergmann / slo

Zadania mamy i taty są teraz, gdy dziecko ma już kilka miesięcy, dokładnie podzielone: mama jest od pocieszania i bliskiej obecności, od tej jedynej w swoim rodzaju jakości wczesnodziecięcej fazy życia. Ojciec ma inne zadanie.

Ojciec powinien nieznany jeszcze i budzący obawy świat uporządkować i dać dziecku poczucie bezpieczeństwa. Ten podział ról da się skorygować tylko częściowo. Postać ojca daje dziecku — a zwłaszcza małemu chłopcu - rodzaj fizycznego bezpieczeństwa, tak iż dziecko rzeczywiście potrafi poradzić sobie z tymi wieloma kanciastymi i niekiedy bolesnymi przedmiotami, jakie poznaje na swojej drodze.

Mały chłopiec identyfikuje się z postacią ojca. W swoich fantazjach jest niekiedy "tatą", wtedy czuje się kimś dużym, kto wszystko może, i jest władcą i panem świata. Niewiele później boleśnie się przekona, nie mogąc na przykład poradzić sobie z drzwiami szafy, że owo "bycie dużym" nie funkcjonuje jednak bez problemów. Wtedy marzenia o własnej wielkości zostaną przesunięte ze świata zewnętrznego do wewnątrz psychiki i staną się "wyobrażeniami wewnętrznymi". Psychoanaliza mówi tu o "idealnym ja".

I teraz w psychice dziecka wydarza się coś bardzo złożonego. Gdy tylko owo "idealne ja" (a więc wyobrażenie wewnętrzne) może identyfikować się z konkretnym tatą, dziecko uwewnętrznia obraz ojca. I uwewnętrznia zarówno to, co wiąże się z siłą fizyczną ojca, jak i - co o wiele ważniejsze - sposób bycia ojca, a nawet jego przekonania i normy postępowania.

Dziecko nie tylko naśladuje zachowanie ojca, wartości, które on wyznaje, nie tylko przejmuje jego zakazy i zachęty, ale wbudowuje je głęboko w swoją świadomość. Ojciec przejmuje teraz częściowo rolę, jaką w życiu dziecka odgrywała dotychczas mama. To oddziaływanie jest równie głębokie! Tata jest kimś więcej niż tylko wzorem: jest fundamentem moralności, sumienia i dziecięcej samoświadomości.

Zrozumiałe, że ojciec, by sprostać temu wyzwaniu, musi być "silnym mężczyzną". Silnym nie tylko fizycznie, lecz przede wszystkim psychicznie. Słaby ojciec mianowicie, który nie będzie wiedział, jak zareagować, gdy chłopiec podniesie na niego głos, nie zostanie przez syna "uwewnętrzniony". Także ojciec, który pozwala sobą dyrygować komuś z otoczenia, powiedzmy ciotkom czy sąsiadowi, jest dla syna gorzkim rozczarowaniem.

Ojciec, który nie chroni dziecka przed niebezpieczeństwem, który - gdy nagle na drodze dla pieszych pojawi się rowerzysta-wariat, siejący grozę - zatrzyma się przestraszony i nie stać go będzie na żadną reakcję - nie jest ojcem, jakiego chłopiec pragnie i jakiego pilnie potrzebuje.

Z takim ojcem dziecko nie może się identyfikować. W takim ojcu dziecko nie znajduje oparcia w tym wyzwolonym świecie, oparcia w sferze postrzegania świata i w sferze kształtującego się porządku moralnego, który zaczyna się razem z nauką mówienia.

Wielu dzieciom brakuje dzisiaj ojca w tym sensie. Może ojciec jest nawet w domu, może nawet "ma czas dla dziecka", jak głosi hasło urzędników ministerialnych od spraw rodziny, ale nie znaczy to, że jest takim ojcem, jakiego dziecko potrzebuje.

Wrócę raz jeszcze do problemu ochrony i poczucia bezpieczeństwa dziecka, ponieważ jest to bardzo ważne.

Jako przykład wezmę nieodpowiedzialnych rowerzystów, jeżdżących bez wyobraźni, którzy każdego lata są zagrożeniem dla dzieci. Każde dziecko, jak powiedziałem, oczekuje, że będzie bezpieczne. Wierzy z całym zaufaniem, że ojciec zawsze, w każdej chwili, ochroni je przed niebezpieczeństwem. Jeśli ojciec zawiedzie w tym względzie, rozczarowanie będzie dogłębne. Obserwuję codziennie, jak w rozległej, pięknej strefie dla pieszych niedaleko naszego domu szaleńczo pędzą rowerzyści (oczywiście wbrew zakazowi), mijając o włos małe dzieci, próbujące pod okiem rodziców niepewnie stawiać swoje pierwsze kroki. Mamy podnoszą krzyk, dzieci są przestraszone, czasem zaczynają płakać, a ojcowie? Najczęściej wzruszają ramionami i nie odważą się powiedzieć ani słowa. Takie sceny widzę każdego dnia.

Jakie kolosalne rozczarowanie musi wówczas przeżyć dziecko! Nieważne, czy czuje je świadomie, czy intuicyjnie. Ojciec okazał słabość. Ujawniła się jego obojętność. Nie wystąpił w obronie dziecka. Nie odważył się. Ojciec się boi.

Jaką wartość mogą mieć teraz jego poglądy, które dziecko chciało przejąć jako swój wzór, tak jak chciało naśladować jego umiejętności manualne? Czy może mieć znaczenie, co dla taty jest dobre, a co złe? Ojciec pokazał to sam przy tym prostym zdarzeniu, które było sytuacją próby.

Jak długo utrzymują się skutki takiego zawodu dziecka?

W sferze świadomości być może niezbyt długo. Lecz gdy wydaje się, że reakcja ojca poszła w zapomnienie, co czyni z nią pamięć dziecka? Gdzie zdarzenie to zostało zachowane w dziecięcych wspomnieniach i jak teraz funkcjonuje?

Wielu ojców nie ma należytej świadomości takich procesów. Mnóstwo wysiłku wkładają w sprawy, które wcale nie są tak ważne. Próbują zrobić na dziecku wrażenie, pędząc z nim razem na rolkach lub na najnowszym rowerze sportowym, a przy tym często tylko się ośmieszają. Wielu oczywiście poświęca dzieciom czas w sposób rozsądny. Lecz o wiele ważniejsze jest, jaką postawę ojcowie przyjmują w sytuacjach próby, w chwilach małych kryzysów, jakie zdarzają się każdego dnia.

Codzienne napięcia — jest ich całe mnóstwo. Na przykład córeczka płacze, ponieważ jej koleżanka woli się dziś bawić z inną dziewczynką. Wtedy objęcia ojca muszą dać poczucie bezpieczeństwa, jego głos powinien brzmieć pewnie i nieodmiennie pogodnie (a nie, na miłość boską, niepewnie i współczująco), gdy będzie zapewniał swoją małą, że jest ona najmilszym stworzeniem, jakie kiedykolwiek istniało na świecie. Syn znowu jest przybity, bo kolega z tej samej ławki dostał z dyktanda czwórkę, a on niestety dwóję, a przecież kolega gada na lekcjach tak samo jak on, jeśli nie więcej! Ojciec musi dodać synowi otuchy, że w najbliższej przyszłości da się to naprawić ("Dasz sobie radę!"), a zarazem przypomnieć mu o koniecznej dyscyplinie ("Musisz uważać!").

I tak dalej, i tak dalej. Konto bankowe jest zablokowane, bo bank zajął je pod hipotekę. Ojciec nie może okazać, że jest zdruzgotany, chociaż tak właśnie się czuje. Dzieci patrzą bystro i wszystko widzą. Świadomie, nieświadomie. Ich spojrzenie jest czujne i widzą każdą ojcowską niepewność. Nie lubią niepewności ojca. Nie znoszą jej wręcz.

Marzę o tym, żeby zobaczyć kiedyś plakaty, na których nie będzie tych samych, ogranych sloganów, lecz hasła wyrażające interes dziecka. Na przykład: "Bądź przy mnie, tato!". Bądź silny, kiedy twój syn ma kłopoty z ortografią albo kiedy w przedszkolu jest spychany na margines; musisz wtedy stać po jego stronie, żeby mu pomóc wyjść z tej sytuacji. Zachowaj też odporność, kiedy dokłada ci twój szef, mówiąc, że ojciec rodziny taki jak ty nie pasuje do dzisiejszego dynamicznego i globalnego świata, rządzącego się prawami ekonomii. Musisz też umieć zdecydowanie zareagować, kiedy bezczelni rowerzyści wpadają w strefę dla pieszych, narażając twoje dziecko na niebezpieczeństwo. Bądź przykładem pozytywnym, mężczyzną z charakterem. Twoje dziecko nie ma wielu wzorców.

Można by tu podać tysiące przykładów. Nie zmienia się tylko jedno - uważne, wrażliwe, utkwione w tobie spojrzenie twojego dziecka.

Więcej w książce: Sztuka rodzicielskiej miłości - Wolfgang Bergmann

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bądź silny tato!
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.