Moda na dziecięce uniwersytety w Polsce
W Polsce przybywa uniwersytetów dla dzieci od 6 do 12 roku życia. W 2010 roku z dodatkowej nauki połączonej z zabawą na uniwersytetach dziecięcych skorzystało prawie 5 tys. najmłodszych studentów w całej Polsce - wynika z szacunków prezentowanych przez Uniwersytet Dziecięcy UNIKIDS.
- Chociaż uniwersytety dziecięce istnieją w Polsce od 2008 roku, dopiero ostatni rok przyniósł prawdziwy boom akademicki, wśród uczniów podstawówek i gimnazjów - informuje Marcin Tadus z Uniwersytetu Dziecięcego UNIKIDS.
Moda na uniwersytety dziecięce to nie polskie odkrycie. Pierwszy uniwersytet dla najmłodszych powstał w 2002 roku na Uniwersytecie w Tybindze w Niemczech. Na pierwszy wykład z fizyki skierowany do dzieci przyszło 400 małych słuchaczy, kolejny przyciągnął już 900. Dziś w całej Europie działa blisko 200 podobnych placówek, najczęściej przy uniwersytetach, politechnikach i akademiach.
- Zaletą uniwersytetów dziecięcych jest ich oferta edukacyjna - ocenia Tadus. - Ich młodzi uczestnicy nie tylko uczą się standardowych przedmiotów typu fizyka, czy matematyka, ale mają także okazję poszerzyć swoją wiedzę z takich dziedzin naukowych, jak robotyka, geologia, neurofizjologia, entomologia, czy paleontologia.
Ale uniwersytety dziecięce w Polsce to nie tylko nauka. To również zabawa. 10 miesięcy na uniwersytecie to średnio 15 wykładów, 60 godzin warsztatów i zajęć dodatkowych. To także liczne wycieczki m.in. do szkoły przetrwania, czy do muzeów.
Magdalena Gałuszka, koordynator Uniwersytetu Dziecięcego UNIKIDS w Bielsku-Białej zaznacza, że zajęcia na uniwersytecie dziecięcym mają formę zabawy, warsztatów, spotkań z naukowcami. - Tutaj liczy się praktyka, nie teoria. Dzieci mogą rozwijać swoją pasję i umiejętności zgłębiając fizykę, chemię, archeologię, ale od praktycznej strony. Na przykład historii Polski uczą się tworząc replikę piastowskiego grodu albo podglądając przy pracy archeologów. Chemii z kolei uczą się hodując swoje własne kryształy, na robotyce z inżynierami konstruują prawdziwe roboty - dodaje.
Zdaniem Gałuszki, dla wielu dzieci zabawa w studiowanie to jedyna szansa na to, żeby na własne oczy zobaczyć mumię, spotkać polarnika albo zobaczyć jak działa samolot. - Z kolei wsparcie ze strony autorytetów naukowych, profesorów i doktorów sprawia, że placówki te w całej Europie stoją na bardzo wysokim poziomie dydaktycznym - przekonuje.
Dziś w Polsce działa 9 placówek zrzeszonych w European Children University Network organizacji finansowanej przez Komisję Europejską. Uniwersytet Dziecięcy współpracuje m.in. z Uniwersytetem Jagiellońskim, Lubelskim, Politechniką Łódzką, Uniwersytetem Przyrodniczym i Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie, Politechniką Świętokrzyską i wieloma innymi. To właśnie naukowcy z tych placówek często goszczą jako wykładowcy w uniwersytetach dla dzieci.
Skomentuj artykuł