Ilu przyjaciół naprawdę potrzebujemy, by dobrze funkcjonować? Ekspertka podaje liczbę
Czy do szczęścia wystarczy jedna zaufana osoba, czy może kilkanaście bliskich relacji? A może potrzebujemy jeszcze większego grona? Psycholożka i terapeutka uzależnień, dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska, w podcaście "Obok Siebie” podała zaskakującą liczbę, która – jej zdaniem – gwarantuje poczucie bezpieczeństwa i wsparcia.
"Cztery przyjaciółki to za mało”
Ekspertka zaznacza, że w kryzysowych momentach nie zawsze możemy liczyć na najbliższe 2–3 osoby, bo każda z nich może być akurat zajęta swoimi sprawami.
– Jedna może myć głowę, druga gotuje rosół, trzecia poszła do kina, a czwarta położyła się wcześniej spać. A ty masz wielką, ważną sprawę. Cztery przyjaciółki to za mało. Każdy człowiek powinien dziś pilnie zacząć gromadzić wokół siebie 50 osób. Nie pięć, nie trzy, nie jedną – wyjaśniła Woydyłło-Osiatyńska.
Według niej im większa sieć bliskich i życzliwych osób, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś znajdzie czas, by wysłuchać i pomóc.
50 osób jako krąg bliskości
Psycholożka podkreśliła, że chodzi nie tylko o "liczbę przyjaciół”, ale o szersze poczucie wspólnoty i oparcia. Krąg 50 osób to – według niej – sieć wsparcia, która daje radość, poczucie bezpieczeństwa i chroni przed samotnością.
– Od istnienia ludzkości lekarstwem jest zawsze drugi człowiek – dodała.
Internet nie zgadza się z ekspertką
Słowa psycholożki wywołały burzliwą dyskusję w komentarzach. Internauci przyznali, że utrzymywanie bliskich relacji z 50 osobami wydaje się nierealne. Większość wskazywała, że wolą kilka głębokich, prawdziwych przyjaźni niż szerokie grono znajomych.


Skomentuj artykuł