Ludzie gorszej kategorii?

Ludzie gorszej kategorii?
Nietrudno zauważyć ich w tłumie. Brudni, nieogoleni, z rozczochranymi włosami, w starych, podartych i śmierdzących ubraniach (fot. dunikowski/ flickr.com)
Logo źródła: Posłaniec Magdalena Wojaczek / slo

Często traktujemy ich jak ludzi gorszej kategorii. Nietrudno zauważyć ich w tłumie. Spoglądamy na nich z pogardą, a czasem ignorujemy ich obecność. A przecież są tacy jak my, tylko mają bardziej pogmatwane życie, a do normalności brakuje im jedynie własnego domu.

Na początku tego roku na wrocławskim dworcu PKP grupa bezdomnych została pobita paralizatorami przez pracowników ochrony. Jak podała “Gazeta Wyborcza”, takie było zarządzenie kierownika firmy ochroniarskiej, który chciał w ten sposób pokazać skuteczność działania swoich pracowników w utrzymywaniu porządku. Liczył, że dzięki temu PKP przedłuży z jego firmą kontrakt. Jeden z ochroniarzy, który zwolnił się z pracy po tym wydarzeniu, tak zrelacjonował polecenie swojego szefa: Możecie ich bić, nękać, zastraszać. (...) Róbcie tak, żeby bali się tu wrócić. (...) Trzeba tylko uważać na kamery. Pracownicy ochrony, a wśród nich osoby, które jeszcze do niedawna same były bezdomne, zaopatrzyli się w miotacze gazu, paralizatory i kajdanki, aby wypełnić polecenie kierownika i wypędzić niewygodnych mieszkańców dworca na mróz.

Portret bezdomnego

DEON.PL POLECA

Z pewnością każdy z nas chociaż raz w swoim życiu spotkał ludzi bezdomnych, zwłaszcza jeśli mieszka w dużym mieście albo miał okazję przez takie przejeżdżać. Nietrudno zauważyć ich w tłumie. Brudni, nieogoleni, z rozczochranymi włosami, w starych, podartych i śmierdzących ubraniach. Z podrapanymi, zaczerwienionymi, zapuchniętymi i posiniaczonymi twarzami. Często zaczepiający przechodniów, prosząc o jedzenie albo pieniądze.

Nierzadko z butelką taniego wina w ręce. Zimą najczęściej skupiają się w dużych miastach, gdzie chronią się przed mrozami na dworcach kolejowych i autobusowych. Wiosną i latem można spotkać ich w parkach, ogródkach działkowych, pod mostami. Ilu ich jest? Trudno dokładnie zliczyć. W roku 2002 podczas Powszechnego Spisu miały zostać zebrane dokładne dane. Niestety, ciepła pogoda nie sprzyjała gromadzeniu się bezdomnych w miejscach, które umożliwiłyby ich policzenie, czyli na dworcach, w noclegowniach, przytuliskach itd. Szacuje się jednak, że może ich być około 30 tysięcy albo więcej.

Kim są i dlaczego zostali pozbawieni domu? Na takie pytanie nie da się odpowiedzieć jednoznacznie, chociaż często się sądzi, że znaleźli się na bruku z powodu alkoholu. Pewnie jest w tym jakieś ziarnko prawdy. O ile jednak można się zgodzić, że duża część osób bezdomnych ma problemy alkoholowe, o tyle nie można powiedzieć, że jest to główna przyczyna bezdomności. Z reguły osoby, które stają się bezdomnymi, mają trudności z przystosowaniem się do życia i radzeniem sobie z różnymi problemami życiowymi (utrata pracy, choroba, wyjście z więzienia, rodzinne kłótnie, nieszczęśliwe wypadki). Zdarza się, że bezdomnymi są także osoby z wyższym wykształceniem, profesorowie, którzy zapadli na chorobę psychiczną. Niestety, dosyć powszechna stała się opinia, że bezdomni to alkoholicy, awanturnicy i lenie, którym nie chce się podejmować żadnej pracy, a ta z pewnością pomogłaby odmienić ich los.

Kompleksowa pomoc

Psycholodzy i osoby zajmujące się bezdomnymi podkreślają, że stać się bezdomnym można bardzo łatwo, trudniej jest z bezdomności wyjść. Utrata domu, który daje poczucie bezpieczeństwa, dezintegruje całe życia. Takiemu człowiekowi wydaje się, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Bez środków do życia, w samotności, z dala od bliskich musi walczyć o jedzenie i przeżycie kolejnego dnia. Bezdomnemu bardzo trudno jest znaleźć pracę, jeśli już znajdzie jakieś zajęcie, to bardzo często jest wykorzystywany przez pracodawcę i nie otrzymuje godziwej pensji, nie mówiąc o ubezpieczeniu. Koło się zamyka. Dlatego, aby pomóc bezdomnym, należy otoczyć ich kompleksową opieką.

Wiedzą o tym doskonale bracia albertyni, którzy od lat zajmują się osobami bezdomnymi. Oprócz łaźni, noclegowni i kuchni dla ubogich, jako typowych placówek pomocy, prowadzą również przytulisko i mieszkania chronione. W przytulisku, które jest pierwszym etapem na drodze wychodzenia z bezdomności, bracia albertyni otaczają swoich podopiecznych szeroką opieką socjalną, medyczną i duchową. Każdy może skorzystać z ich pomocy, ale musi bezwzględnie przestrzegać regulaminu, którego głównym punktem jest zakaz spożywania alkoholu. Bezdomni mający problem alkoholowy muszą poddać się terapii, a później uczęszczać do klubu anonimowych alkoholików. Jeśli nie przestrzegają zasad, zostają usunięci z placówki. Albertyni i pracownicy placówek pomagają bezdomnym w znalezieniu pracy, załatwieniu dokumentów, poszukują rodzin, które mają obowiązek alimentacyjny wobec bezdomnego, albo ośrodka pomocy społecznej zobligowanego do jego utrzymania. Przede wszystkim jednak uczą podstawowych norm zachowania i oduczają złych nawyków. Kiedy bezdomny ma już stałą pracę, potrafi samodzielnie o siebie zadbać, a przede wszystkim oduczył się nadużywać alkoholu, wówczas kierowany jest do mieszkania chronionego. Otrzymuje osobne mieszkanie, które musi sam utrzymać. Zdarza się, że po jakimś czasie bezdomny wraca do rodziny albo samodzielnie znajduje mieszkanie i powraca do normalnego życia. Jednak to sytuacje sporadyczne, bo wyjście z bezdomności jest bardzo długim procesem.

Dzień Ludzi Bezdomnych

Pomoc bezdomnym udzielają również siostry albertynki, kamilianie, Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta z Wrocławia, Markot – wyspecjalizowana jednostka do wychodzenia z bezdomności utworzona przez Stowarzyszenie Monar Marka Kotańskiego, Caritas oraz wiele różnych instytucji i ludzi dobrej woli, dla których ważny jest los drugiego człowieka. Również bezdomni wspierają siebie nawzajem, niosą pomoc innym w trudnych sytuacjach. Od 2005 r. w Warszawie ukazuje się pismo “Homo Mizerus”, które wydawane jest przez fundację “Domus et Labor”. Jak można przeczytać na stronie tytułowej, jest to gazeta bezdomnych redagowana przez bezdomnych. Bezdomni opisują w niej nie tylko swoje historie, ale wypowiadają się na aktualne, społeczne tematy, starają się pomagać innym, a przede wszystkim na łamach pisma walczą o godne życie. Bezpłatne egzemplarze rozprowadzane są nie tylko wśród bezdomnych, a archiwalne numery można również czytać w internecie. “Homo Mizerus” pokazuje, że tak naprawdę niewiele wiemy o ludziach bezdomnych, a tak często ich oceniamy. Marek Kotański, który przez całe swoje życie troszczył się o potrzebujących, starał się również zwracać uwagę całego społeczeństwa na problemy ludzi dotkniętych bezdomnością. W tym celu ustanowił w 1996 r. nieoficjalne święto - Dzień Ludzi Bezdomnych, który obchodzony jest każdego roku 14 kwietnia. Poprzez akcje informacyjne i charytatywne dzień ten ma uświadamiać, że ludzie bez domu nie są osobami gorszej kategorii. I - jak powiedziała Matka Teresa z Kalkuty - nie potrzebują słów, ale działania...

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ludzie gorszej kategorii?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.