Fot. Unsplash / ap
Benedykt XVI

Jan uczy nas, że każdy powinien być uczniem żyjącym w osobistej przyjaźni z Jezusem. By to urzeczywistnić, nie wystarczy po prostu pójść za Nim i Go słuchać.


Początek Kościoła jest zaskakujący. Kilku rybaków z Galilei spotyka Jezusa, którego głos, spojrzenie oraz serdeczne ale i stanowcze wezwanie zdobywa ich serca. Kim byli apostołowie? Czy różnili się od nas? Dlaczego Jezus powołał właśnie ich? W czasie 6 tygodni Wielkiego Postu czeka nas 6 niezwykłych spotkań z ludźmi, którzy towarzyszyli Jezusowi od samego początku, którzy jako pierwsi zdecydowali się zostawić wszystko i odpowiedzieli na zaproszenie: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi”. Autorem rozważań jest papież Benedykt XVI.


Drodzy Bracia i Siostry!

Dzisiejsze spotkanie poświęcamy przypomnieniu postaci kolejnego bardzo ważnego członka kolegium apostolskiego – Jana, syna Zebedeusza i brata Jakuba. Jego typowo hebrajskie imię znaczy „Pan jest łaskawy”. Naprawiał sieci nad brzegiem Jeziora Tyberiadzkiego, gdy Jezus go powołał razem z bratem (por. Mt 4,21; Mk 1,19). Jan zawsze jest w ścisłej grupie, którą w pewnych okolicznościach Jezus zabiera ze sobą. Jest z Piotrem i Jakubem, gdy w Kafarnaum Jezus wchodzi do domu Piotra, by uzdrowić jego teściową (por. Mk 1,29); razem z nimi idzie z Mistrzem do domu przełożonego synagogi, Jaira, którego córce Jezus przywróci życie (por. Mk 5,37); towarzyszy Mu, gdy wchodzą na górę, gdzie Jezus się przemieni (por. Mk 9,2); jest przy Nim na Górze Oliwnej, gdy patrząc stamtąd na imponującą świątynię jerozolimską, wygłasza mowę o końcu miasta i świata (por. Mk 13,3); i wreszcie jest z Nim, gdy w Ogrodzie Getsemani odchodzi na bok, by modlić się do Ojca przed męką (por. Mk 14,33). Tuż przed Paschą, gdy Jezus wybiera dwóch uczniów i posyła ich, by przygotowali salę do wieczerzy, jemu i Piotrowi powierza to zadanie (por. Łk 22,8).

DEON.PL POLECA

Ta jego wyjątkowa pozycja w grupie Dwunastu pozwala w pewnym sensie zrozumieć zachowanie matki, która pewnego dnia zbliżyła się do Jezusa, by prosić, aby jej dwaj synowie, właśnie Jan i Jakub, mogli zasiąść w Królestwie jeden po prawej, a drugi po Jego lewej stronie (por. Mt 20,20–21). Jak wiemy, Jezus odpowiedział pytaniem, czy są gotowi pić kielich, który On miał wypić (por. Mt 20,22). Tymi słowami chciał otworzyć obu uczniom oczy, przygotować ich do poznania tajemnicy Jego Osoby i zapowiedzieć, że w przyszłości zostaną powołani, by stać się Jego świadkami aż po złożenie największej ofiary z własnego życia. Następnie Jezus wyjaśnił, że nie przyszedł, by Mu służono, lecz by służyć i dać swoje życie jako okup za wielu (por. Mt 20,28). Po zmartwychwstaniu spotykamy „synów Zebedeusza” pracujących wraz z Piotrem i kilkoma innymi uczniami w noc bezowocnego trudu, po czym nastąpił, dzięki interwencji Zmartwychwstałego, cudowny połów ryb: to „uczeń, którego Jezus miłował”, pierwszy rozpoznał Pana i wskazał go Piotrowi (por. J 21,1–13). W Kościele jerozolimskim Jan odgrywa ważną rolę w kierowaniu pierwszą grupą chrześcijan. Paweł w istocie wymienia go wśród tych, których nazywa „filarami” tej wspólnoty (por. Ga 2,9). I rzeczywiście w Dziejach Apostolskich Łukasz pisze o nim, że razem z Piotrem chodzili na modlitwę do świątyni (por. Dz 3,1–4.11) i stanęli przed Sanhedrynem, by złożyć świadectwo swojej wiary w Jezusa Chrystusa (Dz 4,13.19). Razem z Piotrem Jan zostaje wysłany przez Kościół jerozolimski do Samarii, by utwierdzić tych, którzy przyjęli Ewangelię, i modlić się dla nich o Ducha Świętego (por. Dz 8,14–15). W szczególności trzeba przypomnieć to, co razem z Piotrem mówi przed Sanhedrynem, który ich sądził: „Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli” (Dz 4,20). Właśnie ta szczerość w wyznawaniu wiary stanowi dla nas wszystkich przykład i we- zwanie, byśmy zawsze byli gotowi zdecydowanie zadeklarować naszą niezłomną przynależność do Chrystusa, przedkładając wiarę nad wszelkie kalkulacje lub ludzkie interesy.

Według tradycji Jan jest „umiłowanym uczniem”, to jego głowa spoczywa na piersi Mistrza podczas Ostatniej Wieczerzy – jak mówi czwarta Ewangelia (por J 13,23), on stoi u stóp krzyża razem z Matką Jezusa (por. J 19,25) i wreszcie jest świadkiem zarówno pustego grobu, jak też obecności Zmartwychwstałego (por. J 20,2; 21,7). Wiemy, że ta identyfikacja jest dziś przedmiotem dyskusji uczonych i niektórzy z nich widzą w Janie po prostu prototyp ucznia Jezusa. Pozostawiając tę kwestię do rozstrzygnięcia egzegetom, zadowolimy się tu ważną nauką dla nas: Pan pragnie, aby każdy z nas był uczniem żyjącym w osobistej przyjaźni z Nim. By to urzeczywistnić, nie wystarczy po prostu pójść za Nim i Go słuchać. Trzeba także żyć z Nim i tak jak On. Jest to możliwe jedynie dzięki głębokiej zażyłości, nacechowanej całkowitą ufnością. Tak jest między przyjaciółmi. Dlatego Jezus powiedział pewnego dnia: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. (…) Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego” (J 15,13.15).

Apokryficzne Dzieje Jana przedstawiają apostoła nie jako założyciela Kościołów i stojącego na czele założonych już wspólnot, lecz jako wciąż podróżującego zwiastuna wiary, spotykającego „dusze zdolne, by mieć nadzieję i zostać zbawione” (18,10; 23,8). Wszystkim powoduje paradoksalne pragnienie, by ukazać niewidzialne. I rzeczywiście, Kościół wschodni nazywa go po prostu Teologiem, co znaczy, że potrafił mówić o rzeczach Bożych zrozumiałymi słowami, odsłaniając tajemniczą drogę do Boga przez przylgnięcie do Jezusa.

Kult apostoła Jana rozpoczął się w Efezie, gdzie – według starożytnej tradycji – długo działał, a w końcu – w wieku nadzwyczaj podeszłym – umarł, w czasach cesarza Trajana. W VI w. cesarz Justynian zbudował na jego cześć w Efezie ogromną bazylikę, z której dziś pozostały ruiny świadczące o jej wielkości. Właśnie na Wschodzie był on i nadal jest otaczany wielką czcią. Ikonografia bizantyjska przedstawia go często jako starca pogrążonego w głębokiej kontemplacji, w postawie człowieka niejako zachęcającego do milczenia.

Istotnie, bez odpowiedniego skupienia nie można zbliżyć się do największej tajemnicy Boga i do Jego objawienia. Staje się tym samym jasne, dlaczego przed laty ekumeniczny patriarcha Konstantynopola, Atenagoras – ten, którego papież Paweł VI uściskał podczas niezapomnianego spotkania – powiedział: „Jan jest u początków naszej najgłębszej duchowości. Tak jak on, «ci, którzy milczą», znają tę tajemniczą rozmowę serc, przyzywają obecności Jana, a ich serce zaczyna płonąć”. Niech Pan pomoże nam nauczyć się w szkole Jana wielkiej lekcji miłości, byśmy poczuli się umiłowani przez Chrystusa „do końca” i złożyli Mu w ofierze nasze życie.

Audiencja generalna, 5 lipca 2006

Rozważanie pochodzi z książki Benedykta XVI "Uczniowie Pana">>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jan. Umiłowany uczeń
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.