Nasze małżeństwo budowaliśmy już przed ślubem
Poznajcie trzy historie małżeństw, które opowiadają o tym, jak nauczyli się budować miłość i zaufanie oraz jak radzą sobie w najtrudniejszych chwilach. Na pewno dodadzą Wam nadziei!
Ania i Michał: małżeństwo traktujemy jako piękny dar
(fot. archiwum prywatne Anny i Michała Gazdów)
Nasza małżeńska historia wydaje się dość prosta: poznaliśmy się siedem lat temu, zakochaliśmy i będąc pewnym, że „to jest to” nie zwlekaliśmy z decyzją o ślubie. Teraz po ponad pięciu latach małżeństwa mamy wrażenie, że tak naprawdę ciągle przeżywamy je na nowo. Pewnie dlatego, że jest dynamiczne i ma różne etapy – wspólne zamieszkanie, poznawanie się, pierwsze problemy, planowanie powiększania rodziny, czas ciąży i oczekiwania, rodzicielstwo… To, co na pewno się nie zmieniło to, że nasze małżeństwo traktujemy jako piękny dar oraz wspólną drogę, którą idziemy razem przez życie każdego dnia.
Oczywiście, na tej drodze pojawiają się trudności. Większość z nich wynika z różnic między nami. Mamy inne charaktery, inne temperamenty, mówimy różnymi „językami miłości”. Do tego często dochodzi stres, przemęczenie, problemy. A wszystko razem niekiedy powoduje niedopowiedzenia czy konflikty. Próbujemy jednak zawsze jakoś sobie z nimi radzić. Przede wszystkim od początku małżeństwa bardzo dużo rozmawiamy oraz trzymamy się zasady, żeby nigdy nie kłaść się spać pokłóconym… i na razie na szczęście nam się to udaje.
Co jeszcze daje nam małżeństwo? Poczucie nieustannej obecności współmałżonka.
W walce z trudnościami pomaga nam też wzajemna miłość. To ona z jednej strony uczy nas akceptacji współmałżonka ze wszystkimi różnicami czy niedoskonałościami, a z drugiej inspiruje do zmiany oraz stawania się lepszym człowiekiem. Uczy nas też zapominać o swoim egoizmie, a skupiać się na szczęściu drugiej osoby.
Co jeszcze daje nam małżeństwo? Poczucie nieustannej obecności współmałżonka. Każdego dnia staramy się ze sobą dzielić tym, czym żyjemy. Naszą codziennością, myślami, marzeniami a także tym, co dla nas jest trudne. W ciągu dnia nawet gdy fizycznie nie jesteśmy obok siebie, to myślami jesteśmy blisko. Dla nas małżeństwo to po prostu „jedność”.
Karolina i Michał: to, co nas spaja, to wiara w moc sakramentu małżeństwa
(fot. Ela Bednarek)
Kiedy poznałam Michała, urzekło mnie w nim to, że od początku myślał o naszym związku poważnie. Dla nas obojga małżeństwo było naturalnym zwieńczeniem udanej relacji. Czas narzeczeństwa był radosnym oczekiwaniem, a ślub i wspólne zamieszkanie spełnieniem naszych marzeń. Jednak dość szybko dogoniła nas tak zwana szara rzeczywistość: różnice zdań i inne przyzwyczajenia. Od naszego ślubu minęło nieco ponad 7 miesięcy i teraz wspominamy ten czas z uśmiechem jako intensywne „docieranie się”.
Niedawno powiesiliśmy nad łóżkiem ikonę Świętej Rodziny, jest dla nas przypomnieniem i inspiracją do wspólnego umacniania się w wierze i dążenia do Boga.
Wiele się dzięki temu nauczyliśmy. Przede wszystkim tego jak ważne jest komunikowanie drugiej osobie nawet, wydawałoby się, prostych spraw, bo każde z nas odbiera rzeczywistość zupełnie inaczej. Czasem odnosimy wrażenie, że małżeństwo to nieustanne komunikowanie się i słuchanie, omawianie naszych uczuć. Nie zawsze przychodzi to łatwo w zabieganiu dnia codziennego, ale zawsze rodzi dobre owoce. Dobra komunikacja daje nam większe poznanie drugiej osoby i pogłębia więź, dzięki znajomości naszych wzajemnych motywacji, potrzeb, upodobań czy preferencji.
Małżeństwo daje nam uczucie pewności w życiu, szczególnie w aspekcie naszej wiary, ponieważ decydujemy się na nie na całe życie. To przekonanie daje również świadomość, że praca nad związkiem nie jest wyborem, a koniecznością. Czujemy, że to, co nas spaja, to wiara w moc sakramentu małżeństwa. Niedawno powiesiliśmy nad łóżkiem ikonę Świętej Rodziny, jest dla nas przypomnieniem i inspiracją do wspólnego umacniania się w wierze i dążenia do Boga.
Sylwia i Józek: małżeństwo daje nam więcej niż moglibyśmy się spodziewać
(fot. archiwum prywatne autorów)
Ciężko napisać, że razem jesteśmy od pięciu lat, bo tyle trwa nasze małżeństwo, a to przecież nie był początek nas. Tak naprawdę razem jesteśmy bezustannie od 10 lat, bo nasze małżeństwo budowało się na długo przed ślubem. Józek powiedział mi na pierwszej randce, że zostanę jego żoną, a ja na te słowa powiedziałam „dobra, dobra…”. On słowa dotrzymał, bo się oświadczył, a ja już nie mówię „dobra, dobra…”, bo nie wiem, co jeszcze będzie mi chciał udowodnić, więc wolę go nie podpuszczać.
Naszą tajną bronią była wiara w to, że każdą sytuację jesteśmy w stanie w ten sposób rozwiązać i nigdy nie dopuszczaliśmy do głowy myśli, żeby się poddać.
Nasze małżeństwo jest dowodem na to, że na związek dwojga ludzi nie ma recepty. Nie ma znaczenia, czy przeciwieństwa się przyciągają albo czy jesteśmy dwójką identycznych ludzi z tymi samymi zainteresowaniami. Nad naszą relacją pracowaliśmy zawsze wspólnie, dając sobie możliwość rozmowy z innymi w sytuacjach trudnych, ale ostatecznie problemy zawsze rozwiązywaliśmy razem i samodzielnie. Naszą tajną bronią była wiara w to, że każdą sytuację jesteśmy w stanie w ten sposób rozwiązać i nigdy nie dopuszczaliśmy do głowy myśli, żeby się poddać. Teraz tworzymy doskonały zespół, bo jako rodzice korzystamy z tego zaufania do siebie. Wiem, że mój mąż zawsze mnie wesprze, a on wie, że ja zawsze będę wspierać jego. W takim duecie bardzo rzadko zdarzają nam się sytuacje, w których dzieci pytają o zdanie jednego rodzica, a potem drugiego, bo dobrze wiedzą, że powiemy to samo.
Małżeństwo daje nam więcej niż mogliśmy się spodziewać, bo daliśmy mu przede wszystkim być czymś więcej niż wymianą biżuterii zakładanej na palec. Nasza codzienność jest nagrodą za pracę jaką włożyliśmy w bycie żoną i mężem, a potem w bycie rodzicami. To ostatnie przyniosło szereg nowych wyzwań, ale także radość nawet ze wspólnego leniuchowania wieczorem na kanapie. Nauczyliśmy się czerpać szczęście z tego co mamy i jesteśmy dumni z tego, co wspólnym wysiłkiem tworzymy. Nie możemy się doczekać co przyniosą nam kolejne lata bycia razem i to chyba najlepsza laurka dla naszego małżeństwa, którą sami sobie ochoczo wystawiamy. Praca raz nas cieszy, a raz nudzi, rzeczy które kupujemy czasem działają, a czasem się psują, ale małżeństwo to jedna z tych rzeczy, które kształtujemy własnymi rękami i jest zupełnie nasze – dokładnie takie jak je zbudujemy.
Zapraszamy na Tydzień Małżeństwa w Krakowie!
Nie bez powodu przedstawiliśmy trzy historie małżeństw, ponieważ 7 lutego po raz pierwszy w Krakowie rozpocznie się Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa, który potrwa aż do 14 lutego. Chcemy Was bardzo zachęcić do wzięcia w nim udziału. To okazja, by wzmocnić więź, odbudować relację i ożywić Waszą miłość. Organizatorzy przygotowali wiele ciekawych propozycji: konferencje, warsztaty z komunikacji małżeńskiej i masażu relaksacyjnego, randki małżeńskie, oprowadzanie po muzeum oraz kurs tańca. Na koniec odbędzie się uroczysta Msza święta z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich.
To inicjatywa skierowana do małżeństw bez względu na staż, które chcą przez te kilka dni skupić się na sobie nawzajem i twórczo spędzić czas. Zapisy i szczegółowe informacje znajdziecie na stronie tydzienmalzenstwakrakow.pl.
Dołącz także do wydarzenia na Facebooku.
Skomentuj artykuł