Dziewczyny z Grochowskiej

Dziewczyny z Grochowskiej
(fot. ewkratke.blog.pl)
Agnieszka Masłowska / DEON.pl / ewkratke.blog.pl

Pięć kobiet. Pięć różnych historii i bagaż doświadczeń,  którego ciężar "połamałby  niejednemu kręgosłup i nogi". Mają bałagan w głowie i w sercu - mierzą się z nim każdego dnia. Czują, kochają, tęsknią  i marzą. Twierdzą, że mają niewiele wspólnych cech, ale wiele je łączy.

Monika, Aneta, Elżbieta (ale nie królowa angielska), Dominika i Małgorzata - kobiety z oddziału zamkniętego w Areszcie Śledczym Warszawa-Grochów - doskonale wiedzą dlaczego tam trafiły.

DEON.PL POLECA




Nie są dumne, że znalazły się w "tym miejscu" w "pierdlu",  gdzie bywa "niewiarygodnie i strasznie i śmiesznie".  Radzą sobie jak potrafią z emocjami, tęsknotą , opuszczeniem i bezsilnością. Każdego dnia zmagają się z czarnymi myślami, złością, poczuciem winy i lekceważeniem.  Nie mogą jednak wyjść, trzasnąć drzwiami, by ochłonąć.  Łapią się różnych sposobów żeby przetrwać, nadać sens swojemu życiu, żeby nie oszaleć, nie załamać się. Człowiek po drugiej stronie murów - w więzieniu - nie przestaje przecież istnieć.

Wrażliwość (tak wrażliwość!) utrudnia im funkcjonowanie za kratkami.  Pomagają więc sobie nawzajem, wspierają się psychicznie i dużo rozmawiają.  Stają się dla siebie "terapeutkami".  Resocjalizują się przez "kolegowanie" i nie tylko, bo w ramach programu readaptacji społecznej "Piszę więc jestem" w  Areszcie Śledczym w Warszawie Grochowie w ramach współpracy z Fundacją "Dom Kultury" powstał blog E-WKratke - prowadzony przez osadzone. To pierwszy w Polsce blog tworzony przez osoby będące w więzieniu.

Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że blog " E-WKratke" - tworzą osadzone - bez dostępu do internetu i komputerów, ale jak twierdzi jedna z nich - żyją przecież w nienaturalnej rzeczywistości, trochę jak w Matrixie czy Latającym Cyrku Monty Pytona.

Monika, Aneta, Elżbieta, Dominika i Małgorzata piszą teksty, a redakcja po drugiej stronie więziennego muru wstawia je do sieci, przynosi im wydrukowane komentarze, publikuje ich odpowiedzi.

Dlaczego zdecydowały się pisać? Może dlatego, żeby pokazać "więzienny świat" ze swojej perspektywy, żeby poczuć i może przekonać innych, że nie są "trędowate", bo często za takie - uważane są osoby, które znalazły się za kratkami, a przecież za każdą z nich "stoi" pewna historia i życiowy dramat.

Dziewczyny z Grochowskiej

Edyta:

"Po 15 latach brania dragów obudziłam się do życia. Pomimo że jestem w wiezieniu, czuję się wolna. Jak świetnie jest rano wstawać, gdy cię słońce budzi, a nie ból, drgawki, zimne poty, tzw. SKRĘT. Zmarnowałam sobie 15 lat życia, teraz nadrabiam i poprawiam błędy młodości. Teraz widzę, słyszę i czuję. Mam głęboką nadzieję i wiarę, że dotrwam do mety. Nakreśliłam sobie priorytety, których się ostro trzymam, i wiara tak bardzo mi pomaga. Będę pisać, co straciłam przez mój nałóg."

Ela:

"Każdy z nas zasługuje na dobre dalsze życie I nie jesteśmy jakimś gorszym drugim gatunkiem, wybrakowanym czy co…  To, co nas tutaj otacza, co serwuje więzienie, to są rzeczy niewyobrażalne, kosmiczne i odległe od świata wolnościowego." "Powiem masę ciekawych, prawdziwych rzeczy o tym: czy kopiemy tunel, jak radzimy sobie z kwestią mydełka pod prysznicem, o ludzkiej psychice i możliwościach, jakie w nas drzemią, o oceanie chamstwa, w którym utonąć można, o tym, że bywamy silniejsi, niż nam się zdaje, czasem załamujemy się z tak naprawdę gównianych powodów itd., itd."

Danuta:

"Mam 57 lat. W więzieniu jestem od 20 miesięcy. Bardzo kocham zwierzęta, w domu mam psa i kota, którymi obecnie opiekuje się mój przyjaciel. Obecnie czekam na apelację i mam nadzieję, że wkrótce wyjdę na wolność do rodziny i przyjaciół, którzy na mnie czekają i wciąż mnie wspierają w tym trudnym dla mnie momencie. Jestem w celi z bardzo fajnymi dziewczynami, Wspólnie śmiejemy się, rozmawiamy o naszych problemach oraz się wspieramy. Cieszę się, że jestem z nimi w celi, bo nie wszędzie tak jest."

Pełnoletnia:

"Mam wrażenie, że tylko ja stoję w miejscu. Świat się kręci, a ja zaczynam zapominać sporo rzeczy. Bardzo lubię film i książki, również "Zieloną milę", śmieszą mnie reklamy Rozuma z Sercem i nie rozumiem, czemu nie mogę być dawcą krwi? Najbardziej by mi pasowało zniechęcić Ciebie do ciekawości więzieniem, ale prawda jest taka, że więzienie jest dla ludzi, w większości sami je tworzymy."

Ewa:

"Mam ten problem, że upust emocjom daję przez odcięcie się. Wtedy na krótką chwilę czuję ulgę, lecz za chwilę bardzo tego żałuję i tak naprawdę nie chcę tego robić, lecz silniejsze jest to ode mnie. Dlatego zostałam skierowana do Ośrodka Terapeutycznego w Grudziądzu, gdzie będę pracować z terapeutami nad swoim problemem. Mam nadzieję, że po powrocie stamtąd będę umiała inaczej reagować na smutki i zmartwienia, wrócę pełna sił, optymizmu i innego podejścia do tego, co mnie spotkało. Poza tym mam dwie córki, które przyjechały do mnie po raz pierwszy po 1,5 roku tydzień temu; były łzy szczęścia, uściski, buziaki. Ten czas był tylko dla nas. Teraz, kiedy mam ciśnienie, myślę intensywnie o dzieciach i napięcie ze mnie uchodzi."

Iwona:

"Myślisz, że to Ci nie grozi? Błąd. Albo lepiej się połóż, zanim upadniesz, bo przecież nie wiesz, co w Twoim życiu może się wydarzyć. Pamiętajcie ludzie, którzy to czytacie - nikt nie jest jasnowidzem, a tu może trafić każdy, nawet przez błąd systemu :-/. Ha, zapewne mówisz: “Ta, jasne, akurat…". Chcesz skorzystać z pomocy wróżki? Masz wiele opcji, ale wierz mi, nic cię nie uchroni przed potknięciem o kamyk, skoro nie patrzysz pod nogi.  Życia nie da się przewidzieć…  Mam 27 lat i 7-letnią córeczkę, która jest całym moim światem. Niestety nie jest mi dane ją zobaczyć."

Małgosia:

"Kim i jaka jestem? Przede wszystkim jestem optymistką, często uśmiechniętą, dla której szklanka jest w połowie pełna - wbrew wszystkiemu i pomimo wszystko. Mam bliskich, których kocham bezgranicznie i którzy tak samo kochają mnie, a to jest dla mnie najważniejsze. Ciekawi mnie wszystko, co nowe i czego mogę doświadczyć pierwszy raz…"

Wisienka:

" W więzieniu jestem od niedawna, a przede mną jeszcze trochę. Obecnie jestem w 22 tygodniu ciąży i noszę pod sercem syna Jasia. Mam 28 lat. W domu zostawiłam dwie wspaniałe córeczki i kochanego, wspierającego męża. Więzienie to przymusowy eksperyment mojego życia. To właśnie tutaj przekraczam swoje wewnętrzne bariery, łamię stereotypy i zmieniam sposób widzenia i postrzegania świata. Codziennie zmagam się z czarnymi myślami i falą uczuć, która mnie ogarnia. Jestem człowiekiem, jestem kobietą, jestem żoną i matką."

Justyna:

"Mam na imię Justyna, przeżyłam 26 wiosenek. W A.Ś Grochów jestem krótko bo 6 mies. ale tutaj czas mija w zwolnionym tempie, a do końca wyroku jeszcze i aż 4 lata. Jestem żoną i matką. Osobą zwariowaną i wesołą choć dopóki nie poznam otoczenia i osób to jestem wstydliwa i nieśmiała..."

Dziewczyny z Grochowskiej - zdjęcie w treści artykułu

(fot. www.facebook.com/ewkratke)

Grudziński pisał, że "Tylko w więzieniu łatwo jest zrozumieć, że życie bez czekania na cokolwiek nie ma najmniejszego sensu i wypełnia się po brzegi rozpaczą." Więc czekają: na narodziny dziecka, odwiedziny, na to, żeby przytulić się do dzieci, żeby nauczyć się żyć inaczej, poznać siebie, ale też prozaicznie - na smaczny obiad.

Żelazowy tost, piekło i ciężarówka w więzieniu…

"Wciąż mnie zadziwia, że istnieją ptaki, które są zamknięte w klatce, a mimo to śpiewają."
Phil Bosmans

"6.15 - pobudka (czytaj - włączają prąd i światło), która mnie średnio dotyczy. Naciągam koc na głowę i śpię jeszcze jakieś 45 minut, dopóki apel nie wyciągnie mnie z niby łóżka.   7.00 - apel (czytaj - liczenie owiec albo baranów, jak kto woli) szybko przychodzi i szybko odchodzi. 7.00 - 10.00 - picie kawy, mycie, granie w gry. 10.00 - 13.00 - godziny bez prądu wykorzystuję na czytanie książek albo naukę, jeśli akurat mam na to ochotę, czasem piszę listy do bliskich i dalekich. Około 13.00 - 14.00 - obiad, który albo się zjada, albo zmywa się po nim tak zwane "naczynia". A! - i włączają prąd, nastaje jasność i kończy się średniowiecze.  14.00 - 17.00 - człowieku! RESOCJALIZUJ się sam! (możesz czytać, pisać, dłubać w nosie, patrzeć w sufit, drapać się po pośladkach (czytaj: po dupie…), spać. Czyli robisz, co chcesz, choć niewiele robić możesz." I tak dalej... - opisuje więzienny dzień Małgosia.

Jak funkcjonują w więzieniu kobiety, z dala od swoich dzieci, mężów, rodzin, od tego, co było codziennością w ich życiu, bez tego, co konstytuuje je jako kobiety? Jak żyć i przeżyć w tym piekle? Bo dla większości z nich pobyt w więzieniu, tak się właśnie jawi. "Chcecie wiedzieć, czym jest piekło, streszczę Wam: brak telefonu, brak kontaktu z dzieckiem, tylko cztery ściany, swój kawałek podłogi, woda ciepła w wyznaczonych godzinach, spacer w katakumbach, godzina z siatką nad głową, jak w zoo, dziwne?"

Wisienka w 22 tygodniu ciąży, próbuje ułożyć się do snu na więziennym materacu, ale Jaś - mały akrobata, którego nosi pod sercem, nie daje jej zasnąć, trudno też znaleźć optymalną pozycję na tych pseudo-łóżkach. O zachciankach ciążowych nie ma mowy, jadłospis jest, jaki jest. Ważne, że mały rozwija się prawidłowo i ma opiekę ginekologiczną. "Mój dzidziuś nie zazna zbyt wielu smaków w życiu płodowym" - pisze na blogu przyszła mama.

Człowiek jest skazany na to, by być wolnym, dlatego nawet tu w więzieniu kobiety próbują stworzyć sobie namiastkę wolności, chcą choć trochę decydować jak żyć. Proza codziennego życia w więzieniu w ogromnej mierze zależy od fantazji dziewczyn, od tego, w jaki sposób chcą go przeżyć, czy przetrwać.

W tym całym szaleństwie jest jakaś metoda - "szklanka do połowy pełna".  Pewnie dlatego Monika zaczęła "gotować". "Jak jedzenie mi nie smakuje, biorę się sama za gotowanie. Oglądam Gordona Ramsaya, to mam jakąś wprawę. Biorę chleb, smaruję serkiem topionym, robię szkolną kanapkę i wkładam ją w folię aluminiową albo gazetę. Włączam żelazko i prasuję mojego tosta…  Pychota!"

Dziewczyny z Grochowskiej - zdjęcie w treści artykułu nr 1

(fot. ewkratke.blog.pl)

Dziewczyny z Grochowskiej - zdjęcie w treści artykułu nr 2

(fot. ewkratke.blog.pl)

Tak wygląda żelazowy tost Moniki, nie można sfotografować gotowania, stąd rysunek.

Żadna z osadzonych nie potrafi profesjonalnie pisać i to, co robią jest dla nich wyzwaniem. Dziewczyny z Grochowskiej obiecują pisać prawdę, nie chcą "ściemniać", wybielać się, nie chcą też być "trędowate".  Chcą pokazać więzienną rzeczywistość, złamać stereotypy na temat ludzi, którzy tam się znaleźli.  Kto nie zna złożoności losów tych kobiet, ich historii - nie zrozumie. Chcecie je poznać? Zacznijcie czytać bloga  E-WKratke,  one "dopiero rozkręcają ten rock and roll życia…"

* Oryginalna pisownia z bloga została zachowana.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziewczyny z Grochowskiej
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.