Rak na opak. O poczuciu własnej wartości

Rak na opak. O poczuciu własnej wartości
(fot. mac.rj / flickr.com)
RAK NA OPAK / Urszula Lesicka

Jak żyć bardziej i pełniej? Jak skorzystać z lekcji, jaką daje choroba? Takie pytania zadajemy w Szkole Życia. Szukamy kluczy do tego, by żyć bardziej świadomie, w pełni przeżywać życie, z poczuciem wewnętrznego spokoju i zgody na siebie. Jaką lekcję może dać choroba?

Sztukę wdzięczności i doceniania, lekcję asertywności, szkołę lepszej komunikacji z bliskimi. U podłoża wszystkich lekcji Szkoły Życia jest ta jedna, najważniejsza, której odrobienie zajmuje niekiedy bardzo wiele czasu, czasem całe życie. Jest to lekcja z POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI, czyli rzecz o tym, JAK NAPRAWDĘ POKOCHAĆ SIEBIE.

Własna wartość. Skanujemy siebie i swoje życie w poszukiwaniu argumentów, punktów zaczepienia, mocnych dowodów. Atrakcyjny wygląd, pozytywne cechy charakteru, ciekawa osobowość. Eksponowane zalety i skrzętnie ukrywane wady. Talenty i zdolności. Osiągnięcia i nagrody. No i oczywiście uznanie i akceptacja innych, wysoki status społeczny… ufff… Czy swoją wartość musimy od czegoś uzależniać? Czy nie jesteśmy wartościowi przez sam fakt naszego człowieczeństwa?

Każdy ma swoją wartość niezależnie od tego, jakie posiada cechy czy zdolności - twierdzi z przekonaniem Helena, trzy lata po raku. I zauważa jeszcze: Niektórzy mają dużo pozytywnych cech, a nie czują się wartościowi. Inni nie mają tych cech a mają poczucie własnej wartości. Jak to się dzieje? Na czym zbudowane jest poczucie własnej wartości i co sprawia, że jedni je mają, a inni żyją w ciągłym ocenianiu i oskarżaniu siebie? Według jednej z psychologicznych koncepcji (Glenn R. Schiraldi), poczucie własnej wartości oparte jest na kilku czynnikach: najpierw na bezwarunkowej wartości (jestem wartością jako ludzka istota), następnie na miłości.  Dobrze, gdy wysysamy je naturalnie z mlekiem matki, widząc je w jej oczach, czując w przytuleniu, słysząc w doceniających i budujących słowach.  Niekiedy jednak w życie wchodzimy z błędnym przekonaniem, że na miłość trzeba sobie zasłużyć, a nasza wartość zależy od naszych cech, osiągnięć, czy spełnianiu oczekiwań innych. I tak zdobywamy pracę, tworzymy relacje, podążamy za marzeniami na tyle, na ile pozwala nam na to nasze poczucie własnej wartości. Gdy jest niskie - często zadowalamy się namiastką życia, nie czerpiąc z niego pełnej satysfakcji. Bywa, że potrzeba terapii szokowej, by uświadomić sobie, że znacznie bardziej zasługujemy na miłość i szczęście. Taką terapią szokową może być na przykład choroba. Daje możliwość zatrzymania się w życiu, doświadczenia miłości i troski ze strony bliskich, nawiązania kontaktu ze swoim ciałem, myślami i emocjami, odkrycia głęboko skrywanej prawdy o sobie, także prawdy o swojej wartości. Amerykański lekarz onkolog-radioterapeuta Carl Simonton, postrzegał chorobę jako moment zwrotny dający szansę dotarcia do swojej prawdziwej natury: Rak jest sygnałem, który wskazuje na potrzebę dokonania zmian w dotychczasowym życiu. (…) Jest to przesłanie miłości.

DEON.PL POLECA

Jestem wytrwała, konsekwentna, można na mnie polegać. Lubię w sobie optymizm, poczucie humoru, swój głos. Posiadam radość życia. Lubię tańczyć, słuchać innych, przebywać z ludźmi. Dbam o siebie. Jestem wrażliwy na piękno otoczenia. Uśmiecham się często. Jestem otwarty na ludzi i ciekawy świata, szybko się uczę. - odpowiadają na pytanie "co lubię w sobie" Helena, Ewa, Agnieszka, Wojciech i Krzysztof. Teraz, po chorobie, te odpowiedzi przychodzą im znacznie łatwiej. Kiedyś, jak zgodnie przyznają, mieli problem z wymienieniem choćby jednej swojej dobrej cechy lub zamiłowania. Choroba tak jakby zdawała się mówić: rób więcej tych rzeczy, które dają Ci radość, poczucie sensu i spełnienia w życiu. Wiele osób na hasło kochania samego siebie reaguje oporem myśląc o egoizmie. Czy jednak miłość własna to egoizm? Czy jeśli kochamy siebie, to nie możemy kochać innych? Egoista kieruje się własnym dobrem i interesem, nie zwracając uwagi na potrzeby i oczekiwania innych. A może raczej egoizm nie jest miłością siebie, a właśnie głęboką konsekwencją jej braku? Ważne, by uzmysłowić sobie, że miłość innych i miłość samego siebie nie wykluczają się wzajemnie. Co więcej, nie tylko się nie wykluczają - możesz kochać bliźniego swego na tyle, na ile potrafisz kochać samego siebie. I tak, im więcej będzie w nas spokoju i radości, poczucia spełnienia i satysfakcji, tym więcej będziemy mogli rozdawać innym, uzdatnieni do tworzenia głębokich i zdrowych związków z innymi. Czy widzieliście kiedyś naprawdę głęboko szczęśliwego człowieka, który zamyka się w swojej celi egoizmu i żyje tylko dla siebie? Czy nie jest raczej tak, że kiedy odkrywamy swoją wartość i swoją prawdziwą naturę, starając się żyć w zgodzie z sobą, to naturalnie i automatycznie otwieramy się na świat i na innych ludzi?

Co z tymi, którzy poczucia swojej wartości i miłości własnej nie wynieśli z domu? Nic straconego - nigdy nie jest za późno na to, by poznać i pokochać siebie! Być może będzie to żmudna droga przebijania się przez niezdrowe schematy myślenia o sobie, ale zmiana naprawdę jest możliwa. Każdy wiek jest dobry na miłość, także do siebie - zauważa sześćdziesięcioletni Wojciech, po przebytym raku płuc. Jak zatem zacząć siebie kochać i budować swoją wartość? Zastanówmy się nad pytaniem: jak można pokochać drugiego człowieka? Nie inaczej, jak przebywając z nim, spędzając wspólnie czas, rozmawiając i poznając go. Czy robimy to w stosunku do siebie? Czy nie jest często tak, że uciekamy od samych siebie - w obowiązki, zadania, przyjemności, rozrywkę? A gdyby tak na chwilę się zatrzymać? Spróbować wsłuchać się w siebie, spotkać ze sobą? Jak mamy się pokochać, jeśli właściwie siebie nie znamy, nie spędzamy ze sobą czasu, nie zadajemy sobie trudu, aby się poznać?

Warto posłuchać tego, co do siebie mówimy. Komentarze, analizy, oceny, oskarżenia - ten wewnętrzny monolog toczy się niemalże nieustannie - jeśli jest nieuświadamiany, to determinuje z ukrycia nasze życie.

Świadomość tego wewnętrznego głosu jest pierwszym krokiem do zmiany. Być może nie dostaliśmy jako dzieci solidnych podstaw poczucia własnej wartości, słysząc od dorosłych raczej krytyczne, oceniające, negatywne zdania pod swoim adresem. Część zdań wypowiadanych przez naszych rodziców i inne ważne osoby być może wryła się w nasze głowy. W dorosłym życiu kontynuujemy negatywne ocenianie siebie i wmawianie sobie, że nie zasługujemy na miłość. "Zawsze muszę coś zepsuć…", "jestem beznadziejna…", "i tak nikt się mną nie zainteresuje…" Stop! Czas przerwać negatywne myśli! Zadbajmy o to, by nasz wewnętrzny monolog był dla nas źródłem mocy i wiary. Jak to zrobić? Odkrywając niezdrowe przekonania, wchodząc z nimi w dialog, szukając kontrargumentów i przykładów świadczących o naszej wartości. Zatrzymajmy się w ocenianiu siebie i nieustannym krytykowaniu. Bywa, że widzimy w sobie głównie wady, a zalety gdzieś nam umykają. Jesteśmy nieczuli na komplementy, lub wręcz nas zawstydzają. Dlaczego jesteśmy dla siebie tacy okrutni i srodzy? Może warto czasem zadać sobie pytanie "co lubię w sobie", zamiast skupiać się tylko na swoich minusach. Ważna jest akceptacja siebie - znam swoje słabe i mocne strony, plusy i minusy. Możemy zastąpić pojęcie wady pojęciem cechy, wtedy na wady możemy spojrzeć inaczej. Nie da się być idealnym - twierdzi Agnieszka.

Uświadomiłam sobie, że poczucie wartości to chęć kochania siebie i związana jest z tym codzienna praca - wyznaje Ewa. To codzienna praca budowania szacunku do swojej osoby. Szacunku, przejawiającego się w uznaniu własnego prawa do życia, w świadomości  swej unikalności, w akceptacji wszystkich cech, także swoich słabości.  Nie muszę być jakaś, żeby być wartościowym człowiekiem. Robię coś dla siebie, jestem z tego dumna, odkrywam miłość do siebie. Potrafię się rozgrzeszać, ale wiem, że mam też dużo wad i chcę się z nimi uporać - wyznaje Agnieszka. Ta codzienna praca to także wytrwałe pielęgnowanie wiary w siebie.

Dostrzeżenie w sobie osoby, która potrafi sobie radzić z podstawowymi wymaganiami, jakie stawia życie. Zwracanie uwagi na własne możliwości, docenianie podejmowanych działań, zauważenie własnych sukcesów, choćby tych niewielkich. Co ważne - bez oglądania się na innych, bo jak mówi mądry tekst Dezyderaty: Jeżeli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

Poczucie własnej wartości potrzebuje fundamentu w postaci poczucia bezwarunkowej wartości oraz miłości. To dzięki nim może pojawić się trzeci element, jakim jest wzrastanie, rozwijanie siebie i swojego potencjału. Nasza podstawowa wartość jest niekwestionowana i niezależna od naszych działań, dążeń i osiągnięć. Jednakże, dzięki wzrostowi, możemy doświadczać swojej wartości jeszcze pełniej. Gdy rozwijamy swoją osobowość i pomnażamy złożone w nas talenty, gdy przekraczamy siebie, otwieramy się na to, kim możemy się stać, możemy zmierzać do najlepszej, najpełniejszej wersji siebie, doświadczając jeszcze bardziej satysfakcjonującego życia i spełnienia.

Helena, Ewa, Agnieszka, Wojciech, Krzysztof - zapytani o swoje sprawdzone sposoby budowania poczucia swojej wartości, wymieniają: dbanie o siebie, dopieszczanie się, rozwijanie pasji, rozmowa ze sobą z miłością i troską, słuchanie wewnętrznego głosu, wybaczanie sobie, nie krytykowanie siebie, a także nie porównywanie się z innymi.  Do tego jeszcze przebywanie w otoczeniu ludzi, z którymi łączą nas zdrowe relacje, pomaganie innym, spojrzenie na siebie z dystansem. Krzysztof wyznaje: zrozumiałem, jak ważne jest zadbanie o swoją przestrzeń i swoje granice. Jeśli zaczniesz mieć szacunek do siebie, inni też zaczną cię szanować. To nie znaczy, że stałem się teraz zimnym, zamkniętym człowiekiem, wręcz przeciwnie. Im bardziej wiem, że umiem zadbać o siebie, tym jestem bardziej serdeczny wobec innych ludzi, podchodzę do nich z otwartością i życzliwością. Ewa mówi: Odkąd regularnie poznaję siebie, bardziej się przez to lubię. Zrozumiałam, że nie muszę być doskonała, by być wartościowa. Wojciech zaś dodaje: Warto odwoływać się do wewnętrznego głosu emocji  i nie ulegać presji oraz oczekiwaniom otoczenia. I jeszcze sprawdzona wskazówka Heleny: raz dziennie bądź wdzięczna sama sobie, podziękuj sobie za coś.

Poczucie własnej wartości związane jest ze sposobem, w jaki patrzymy na siebie, w jakim rozmawiamy ze sobą i w jaki czujemy się sami ze sobą. Czas na zatrzymanie się i mały rachunek sumienia: Czy patrzę na siebie życzliwie? Jak się sobie podobam? Czy nie traktuję siebie gorzej niż innych? Co mówię do siebie? Jakim tonem? Jak reaguje na swoje błędy i słabości? Czy potrafię uciszyć "wewnętrznego krytyka" w sobie? Czy uświadamiam sobie uczucia, jakie żywię do siebie? Czy docieram do źródeł tych emocji? Jakie jest moje nastawienie do siebie, świata i życia? Dobrze jest zadać sobie takie pytania zanim uczynimy kolejny krok w Szkole Życia. Zadbajmy o to, by być dla samych siebie dobrym towarzyszem, który nawet w sytuacji kryzysu i słabości potrafi przebaczyć, dodać wiary  i zachęcić do dalszej drogi.

***

Rak na opak. Bo nie wyrok, a szansa. Pytanie "jak długo będę żyć?" stopniowo zamienić się może na "jak będę żyć?".

Zapraszamy do SZKOŁY ŻYCIA - przez najbliższe pół roku w Centrum Psychoonkologii działającym przy Stowarzyszeniu Wspierania Onkologii UNICORN w ramach projektu RAK NA OPAK będą odbywać się warsztaty i spotkania otwarte z psychoonkologiem, dietetykiem, onkologiem i arteterapeutą.

Szczegóły tutaj:

Rak na opak. O poczuciu własnej wartości - zdjęcie w treści artykułu 

Rak na opak. O poczuciu własnej wartości - zdjęcie w treści artykułu nr 1

* Materiał powstał w ramach projektu "Rak na opak" sfinansowanego ze środków prewencyjnych PZU.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rak na opak. O poczuciu własnej wartości
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.