Czy warto patrzeć na gwiazdy?
Aktorki, piosenkarki, koronowane głowy - z zaciekawieniem przyglądamy się ich życiu. Podziwiamy, zazdrościmy, czasem krytykujemy. Czy to wszystko? Jaki wpływ mają na nas naprawdę?
Polki bardzo chętnie śledzą w kolorowych pismach doniesienia na temat gwiazd. Głównie po to, by nie popełniać ich błędów. Skąd ten wniosek? W ubiegłym roku przeprowadzono badania wśród młodych Polek w wieku 18-25 lat. Okazało się, że większość z nich ma już konkretny plan na życie i w dużej mierze został on stworzony na podstawie życiorysów popularnych kobiet, nawet jeśli są to tylko postaci z bestsellerów książkowych.
Młode Polki nie zamierzają bez końca randkować, jak Bridges Jones. Nie chcą nieplanowanych dzieci, które w Hollywood często są owocem chwilowego zauroczenia. Nie są też wcale zainteresowane tym, by wyszaleć się w życiu, jak Amy Winehouse. Są rozsądne, poukładane i świadome własnych pragnień. Ich poczucie estetyki, tzw. wewnętrzny detektor piękna, kształtowane jest już od najmłodszych lat przez najbliższe otoczenie i przykłady płynące z mediów. Większość dziewczynek własny wzorzec kobiecości układa jak puzzle z tego, co podpatrzy u własnej mamy i kobiet powszechnie uznanych za piękne. A że gwiazd i bogiń mamy bez liku, to i wyobrażeń kobiecości rodzi się wiele. Jednym imponuje lady Diana, a innym (lady) Doda.
Kiedyś gust społeczeństwa był bardziej wyrównany, a ideał tylko jeden i królował przez wiele lat. Na przykład fenomen Marilyn Monroe trzeba postrzegać przez pryzmat okresu kulturowego, w którym żyła. Lata 50. minionego wieku to był istny boom seksualny w Ameryce: pojawił się raport o seksualności autorstwa Alfreda Kinseya, badania Williama Mastersa i Virginii Johnson. Nic dziwnego, że kobieta tak wyzwolona i piękna jak Marilyn szybko stała się uosobieniem seksapilu. Dziś miałaby dużo większą konkurencję.
Jeszcze kilka lat temu w badaniach przeprowadzonych przez Pentor w ramach programu "Ja, kobieta" wyraźnie było widać, że w umysłach Polek nie ma jednego, spójnego portretu kobiecości. W świadomości społecznej istniały dwa silne i skrajnie różne wzorce. Pierwszy podkreślał odpowiedzialność kobiety za wychowanie dzieci oraz stworzenie prawdziwego domu, dominowały w nim cechy podpatrzone u własnej mamy. Drugi propagował wzór kobiety rodem z kolorowych magazynów: wyzwolonej, realizującej swoje ambicje w sferze zawodowej. Od tamtej pory w większości mediów zaczęły pojawiać się reportaże nie tylko z rozrywkowego życia gwiazd, ale i ich szarej, zwykłej codzienności. VIP-y zeszły z piedestału i stały się bliższe zwyczajnym ludziom. Tańczą, śpiewają, biorą udział w reality show, a dzięki temu widzowie mają szansę zauważyć, że nie są wcale tacy idealni. Też są ludźmi - czasem zmęczonymi. Opryskliwymi czy zawiedzionymi własnym występem. Jaki jest tego efekt? Coraz więcej kobiet dochodzi do wniosku: "Wolę być sobą! Przeżywam podobne emocje, ale na szczęście nie na oczach świata".
Ubiegłoroczne badanie pokazało, że Polki coraz chętniej wybierają sobie z gazet, biografii i wystąpień sław to, co jest im po prostu przydatne. Stosują pewnego rodzaju filtr, który oddziela je od bezgranicznego naśladownictwa i jednocześnie umożliwia inspirację. A ponieważ starają się pogodzić w życiu trzy role: partnerki, matki i pracownika, najczęściej swoim podziwem obdarzają sławy, które wydają się świetne dosłownie we wszystkim i to je wymieniają jako idealne i godne naśladowania. Z historii Kylie Minogue wynoszą lekcję, że należy systematycznie badać piersi. Odkąd gwiazda otwarcie powiedziała o swoich zmaganiach z nowotworem, liczba kobiet zgłaszających się na badania profilaktyczne wzrosła aż o 30 procent!
Powiało optymizmem
To pocieszające, że Polki chętnie szukają własnego stylu. Lubią przeglądać magazyny, by wiedzieć, jaki mają wybór. Czytają porady stylistów, by sprawdzić, co pasuje do ich figury i typu urody. To wszystko sprawia, że coraz chętniej tworzą swój indywidualny sposób życia. Co więcej, często szukają towarzystwa innych kobiet, by przejrzeć się w ich oczach i dociekać, jaką kobietą chcą być. Jesteśmy ciekawe siebie i chcemy zmieniać się na lepsze - według własnego planu, a nie na wzór konkretnej, jednej gwiazdy show-biznesu. Zdaniem socjologów, którzy wnikliwie przyglądają się metamorfozom kobiecości i jej niezwykle szybkiemu przeobrażaniu w ciągu ostatnich 50 lat, dzisiejsze panie nie są mniej kobiece, ale osiągają to w inny sposób. I, co bardzo istotne, 80 procent kobiet ma pozytywny stosunek do własnej płci.
Skomentuj artykuł