Nie potrafimy rozmawiać z dziećmi o śmierci
Nie potrafimy rozmawiać z dziećmi o umieraniu; traktujemy słowo śmierć jak jeszcze jeden brzydki wyraz, którego lepiej unikać. Także psychoterapeuci nie są przygotowani do poruszania tego tematu - alarmują pracownicy hospicjów, pracujący z dziećmi osieroconymi.
O tym, jak wspierać dzieci osierocone, dyskutowano podczas debaty zorganizowanej w warszawskiej Szkole Wyższej Psychologii Społecznej (SWPS) przez Fundusz Dzieci Osieroconych działający przy Fundacji Hospicyjnej w ramach VII kampanii "Hospicjum to też życie".
- Kiedy mówimy dziecku, że ktoś zginął, ono oczekuje, że ten ktoś się znajdzie; gdy usłyszy, że rodzic odszedł, uzna, że prędzej czy później wróci, będzie czekać. Rozmawiając z dziećmi o śmierci, musimy mówić jasno i zrozumiale - mówiła dr Barbara Arska-Karyłowska, kierownik Akademickiego Centrum Psychoterapii działającego przy SWPS.
- Oswoiliśmy już początek życia, potrafimy mówić o tym, skąd się biorą dzieci, ale wciąż nie potrafimy mówić o końcu życia. Jednak to my bardziej boimy się śmierci, tego, co jest potem, a dzieci są tego naturalnie ciekawe - przekonywała psycholog Dorota Zawadzka, autorka poradników dla rodziców i współautorka programów telewizyjnych na temat wychowywania dzieci.
Jej zdaniem na temat śmieci należy rozmawiać z dziećmi nie tylko wtedy, gdy się z nią stykają, ale także np. w szkołach. Jednak - jak zauważyła Arska-Karyłowska - ani nauczyciele, ani psycholodzy nie są przygotowani do tego, by poruszać ten temat.
Także Bożena Winch, psycholog i psychoterapeutka pracująca w hospicjum, wyraziła ubolewanie, że nikt nie uczy pedagogów ani psychoterapeutów, jak rozmawiać z osobami osieroconymi. -Przede wszystkim trzeba nauczyć tego dorosłych, kształcić specjalistów, mówić w mediach, że śmierć jest częścią życia. Musimy umieć o tym rozmawiać, nie używając określeń zastępczych. Dorosłość zobowiązuje - mówiła.
Podkreśliła, że często jedyne, co można zrobić, by pomóc osobie osieroconej, to nie unikać tematu. - Ludzie ich nie dostrzegają, spuszczają oczy, bo nie wiedzą, jak się zachować. A dzieci osierocone to także te, które straciły rodzeństwo. Często ich rodzice są pogrążeni we własnym bólu, a one potrzebują, by ktoś zwrócił na nie uwagę - mówiła Winch.
Arska-Karyłowska zauważyła, że w naszej kulturze zanikły rytuały związane z umieraniem i nie bardzo wiemy, co robić, gdy śmierć wydarzy się w sąsiedztwie. - A te rytuały pomagały w przeżyciu żałoby - zaznaczyła.
W Polsce jest około 280 hospicjów domowych i 65 hospicjów stacjonarnych. Fundusze na utrzymanie hospicjów uzyskiwane są z NFZ, od sponsorów oraz indywidualnych darczyńców.
"Hospicjum to też Życie" jest coroczną kampanią, która ma uwrażliwić Polaków na potrzeby umierających oraz ich bliskich. Fundacja Hospicyjna prowadzi portal www.hospicja.pl.
Skomentuj artykuł