Nie rań innych swoim głodem miłości
Nie ranić bliźnich swoim głodem miłości, to jedna z najważniejszych zasad życia małżeńskiego i rodzinnego. Tę zasadę winniśmy stopniowo, w miarę ich rozwoju emocjonalnego, przekazywać także naszym dzieciom.
To w dzieciństwie uczymy się bowiem "terroryzować" emocjonalnie bliźnich, jeżeli wydaję nam się, że do czegoś mamy prawo lub też, że coś się nam należy.
Pokora każe nam prosić i cierpliwie czekać. Pokora w miłości wyrzeka się postawy roszczenia i oskarżania tych, którzy w jakikolwiek sposób skrzywdzili nas w miłości; zarówno w odległych czasach dzieciństwa i dorastania, jak też i w życiu dorosłym. Dopiero wówczas, kiedy rozumiemy siebie samych i własny ból skrzywdzenia oraz swój wewnętrzny gniew i pragnienie zemsty, jakie spontanicznie rodzą się pod wpływem krzywdy, zaczynamy pojmować, jak łatwo skrzywdzony staje się krzywdzicielem, a ofiara przemienia się w kata.
Daje temu świadectwo Aleksander Sołżenicyn: "Nakazał nam Sokrates: poznaj samego siebie. Nad samym brzegiem przepastnej jamy, do której już chcieliśmy zepchnąć naszych krzywdzicieli, zatrzymujemy się zdrętwiali: toż to tylko przypadek, że katami zostaliśmy nie my, tylko oni. A gdyby nas tak skrzyknął sam Maluta Skuratow (naczelny oprawca na dworze Iwana Groźnego) - chyba byśmy go nie zawiedli! Dobre od złego jeden krok dzieli - mówi przysłowie. Więc chyba i złe od dobrego".
Oto pokorne świadectwo Aleksandra Sołżenicyna ukazujące, jak bardzo niebezpieczny jest brak poznania siebie i głębin swojego mrocznego serca, które kierowane pychą, bierze przemocą to, co jak mu się wydaje należy do niego; nie zdaje sobie ono nawet sprawy, że w ten sposób staje się dla innych nieludzkie i okrutne. Władza, siła, wpływy czy nawet bogactwo, które winny być narzędziem służenia bliźnim, w rękach człowieka pysznego stają się narzędziem ucisku, przemocy i krzywdy.
"Patrząc wstecz, ujrzałem, że przez całe swoje świadome życie nie rozumiałem ani siebie samego, ani swoich dążeń. Przez długi czas uważałem za ratunek dla siebie to, co właśnie było moją zgubą. [...] Podobnie jak morze zbija z nóg niedoświadczonego pływaka, obala go i uderzeniami fal wyrzuca na brzeg - tak samo mnie dotkliwe ciosy nieszczęść wyrzucały na stały ląd. I tylko w ten sposób mogłem dotrzeć do tej drogi, której zawsze szukałem. Na swoim zgiętym, omal nie przetrąconym grzbiecie wyniosłem jednak z głębi więziennych lat świadomość tego, jak człowiek staje się zły, a jak dobry. Oszołomiony sukcesami odniesionymi w młodości, uważałem się za istotę niezdolną do omyłek i dlatego stałem się okrutny. Gdy dano mi w ręce władzę - i to w nadmiarze - stałem się mordercą i zadawałem ludziom gwałt. Nawet gdy czyniłem zło, byłem przekonany, że postępki moje są dobre i miałem na podorędziu bardzo logiczne dowody".
Dalej Aleksander Sołżenicyn ukazuje, w jaki sposób osiem lat spędzonych w łagrach stało się dla niego darem, dzięki któremu mógł dokonać głębokiego rachunku sumienia i dotrzeć do głębi swojego serca, na dnie którego odkrył maleńki przyczółek dobra, który był przyczółkiem miłości. "Dopiero na zgniłej, więziennej słomie poczułem w sobie drgnienie dobra. Dopiero pojąłem, że linia oddzielająca zło od dobra, przebiega nie między państwami, nie między klasami, nie między partiami, że przecina każde ludzkie serce nie omijając żadnego. Jest to linia ruchoma i z upływem lat jej bieg zmienia się w nas samych. Nawet w sercu omotanym przez zło linia ta odgradza maleńki przyczółek dobra. Nawet w najlepszym sercu - niewykorzenione zło zachowuje swój kącik. Od tego czasu stała się jasna dla mnie zasadność wszystkich religii: walczą one z pierwiastkami zła w człowieku. Nie sposób oczyścić świata z wszelkiego zła, ale można w każdym człowieku zmniejszyć obszar jego władania. [... ] Poznaj samego siebie! Nic tak nie sprzyja przebudzeniu w nas zdolności do rozumienia innych, jak szarpiące duszę rozmyślania nad własnymi przestępstwami, błędami i przeoczeniami. [... ] Oto dlaczego powracam do lat, gdy siedziałem za kratą i powiadam, wprowadzając często w zdumienie ludzi, którzy mnie otaczają: Bądź błogosławione więzienie. Błogosławione bądź więzienie za to, żeś było w moim życiu".
Skomentuj artykuł