Nie rań innych swoim głodem miłości

(fot. Thomas Hawk / flickr.com)
Józef Augustyn SJ / slo

Nie ranić bliźnich swoim głodem miłości, to jedna z najważniejszych zasad życia małżeńskiego i rodzinnego. Tę zasadę winniśmy stopniowo, w miarę ich rozwoju emocjonalnego, przekazywać także naszym dzieciom.

To w dzieciństwie uczymy się bowiem "terroryzować" emocjonalnie bliźnich, jeżeli wydaję nam się, że do czegoś mamy prawo lub też, że coś się nam należy.

Pokora każe nam prosić i cierpliwie czekać. Pokora w miłości wyrzeka się postawy roszczenia i oskarżania tych, którzy w jakikolwiek sposób skrzywdzili nas w miłości; zarówno w odległych czasach dzieciństwa i dorastania, jak też i w życiu dorosłym. Dopiero wówczas, kiedy rozumiemy siebie samych i własny ból skrzywdzenia oraz swój wewnętrzny gniew i pragnienie zemsty, jakie spontanicznie rodzą się pod wpływem krzywdy, zaczynamy pojmować, jak łatwo skrzywdzony staje się krzywdzicielem, a ofiara przemienia się w kata.

Daje temu świadectwo Aleksander Sołżenicyn: "Nakazał nam Sokrates: poznaj samego siebie. Nad samym brzegiem przepastnej jamy, do której już chcieliśmy zepchnąć naszych krzywdzicieli, zatrzymujemy się zdrętwiali: toż to tylko przypadek, że katami zostaliśmy nie my, tylko oni. A gdyby nas tak skrzyknął sam Maluta Skuratow (naczelny oprawca na dworze Iwana Groźnego) - chyba byśmy go nie zawiedli! Dobre od złego jeden krok dzieli - mówi przysłowie. Więc chyba i złe od dobrego".

DEON.PL POLECA

Oto pokorne świadectwo Aleksandra Sołżenicyna ukazujące, jak bardzo niebezpieczny jest brak poznania siebie i głębin swojego mrocznego serca, które kierowane pychą, bierze przemocą to, co jak mu się wydaje należy do niego; nie zdaje sobie ono nawet sprawy, że w ten sposób staje się dla innych nieludzkie i okrutne. Władza, siła, wpływy czy nawet bogactwo, które winny być narzędziem służenia bliźnim, w rękach człowieka pysznego stają się narzędziem ucisku, przemocy i krzywdy.

"Patrząc wstecz, ujrzałem, że przez całe swoje świadome życie nie rozumiałem ani siebie samego, ani swoich dążeń. Przez długi czas uważałem za ratunek dla siebie to, co właśnie było moją zgubą. [...] Podobnie jak morze zbija z nóg niedoświadczonego pływaka, obala go i uderzeniami fal wyrzuca na brzeg - tak samo mnie dotkliwe ciosy nieszczęść wyrzucały na stały ląd. I tylko w ten sposób mogłem dotrzeć do tej drogi, której zawsze szukałem. Na swoim zgiętym, omal nie przetrąconym grzbiecie wyniosłem jednak z głębi więziennych lat świadomość tego, jak człowiek staje się zły, a jak dobry. Oszołomiony sukcesami odniesionymi w młodości, uważałem się za istotę niezdolną do omyłek i dlatego stałem się okrutny. Gdy dano mi w ręce władzę - i to w nadmiarze - stałem się mordercą i zadawałem ludziom gwałt. Nawet gdy czyniłem zło, byłem przekonany, że postępki moje są dobre i miałem na podorędziu bardzo logiczne dowody".

Dalej Aleksander Sołżenicyn ukazuje, w jaki sposób osiem lat spędzonych w łagrach stało się dla niego darem, dzięki któremu mógł dokonać głębokiego rachunku sumienia i dotrzeć do głębi swojego serca, na dnie którego odkrył maleńki przyczółek dobra, który był przyczółkiem miłości. "Dopiero na zgniłej, więziennej słomie poczułem w sobie drgnienie dobra. Dopiero pojąłem, że linia oddzielająca zło od dobra, przebiega nie między państwami, nie między klasami, nie między partiami, że przecina każde ludzkie serce nie omijając żadnego. Jest to linia ruchoma i z upływem lat jej bieg zmienia się w nas samych. Nawet w sercu omotanym przez zło linia ta odgradza maleńki przyczółek dobra. Nawet w najlepszym sercu - niewykorzenione zło zachowuje swój kącik. Od tego czasu stała się jasna dla mnie zasadność wszystkich religii: walczą one z pierwiastkami zła w człowieku. Nie sposób oczyścić świata z wszelkiego zła, ale można w każdym człowieku zmniejszyć obszar jego władania. [... ] Poznaj samego siebie! Nic tak nie sprzyja przebudzeniu w nas zdolności do rozumienia innych, jak szarpiące duszę rozmyślania nad własnymi przestępstwami, błędami i przeoczeniami. [... ] Oto dlaczego powracam do lat, gdy siedziałem za kratą i powiadam, wprowadzając często w zdumienie ludzi, którzy mnie otaczają: Bądź błogosławione więzienie. Błogosławione bądź więzienie za to, żeś było w moim życiu".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie rań innych swoim głodem miłości
Komentarze (14)
A
Anka
13 kwietnia 2015, 10:22
Znalazłam w sieci fajny artykuł nazywa się SAMOLUBNA MIŁOŚĆ jest opublikowany na stronie [url]http://www.problemymalzenskie.com[/url] może kogoś zainteresuje. Na facebooku też można znaleźć link Psychology of Life - poradnia internetowa. Fajny - co powiecie?
B
Bogna
18 listopada 2012, 19:33
@Neon ciekawy komentarz-ilustracja bibljna.dzięki :)
N
Neon
4 listopada 2012, 18:55
 http://sfd.kuria.lublin.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1627:akceptacja-krzya-k-14-25-33&catid=35:qechoq-ewangelii&Itemid=64 tutaj jest ciekawie napisane.
N
Neon
4 listopada 2012, 18:51
nika po tym, że rozpoznajesz swoje emocje, że wiesz jakie są motywy twoich działań, skąd się wzięły wzorce zachowań według których działasz,i jakie one są,np.pomagasz albo oskarżasz albo sie wywyższasz, że wiesz czego,pragniesz a przede wszystkim czego się boisz, i co cię boli i jak radzisz sobie z bólem, czy np. uciekasz, zajadasz, sprzątasz, krzyczysz, obrażasz się....czego chcesz uiknąc itd. twoje pytanie pozwala się domyślać że nie znasz siebie. czasem to jest długa droga i trudno ją przyspieszyć, czasem jakieś wydarzenia powodują że zaczynasz widzieć swoje wnętrze, że dopuszczasz je do głosu....módl się i pracuj. polecam też rekolekcje o. Augustyna To jest ewangeliczne kto "nie ma w nienawiści ojca, matki"  etc.... Jak również kto ogląda się wstecz a przykłada ręke do pługa.. To sa tak zwane afekty, ktore działają na nas albo my dzialamy wg nich. Inaczej: ktos cos powie, "naciśnie jakis przycisk" a my zachowujemy się tak samo i w głowie włącza nam się zaprogramowane dzialanie obrone, atakujące - zależnie od wersji afektu.  Brak wolności po prostu. O. Jozef Augustyn dobrze wie o co mi chodzi..Jezeli czyta ten blog..:-)
D
dc
3 listopada 2012, 23:55
 Chyba sobie kupię tą knigę
PR
Pola Rosa
3 listopada 2012, 15:41
napiszę jeszcze łopatologicznie tak. -poznaj siebie znaczy poznaj swoje rany, miej odwagę poddać się rozpaczy,poznaj swój ból. -skąd będę wiedzieć, że już się znam? będziesz wiedzieć będziesz wolna.lekka,otwarta mimo ran bólu i niepowodzeń. Nie czytaj takich tekstów, bo ci szkodzą i możesz wpaść w depresję... To nie są teksty dla Ciebie...
B
Bogna
30 października 2012, 22:38
okazuje się że jednak masz swoją koncepcje poznawania siebie. 1.poznanie siebie to nie jest szczyt.to raczej jest równina,wyrównanie dołków i górek jeśli używać tego porównania. 2.nie, nowe wzorce sięnie pojawią bo wzorce wypracowałaś w dzieciństwie a teraz według nich działasz nieświadomie. jak będziesz działać świadomie to to nie będąwzorce a świadome zachowania adekwatne do sytuacji.ok. nowe wzorce ale zdrowe. 3.poznanie siebie to nie doskonałość w zachowaniu, właśnie nie szczyt a droga a droga ma swoje etapy i jak jeden przejdziesz to już idziesz dalej nie cofasz się. 4.pragnienia mamy te same generalnie przez całe życie a sprowadzają sie one do pragnienia miłości tylko że chcemy ją uzyakać na różne sposoby-i to są wzorce zachowań, to pewnie wiesz. 5.co do książek to jak nie zaczniesz pracy wewnętrznej w tym rozmowy z Bogiem to książki i konferencje i mądrzy ludzie nic nie dadzą. ale są dobre i pomagają. bardzo. bo inni ludzie mają te same problemy co my. 6.jak będziesz miała odwagę (a masz przy boku Samego Boga) na rozpacz to maski spadną same i serce się otworzy a jużPan jest najlepszym lekarzem i czeka tam z oliwą i winem. 7. KONKRET.może znasz tabelkę zdarzenie....uczucia....myśli.....decyzje...dzielisz kartkę na cztery części i wpisujesz...co czułaś, co myślałaś i co zdecydowałaś czyli zrobiłaś w danej sytuacji która była dla ciebie trudna, poruszyła cię... bardzo dużo dowiedziałam siię o sobie i o moich schematach działania i myślenia z tej prostej tabelki.chociaż wyoełnianie jej niejednokrotnie sprawiało mi problem i zabierało czas i brzuch mnie bolal cały czas.polecam.proste sposoby są najlepsze.
N
Nika
30 października 2012, 22:23
Mądre ksiązki - ok, madrzy ludzie - hmmm... z tym bywa gorzej ale gdzieś się jakoś znajdują od czasu do czasu.... Tak sobie myślę, że od poznania siebie do wolności wewnętrznej to jeszcze jest trochę górki do pokonania. Mam też wątpliwość czy jak już raz się wejdzie na ten szczyt to czy przypadkiem czasem niepostrzeżenie się z niego nie spada, może to poznawanie siebie to ciągłe wchodzenie i spadanie? Czy jak już raz zdejmie się maski to ma się pewność, że nie pojawią się nowe? Myślę, że poznawanie siebie to nieustanna praca wewnętrzna, to wysiłek duchowy, to dbanie o prawdę w osobistej więzi z Bogiem. Życie płynie, ciągle pojawiają się nowe zranienia, nowy ból, nowe pragnienia, nowe sytuacje, nowe upadki, nowe wzorce zachowań, życie to nieustane zmaganie z pokusami. Myślę, że ciągle poznajemy siebie i poznajemy na tyle na ile potrafimy przyjąć łaskę poznania, im więcej poznajemy tym bardziej mamy świadomość ile jeszcze nie wiemy.. A może się mylę?
B
Bogna
30 października 2012, 21:26
napiszę jeszcze łopatologicznie tak. -poznaj siebie znaczy poznaj swoje rany, miej odwagę poddać się rozpaczy,poznaj swój ból. -skąd będę wiedzieć, że już się znam? będziesz wiedzieć będziesz wolna.lekka,otwarta mimo ran bólu i niepowodzeń
K
kat
30 października 2012, 21:20
Poznać samego siebie..można..czytając "mądre "książki, które nakierowują..przebywając z "mądrymi" ludźmi..itp.. a zwłaszcza przyjmując siebie takim jakim się jest..bez upiększeń..
B
Bogna
30 października 2012, 20:35
nika po tym, że rozpoznajesz swoje emocje, że wiesz jakie są motywy twoich działań, skąd się wzięły wzorce zachowań według których działasz,i jakie one są,np.pomagasz albo oskarżasz albo sie wywyższasz, że wiesz czego,pragniesz a przede wszystkim czego się boisz, i co cię boli i jak radzisz sobie z bólem, czy np. uciekasz, zajadasz, sprzątasz, krzyczysz, obrażasz się....czego chcesz uiknąc itd. twoje pytanie pozwala się domyślać że nie znasz siebie. czasem to jest długa droga i trudno ją przyspieszyć, czasem jakieś wydarzenia powodują że zaczynasz widzieć swoje wnętrze, że dopuszczasz je do głosu....módl się i pracuj. polecam też rekolekcje o. Augustyna
N
Nika
30 października 2012, 19:17
No tak to hasło "poznaj samego siebie" jest strasznie modne... Już ojcowie pustyni mówili o poznaniu siebie, a ten wyłazie z teoriami, że to bardzo modne... Nie ważne, modne, niemodne, wszystko jedno z tą modą... pytania mam konkretne i prosze o łopatologiczne wyjaśnienie a nie jakimiś znowu obrazami i metaforami: - co to znaczy "poznaj smaego siebie" - po czym poznam, że już się znam Tylko poważne odpowiedzi proszę...
P
pola
30 października 2012, 19:08
No tak to hasło "poznaj samego siebie" jest strasznie modne... Już ojcowie pustyni mówili o poznaniu siebie, a ten wyłazie z teoriami, że to bardzo modne...
N
Nika
30 października 2012, 19:01
 No tak to hasło "poznaj samego siebie" jest strasznie modne tylko mam pytanie co ono tak naprawdę znaczy.... Jak mantrę powtarzają to hasło księża co liznęli psychologii ale właściwie dalej już nie wyjaśniają co to znaczy poznać samego siebie. Po czym poznam, że już siebie poznałam, kiedy będę wiedzieć, że już siebie znam... dla mnie to jakaś abstrakcja, jakiś  modny blabling. A co jak już się poznam ..... czy wogóle to możliwe, przecież człowiek wciąż się zmienia, rozwija lub cofa, wznosi się upada, ma pragnienia szlachetnei i niskie, jest różnie, to co to znaczy, że siebie poznam, czy może to ktoś wreszcie wyjaśnić? Może jakiś ksiądz psycholog by coś w końcu tak konkretniej (w sposób prosty - taka wersja dla słabszych) w tym temacie wyjawił, o co właściwie chodzi z tym poznaniem.