Sędzia Caprio pokonał raka trzustki i uderzył w dzwon życia. „Nigdy nie traćcie nadziei”
Sam mówi o sobie, że chciał nadać wymiarowi sprawiedliwości ludzką twarz. I trzeba przyznać, że zdecydowanie mu się to udało przez sposób, w jaki traktował ludzi. Sędzia Frank Caprio przywracał wiarę w wymiar sprawiedliwości, ale przede wszystkim przywracał wiarę w ludzi. Mężczyzna podkreślał, że pracy sędziego trzeba łączyć empatię, prawo i zdrowy rozsądek. Był znany z okazywania serca, ciepłej i wyrozumiałej osobowości w podejściu do ludzi w swojej niełatwej pracy sędziego. Rok temu zachorował na raka i tym razem to on potrzebował współczucia i życzliwości.
Okrzyknięty najmilszym sędzią świata, Frank Caprio, w jednym z wywiadów powiedział kiedyś, że życie jest sztuką balansowania.
– Staramy się traktować je ze sprawiedliwością, pewnym rodzajem współczucia, a przede wszystkim zdrowym rozsądkiem – mówił i w taki również sposób podsumował swoją wieloletnią pracę sędziego sądu miejskiego w Providence w Stanach Zjednoczonych. Pracował tu od 1985 roku do stycznia 2023, czyli przez prawie 40 lat.
Dzięki telewizji a później dzięki mediom społecznościowym stał się postacią rozpoznawalną najpierw w USA, a następnie na całym świecie.
Krótkie nagrania z rozpraw, w których orzekał w poszczególnych sprawach są viralami i mają miliony odsłon w Internecie. Obecnie można je zobaczyć na kanale sędziego na You Tubie pod nazwą „Caught in Providence”. W 2022 roku liczba wyświetleń była bliska 500 milionów.
Sędzia Caprio był i jest osobą bardzo zaangażowaną społecznie. W 2021 roku założył „Fundusz Filomena”, nazwany na cześć swojej matki, który pomaga finansowo i wspiera osoby, które nie są w stanie zapłacić za wykroczenia drogowe. Pomysł powstał po otrzymaniu przez Franka listu od samotnej matki ze stanu Indiana, która wysłała w nim niewielką darowiznę na rzecz osób, które nie były w stanie zapłacić mandatów.
Sędzia Frank założył również fundusz stypendialny Antonio „Tup” Caprio na Suffolk University School of Law. Zrobił to na cześć swojego ojca, który ukończył tylko piątą klasę. Stypendia z tego funduszu są przeznaczone dla studentów z Rhode Island zaangażowanych w poprawę dostępu innym do usług prawnych. Ustanowił również stypendia w Providence College oraz dla absolwentów Central High School.
Orzekał w różnych sprawach. Czasami za niepozornie niezapłaconymi mandatami, kryły się ludzkie historie.
Gladys – ofiara przemocy domowej
Razem z Davidem Begnaudem, współpracownikiem CBS News, Frank Caprio odwiedził salę sądową, którą nazywał domem przez 38 lat, zanim w 2023 roku przeszedł na emeryturę.
Podczas wizyty Caprio przypomniał sobie pamiętne przypadki, takie jak Victor Colella, 96-letni mężczyzna oskarżony o naruszenie strefy szkolnej, podczas zabierania niepełnosprawnego syna do lekarza. Sędzia Frank oddalił jego sprawę, chwaląc Colellę za jego oddanie rodzinie.
Spotkali się ponownie po raz pierwszy od 2023 roku.
– Najlepszy przyjaciel, jakiego kiedykolwiek miałam. Niech cię Bóg błogosławi. Mam nadzieję, że dożyjesz mojego wieku i więcej – powiedział Colell, który ma teraz 101 lat w wywiadzie dla CBS. – Nie ma lepszego człowieka na Ziemi od ciebie. Pomagasz wszystkim. Niech cię Bóg błogosławi.
Pięć dni w pudle!
Sędzia Frank Caprio jest znany ze swojego poczucia humoru.
Podczas rozpraw sędzia zapraszał do siebie również dzieci, które przyszły na salę sądową razem z rodzicami. Często pytał je o zdanie w sprawach, z którymi przyszli ich opiekunowie. Wiele tych sytuacji powoduje uśmiech na twarzach nie tylko rodziców, ale również samego sędziego. Podczas jednej z rozpraw Caprio, poprosił Alexa, by ten „pomógł mu” w wydaniu wyroku. Katie, mama chłopca, przekroczyła prędkość podczas jazdy samochodem o jedną milę.
Niespodziewana diagnoza
Sędzia Francesco „Frank” Caprio dopiero w wieku 87 lat odszedł na słusznie zasłużoną emeryturę. Chwilę po swoich 87. urodzinach w listopadzie 2023 roku zdiagnozowano u niego raka trzustki. Przeszedł sześć miesięcy chemioterapii i pięć zabiegów radioterapii.
Rak trzustki stanowi około 3 proc. wszystkich nowotworów w Stanach Zjednoczonych i występuje częściej u mężczyzn niż u kobiet. Według American Cancer Society u ponad 66 tys. osób rocznie diagnozuje się raka trzustki, a szacuje się, że w samym 2024 roku ponad 51,5 tys. osób umrze z tego powodu.
W czasie choroby i leczenia Sędzia Frank zamieścił krótkie nagranie na Facebooku.
– Nie wiem, co przyniesie przyszłość – zaczął mówić – więc mówi ci dziś ciesz się każdą minutą życia twojego życia. – Czasami w życiu bierzemy rzeczy za pewnik: mamy świetne życie, pozycję zawodową i władzę, rodzinę miłych przyjaciół i to piękne, dopóki trwa. Ale nigdy nie wiesz, nigdy nie wiesz, czy z jednego dnia do drugiego, co przyniesie ci życie. Więc ciesz się tym, co masz, bądź miły dla ludzi, opiekuj się twoją rodziną.
Innym – nie tylko chorym – podpowiada, by sięgnęli głęboko swojej odwagi i podjęli decyzję, że uda ci się to pokonać.
Życzenia od wiernych fanów i prośba o modlitwę
Być może bycie dzieckiem imigranta i doświadczenie trudów w zdobywaniu wykształcenia sprawiły, że jako sędzia miał wielką empatię do ludzi i spraw, z jakimi spotykał się na co dzień.
Życzliwość i współczucie, jakie okazywał na sali sądowej, powróciło do niego w dwójnasób. Tysiące listów i szczere wiadomości napływają od wielu osób dobrej woli i fanów sędziego.
Na początku lipca sędziego odwiedził Richard Henning biskup Providence a obecnie arcybiskup Bostonu, który zapewnił go o modlitwie. Nagranie zamieszczono na kanale sędziego na You Tubie. Caprio powiedział, że wie jak wiele osób na całym świecie modli się z niego. Dodał, że nadal prosi o modlitwę. – To niesamowite, że ludzie pamiętają, jak traktowałem ich i innych – mówi sędzia.
– Współczucie i życzliwość. Myślę, że to coś, za czym tęsknią. Za normalnością – odpowiedział biskup.
A dziś sędzia Frank Caprio jest zdrowy.
W lipcu mocno, głośno i wyraźnie uderzył w dzwon życia, by tym uczcić zakończenie siedmiu miesięcy leczenia raka trzustki w Baptist Health Miami Cancer Institute i symbolicznie obwieścić innym powrót do zdrowia. W dzwon uderzają pacjenci, którzy pokonali raka.
– Uderzenie dzwonkiem było dla mnie bardziej symboliczne niż cokolwiek innego, co można sobie wyobrazić – mówi. – Dzwonię w dzwon szczęścia. Biję w dzwon wolności od raka. Biję w dzwon uzdrowienia. Biję w dzwon dawania nadziei innym ludziom. – Czuję się świetnie
– Nie można więc tracić nadziei, choć leczenie jest bardzo trudnym doświadczeniem – wyjaśnia w wywiadzie dla „People”. Innym chorym podpowiada, by sięgnęli głęboko swojej odwagi i podjęli decyzję, że uda im się pokonać raka.
Skomentuj artykuł