Trójkąt Bermudzki i tajemnicze incydenty

Trójkąt Bermudzki i tajemnicze incydenty
(fot. colddayforpontooning / flickr.com)
Logo źródła: Nowy Dziennik Alfa Omega / slo

Od pierwszych "tajemniczych incydentów" w obszarze Atlantyku między Florydą i Karaibami, czyli w tak zwanym Trójkącie Bermudzkim, minęło już ponad pół wieku. Tymczasem ostatecznego wyjaśnienia okoliczności, w jakich przepadło w tym miejscu bez śladu około setki statków i samolotów (z łączną liczbą około 2000 zaginionych na pokładach), jak nie było, tak nie ma.

Chyba że uznamy, że porwały ich wszystkich Niezidentyfikowane Obiekty Latające, którymi - jak powszechnie wiadomo - podróżują Marsjanie.

Od piątego grudnia 1945, gdy zaginięcie eskadry pięciu amerykańskich bombowców Avenger, a potem jeszcze wysłanego im na pomoc samolotu zwiadowczego Martin Mariner, zapoczątkowało złą sławę tego regionu, powstało jeszcze kilka teorii na temat Trójkąta, który nazwał w ten sposób w dziewięć lat po tamtych wypadkach niejaki Vincent Gaddis, amerykański tropiciel tajemnic.

W ciągu minionego półwiecza powstało co najmniej kilka konkurencyjnych teorii na temat przyczyny tajemniczych zaginięć w tamtych okolicach. Z grubsza dadzą się one podzielić na dwie zasadnicze grupy. Pierwsza próbuje obarczyć odpowiedzialnością czynniki naturalne, o ile można za takie uznać gigantyczne fale tsunami, anomalia geologiczne, niesprzyjające warunki atmosferyczne, czarne dziury czy wreszcie "gigantyczny kryształ" który - zdaniem Charlesa Berlitza, autora bestsellerowej książki "The Bermuda Triangle" - "zakrzywiał" przestrzeń wokół ofiar Trójkąta, przenosząc je w "inne wymiary kosmosu".

Drugi typ teorii, to te sugerujące intencjonalne działaniem jakichś istot, niekoniecznie pozaziemskich. Na przykład "potworów morskich" albo mieszkańców zatopionej Atlantydy.

Za wyjaśnianie tajemnicy Trójkąta od czasu do czasu biorą się też naukowcy. W efekcie ich pracy do pakietu teorii objaśniających zagadkę Bermuda Triangle dołączyła koncepcja związana z hydratem metanu, substancją rzeczywiście występująca w dnach mórz, gdzie w sprzyjających warunkach (ciśnienie) dochodzi czasami do syntezy wysokoenergetycznego związku wody i metanu. Zdaniem niektórych geologów hydrat ulega czasem gwałtownemu rozkładowi, uwalniając przy tym pęcherzyki gazu unoszącego się ku powierzchni oceanu. Takie zjawisko powoduje miejscowe zmniejszenie gęstości wody, za czym idzie utrata wyporności. I statek topi się jak kamień. Jedyny problem w tym, że do ostatniego uwolnienia metanu na tym obszarze doszło 15 tysięcy lat temu.

Trójkąt ma zresztą w ogóle mało szczęścia do liczb i dat, i - generalnie - statystyki.

Lawrance David Kusche już w 1975 roku opublikował bowiem książkę "The Bermuda Triangle Mystery: Solved" w której udowodnił, że większość danych, na których wyrosła złowroga sława Trójkąta jest albo nieprecyzyjna, albo zmyślona. Część zaś "tajemniczych" wypadków, które rzeczywiście miały miejsce w tym regionie, została dawno wyjaśniona. W większości z nich zawiniły dramatyczne załamania pogody, nagłe awarie, błędy ludzkie i wreszcie… interesy.

Jak się okazało, część jachtów i awionetek znikała w tym miejscu bez śladu z powodów ubezpieczeniowych. W sukurs Kuschemu przyszło też londyńskie towarzystwo ubezpieczeń morskich Lloyda, które w tym samym, co publikacja jego książki, 1975 roku wydało oficjalny komunikat, że według ich danych w okolicy Trójkąta wcale nie zdarza się więcej katastrof, niż w innych rejonach świata.

Na pocieszenie wszystkim wierzącym w magię figur geometrycznych pozostaje więc okoliczność, że Trójkąt Bermudzki tak naprawdę kształtem przypomina czworokąt, na dobrą sprawę nie jest więc żadnym trójkątem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Trójkąt Bermudzki i tajemnicze incydenty
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.