Mamo, czy umiesz jeszcze marzyć?

Mamo, czy umiesz jeszcze marzyć?
(fot. unsplash.com / aj)

Tak, jestem mamą. Tak, to słowo kryje w sobie ogrom doświadczeń. Kryje ich tak wiele, że czasem zapominam o tym, że jestem nie tylko matką.

Moja córka przyszła na świat dziesięć lat temu. Zabawne jest to, że czasem trudno jest mi przypomnieć sobie, jak wyglądała codzienność “przed dzieckiem"... tak jakby to było inne życie, inny świat i inny rodzaj problemów. Wtedy szłam do sklepu i robiłam szybkie studenckie zakupy, dziś - jako mama alergika - znam na pamięć listę składników proszków do prania i potencjalnych alergenów. Powiększył się tylko zasób moich doświadczeń oraz wiedzy - poznałam też nowe słowa (takie jak w zdaniu: “mamo, słyszę głos padadeszcza"), odkryłam nieznane wcześniej radości, a jednocześnie świat najczarniejszych obaw i przerażających scenariuszy, w których pisaniu stałam się mistrzem, zwłaszcza, gdy budzę się w środku nocy...

Tak, jestem mamą. Tak, to słowo kryje w sobie ogrom doświadczeń. Kryje ich tak wiele, że czasem zapominam o tym, że jestem nie tylko matką. Jestem też po prostu kobietą, fanką Starego Dobrego Małżeństwa, górskich wycieczek i włoskiej kawy. Jestem żoną i przyjaciółką. Jestem córką. I czasem przychodzą takie chwile, w których konieczna jest podróż do przeszłości, do czasu sprzed narodzin dziecka - nie tylko po to, by poszukać zapomnianych wspomnień, ale po to, by lepiej rozumieć siebie dzisiaj, tu i teraz.

Kim byłaś, zanim zostałaś mamą?

Pamiętasz jeszcze te czasy? Tak, wiem, niekiedy trudno jest to sobie przypomnieć.

DEON.PL POLECA

Dawno, dawno temu, w krainie mniej lub bardziej szczęśliwego dzieciństwa, żyła sobie mała dziewczynka. Przebierała się w najróżniejsze marzenia. Przymierzała je jak za duże jeszcze buty, stroiła się w korale i suknie, wzdychała do wybranków serca, jeszcze nieznanych, lecz już wytęsknionych. Budowała swoją przyszłość, pełną światła i szczęścia. Wtedy miała jeszcze na to odwagę. A teraz?

Być może rzeczywistość, w której dzisiaj się znajdujesz jest daleka od tego, co wymarzyłaś sobie w dzieciństwie. Bardzo możliwe jednak, że wciąż mieszka w Tobie ta sama mała dziewczynka z ogromnymi pragnieniami, które w pewnym momencie uznałaś za niemożliwe do zrealizowania albo które pozwoliłaś sobie odebrać. Czy potrafiłabyś nazwać to, za czym najbardziej tęsknisz? Wrócić do marzeń z dzieciństwa - nie tych o zamku z różowej waty cukrowej, ale tych, by czuć się jak księżniczka, piękna i zasługująca na szacunek? Mająca prawo do wielkich pragnień?

Mogę wszystko

Czasami zapominam o swoich marzeniach. Czasami pozwalam, by inni je we mnie zdusili. Nie dzieje się to zazwyczaj w żaden dramatyczny sposób. Najczęściej skrzydła podcinają słowa - zwyczajne, ale celnie skierowane w to, co najbardziej wrażliwe. Ja sama w różnych sytuacjach mojego życia słyszałam czasem komentarze: "że też Ci się chce" albo "ech, znowu wymyślasz". Przez długi czas pozwalałam, by te słowa ściągały mnie w dół. Potem jednak spróbowałam nadać im inne znaczenie. Bo przecież "wymyślanie" oznacza nic innego niż kreatywność. Tak naprawdę, zamiast kolejny swój pomysł torpedować zasłyszanym od innych: "eee tam, wymyślam", mogę powiedzieć do siebie: "Jestem pełna nowych pomysłów. Jestem kreatywna i przedsiębiorcza - umiem skutecznie działać". Chyba nie muszę mówić, który z tych komunikatów działa bardziej pozytywnie. I nie, to wcale nie jest zaklinanie rzeczywistości. To opowiadanie jej własnymi słowami, z szacunkiem dla siebie i swojego potencjału.

 

Powiedz to inaczej

Może też spróbujesz? Pomyśl o słowach, które podcinają Ci skrzydła. Może słyszysz je od najbliższych, a może sama mówisz do siebie w taki sposób, z przyzwyczajenia. Czym możesz je zastąpić? Zamiast “nie przesadzaj, znowu dramatyzujesz" możesz przecież powiedzieć: “Jestem wrażliwa, przeżywam mocno zarówno to, co trudne, jak i to, co pełne radości." Słowo "naiwna" możesz zamienić na “szukająca w innych dobra". Słowo “słaba" na “ludzka"...

I nie chodzi mi wcale o to, by zaprzeczać temu, że mamy wady i słabości. One są w każdej z nas. Nie są jednak jedyną i pełną prawdą o naszym życiu. Zdarza się przecież, że to, co w nas dobre, zostaje uwięzione w klatce zbudowanej nie z naszych przekonań, ale z osądów innych ludzi, ze stereotypów i schematów. Próba wyjścia poza takie myślenie może być uwalniająca i to nie tylko dla nas.

Bycie mamą nie jest przecież oderwane od tego, kim jesteśmy, z czym się zmagamy i jakie etykietki dajemy sobie przykleić przez innych. Trenując kilkanaście godzin na dobę mówienie do siebie - bo przecież zdarza nam się prowadzić długie wewnętrzne monologi - wpływamy też na to, w jaki sposób mówimy do innych. Pewnie każda z nas żałowała choć raz tego, co powiedziała w gniewie czy zniecierpliwieniu do dziecka. Nazywając swoje wewnętrzne bogactwo i piękno po imieniu, możemy uczyć się zauważania tego również u naszych najbliższych. Możemy uczyć się mówić: “widzę, że jest ci smutno" zamiast: “przestań się mazać" albo zamiast popędzać zamyślone dziecko kolejnymi komunikatami w stylu: “no, pospiesz się!" docenić jego wrażliwość i zapytać o jego wewnętrzny świat. O jego marzenia, pragnienia i wielkie sprawy, które chowa w sercu.

Skarby i ciężary

Jestem matką. Jestem córką. Jak każda z nas, niosę ze sobą bagaż doświadczeń z przeszłości. Są w nim skarby, dzięki którym mogę się rozwijać i budować swoje dorosłe życie. Są też ciężary, które stają się przeszkodą w byciu tym, kim chciałabym być. Nie wybierałam tego. Są takie rzeczy z przeszłości, których nie mogę zmienić. Nie oznacza to jednak, że nie mam wpływu na moją teraźniejszość.

To, w jaki sposób będą ją kształtować, zależy od wielu czynników. Dla mnie, wierzącej mamy, bardzo ważne jest dostrzeganie w niej obecności Boga. Boga, który jest Ojcem, który mnie stworzył, a więc również obdarował tym, co jest mi potrzebne, by żyć pełnią życia i pomagać w tym również moim najbliższym. On się nie pomylił. Nie zawsze potrafię w to uwierzyć i nie zawsze chcę o tym pamiętać, dlatego wtedy, gdy nie potrafię umiem spojrzeć na siebie z miłością (i mówić do siebie z miłością!), staram się wracać do tego, co słyszę od Niego.

A On mówi mi: "Nie lękaj się, bo jestem z tobą." (Iz 43, 5). Zapewnia, że nie pozwoli mi się zachwiać i uchroni mnie od zła (Ps 121). A gdy jest mi bardzo trudno, szepcze prosto do serca:

"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie."
(Iz 49,15)

 

Moc dodawania skrzydeł

Nie udało mi się znaleźć prostej recepty na moje problemy. Jak wiele z nas, borykam się czasem z myślami o tym, że jestem "złą mamą". Widzę doskonale to, co mi nie wychodzi. Widzę jeszcze lepiej to, jaką mamą chciałabym być i jak wiele mi do tego brakuje. Wierzę jednak, że jestem wciąż w drodze - mogę stawiać na niej kolejne kroki, czasem potykać się, a niekiedy patrzeć z dumą i radością na to, jak wiele już za mną. Świadomość tego, co niosę jako swój życiowy skarb i jako niechciany bagaż może sprawić, że nie będę bezrefleksyjnie powielać schematów, wdrukowanych we mnie przez dotychczasowe doświadczenia. Mogę wybierać, w jaki sposób mówię do siebie i powoli się tego uczyć. Mogę wybierać, co jest dla mnie ważne i kogo chcę słychać. Mogę zdobyć się na odwagę, by zetrzeć kurz z dawnych marzeń i jeśli trzeba - przepisać je na nowo, tak by odpowiadały aktualnej domowej rzeczywistości, ale by nie traciły swojej mocy. Mocy dodawania skrzydeł.

* * *

Maja Moller - aktywna zawodowo mama dwójki dzieci, na co dzień dentystka i magister psychologii. Od lat zakochana w swoim mężu, od zawsze i chyba z wzajemnością - w życiu i górach. Autorka bloga Chrześcijańska Mama i autorka książek "Pogoda ducha. Pełna uczuć jesteś boska!" i "Ile lat ma Twoja dusza?"

* * *

Miłość w codzienności. 6 kroków do bycia szczęśliwą mamą - czy ważniejsze jest bycie żoną, mamą, a może córką? Jak może wyglądać rodzinna modlitwa, gdy mąż jest niewierzący? Czy da się zachować zimną krew, gdy o 20:00 dziecko mówi: "potrzebuję na jutro cekiny, sznurek i dwa słoiki"? Odpowiedzi na te i inne pytania udzieli Maja Moller - Chrześcijańska Mama - w sześcioetapowej drodze do szczęśliwego i spokojnego macierzyństwa.

Aktywna zawodowo mama dwójki dzieci, na co dzień dentystka i magister psychologii. Od lat zakochana w swoim mężu, od zawsze i chyba z wzajemnością - w życiu i górach. Autorka bloga Chrześcijańska Mama i autorka książek "Pogoda ducha. Pełna uczuć jesteś boska!" i "Ile lat ma Twoja dusza?"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Maja Komasińska-Moller

Piękno kobiecej emocjonalności

Radość, smutek, euforia, nadzieja, lęk, fascynacja, czułość, gniew, rozpacz, miłość. Świat uczuć jest niezwykły, rozległy i bardzo pogmatwany. Kobiece serce doświadcza go w sposób zupełnie wyjątkowy. Czasami przeżywanie uczuć jest przyjemne i...

Skomentuj artykuł

Mamo, czy umiesz jeszcze marzyć?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.