Biskup-nominat zrezygnował. To nie tylko kwestia procedur
Nie jest tajemnicą, że papież Franciszek od początku swego pontyfikatu miał jasne preferencje dotyczące kandydatów na biskupów. Jego „przepis na biskupa” pokazuje, że w szukaniu kandydatów do tego zadania w Kościele podstawową kwestią okazują się nie tyle procedury ich weryfikowania, ile tożsamość biskupa.
O ile nominacje na konkretne stolice biskupie w Polsce budzą u części wiernych spore zainteresowanie, a nawet emocje, o tyle mianowanie biskupów pomocniczych raczej przechodzi bez medialnego echa. Wydawało się, że tak właśnie będzie z ogłoszoną 12 lipca br. nominacją dla dotychczasowego proboszcza parafii św. Jana Chrzciciela w Magnuszewie ks. Krzysztofa Dukielskiego na biskupa pomocniczego diecezji radomskiej. Jednak niespełna miesiąc później, 6 sierpnia, w samo święto Przemienienia Pańskiego, pojawił się komunikat biskupa radomskiego Marka Solarczyka, informujący, że biskup-nominat poprosił Leona XVI o zwolnienie go z tej funkcji. Papież prośbę przyjął i zwolnił ks. Dukielskiego z urzędu biskupa pomocniczego. „Nuncjusz Apostolski, przekazując mi tę wiadomość, polecił podać ją do publicznej wiadomości” – brzmi ostatnie zdanie komunikatu.
Rezygnacja biskupa już po upublicznieniu jego nominacji budzi u wielu nie tylko zainteresowanie, ale również zaniepokojenie. Do podobnej sytuacji doszło w 2018 roku w archidiecezji krajowskiej. 3 grudnia ogłoszono, że papież Franciszek mianował dla niej dwóch nowych biskupów pomocniczych. Byli nimi dotychczasowy rektor Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie Łagiewnikach ks. Franciszek Ślusarczyk oraz dotychczasowy rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie ks. Janusz Mastalski. Jednak już 12 grudnia pojawił się komunikat, w którym metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski napisał: „Jeden z Biskupów nominatów, Franciszek Ślusarczyk, po refleksji i modlitwie zdecydował o nieprzyjmowaniu święceń biskupich i złożył na ręce Ojca Świętego dymisję z tego urzędu. W dniu dzisiejszym JE Ks. Arcybiskup Salvatore Pennacchio, Nuncjusz Apostolski w Polsce, zakomunikował mi ustnie, iż dymisja Ks. prałata Franciszka Ślusarczyka z urzędu Biskupa pomocniczego Archidiecezji Krakowskiej została przyjęta przez Papieża Franciszka”. Dodał, że 5 stycznia 2019 r. święcenia biskupie przyjmie tylko biskup-nominat Janusz Mastalski.
Pomiędzy tymi dwoma przypadkami rezygnacji ogłoszonego już biskupa jest istotna różnica. Sześć lat temu Deon.pl, szukając odpowiedzi na pytanie o przyczynę zmiany decyzji nominata cytował „Tygodnik Powszechny”: „Między 3 a 12 grudnia coś musiało się wydarzyć, co albo samego nominata zmusiło do wycofania się, albo nuncjusza skłoniło do wywarcia presji na kandydacie”. Podał również, że według „Tygodnika”, „nieprędko (o ile w ogóle) się tego dowiemy, gdyż osoby związane z nominacjami biskupimi obowiązuje pod rygorem grzechu ciężkiego tzw. tajemnica papieska”. Mówi o tym watykańska instrukcja z 1974 roku.
Również na łamach Deonu.pl Tomasz Krzyżak komentując sytuację po kilkunastu dniach zauważył, że wielu zwracało uwagę na dość niefortunną wypowiedź arcybiskupa krakowskiego o „tajemnicy Kościoła”, która niczego nie wyjaśniła, a jedynie podkręciła spekulacje. Wszyscy oczekiwali odpowiedzi na pytanie: dlaczego. Zwrócił też uwagę, że wobec braku informacji w mediach pojawiły się rozmaite spekulacje, dowodzące niewiedzy, a nawet ignorancji autorów w kwestii wyłaniania kandydatów do biskupstwa, procedury nominacji itp. Dziś nawet sztuczna inteligencja pozostaje bezradna wobec pytania o rezygnację biskupa-nominata w grudniu 2018 r.
W przypadku nowego biskupa pomocniczego diecezji radomskiej jest inaczej. Trzy dni po wiadomości o rezygnacji bp Solarczyk wydał kolejny komunikat. Już tytuł mówi wiele, ponieważ zawiera sformułowanie: „w związku ze zgłoszeniem dotyczącym ks. Krzysztofa Dukielskiego”. Biskup radomski napisał, że w poczuciu odpowiedzialności za dobro wspólnoty Kościoła oraz z troską o skrzywdzoną osobę informuje, iż „dopiero po ogłoszeniu nominacji biskupiej ks. Krzysztofa Dukielskiego został zgłoszony fakt niewłaściwego zachowania kapłana wobec osoby małoletniej, które miało miejsce w przeszłości”. Dodał, że zgodnie z obowiązującym prawem kanonicznym, po otrzymaniu wiarygodnej informacji, bezzwłocznie wszczęto przewidziane normami postępowanie.
„W trosce o dobro osoby pokrzywdzonej oraz porządek publiczny Kościoła, na ks. Krzysztofa Dukielskiego zostały nałożone odpowiednie środki zapobiegawcze” – powiadomił bp Solarczyk, zaznaczjąc, że dalsze decyzje w jego sprawie będą podejmowane zgodnie z właściwymi przepisami prawa kościelnego. Wyraził też szczere współczucie osobom dotkniętym niewłaściwym postępowaniem duchownego, zapewnił o modlitwie oraz gotowości do okazania im duszpasterskiego wsparcia. Potwierdził również „determinację w wypełnianiu wszelkich zasad sprawiedliwości oraz w budowaniu wspólnoty Kościoła opartej na prawdzie, odpowiedzialności i szacunku wobec każdego człowieka”.
Drugi komunikat biskupa radomskiego wywołał szereg komentarzy, w których pod znakiem zapytania stawiano kościelne procedury wyboru kandydatów na biskupów. Niektórym komentującym wręcz w głowie się nie mieści, że tak poważne oskarżenie nie wypłynęło wcześniej, przed ogłoszeniem nominacji. Deliberują, czy naprawdę nie da się stworzyć skutecznych reguł i mechanizmów, które by nie dopuszczały do takich sytuacji.
Nie jest tajemnicą, że papież Franciszek od początku swego pontyfikatu miał jasne preferencje dotyczące kandydatów na biskupów. Podczas swego pierwszego spotkania z nuncjuszami w czerwcu 2013 r. wygłosił znamienne słowa: „W delikatnym zadaniu przeprowadzania sondażu do nominacji biskupich zważajcie, by kandydaci byli pasterzami bliskimi ludziom. To jest pierwsze kryterium: pasterze bliscy ludziom”. Z naciskiem powtórzył „Tu potrzebujemy pasterzy”. Mówił, że mają być ojcami i braćmi, powinni być łagodni, cierpliwi i miłosierni. Winni kochać ubóstwo - wewnętrzne jako wolność dla Boga, a także zewnętrzne jako prostotę i umiar w życiu. „Niech nie mają psychiki «książęcej». Uważajcie, by nie byli ambitni, nie dążyli do biskupstwa” – zaakcentował Franciszek, odwołując się do Jana Pawła II, który na pierwszej audiencji dla prefekta Kongregacji ds. Biskupów miał powiedzieć: „Pierwsze kryterium to volentes nolumus – nie chcemy tych, którzy chcą”. „Jeśli macie kogoś, kto dąży do biskupstwa, to nie o takiego chodzi” – stwierdził.
Co ciekawe, dodał, „niech będą «mężami» jednego Kościoła [lokalnego], nie szukając wciąż innego”. Tymczasem w czasie jego pontyfikatu także w Polsce wielokrotnie byliśmy świadkami przenoszenia biskupów, a nawet arcybiskupów, z jednej stolicy biskupiej na inną.
Przytoczony wyżej „przepis na biskupa” jasno pokazuje, że w szukaniu kandydatów do tego zadania w Kościele podstawową kwestią okazują się nie tyle procedury ich weryfikowania, ile tożsamość biskupa. Od dawna można odnieść wrażenie, że z tym mamy w Kościele poważny kłopot. Być może tu należy szukać przyczyn, dla których, jak przyznał w grudniu 2019 r. ówczesny prefekt Kongregacji ds. Biskupów kard. Marc Ouellet, około 30 proc. kapłanów, których papież Franciszek wybierał na biskupów, odmówiło przyjęcia nominacji.


Skomentuj artykuł