‘Hiperoza’ – choroba naszych czasów
Wszyscy chorujemy na słabo jeszcze zdiagnozowaną chorobę ducha – ‘hiperozę’, kiedy mamy czegoś ‘za dużo’. Zbyt aktywni, nadpobudliwi, za bardzo krytyczni, itd. Świat jest w jakimś takim stanie podwyższonego napięcia, gdzie nic nie jest zwyczajne, naturalne i łagodne. Świat reklamy i mediów przyzwyczaił nas do tego, że to, co normalne, spokojne, mówione zwyczajnym, ludzkim głosem, nie przebija się do świadomości zbiorowej, nie porusza serc i nie wywołuje prawie żadnej reakcji. A życie nas zaskakuje. Nie odpowiada zbyt chętnie na nasze oczekiwania. Te wszystkie ‘nad-...’ to jest choroba naszych czasów, z której musimy się zacząć leczyć.
Minęło już kilka tygodni od wyboru na Stolicę Piotrową papieża Leona XIV, ale wydaje mi się, że wielu wciąż jest tym faktem zaskoczonych. Nie był wymieniany często w gronie tzw. papabili. Po tych kilku tygodniach można jednak zaryzykować twierdzenie, że wnosi w swoje bycie Piotrem naszych czasów ożywczy spokój. Nie jest progresistą, ‘łamiącym’ przyzwyczajenia i historyczne ‘wzory’. Nie jest także konserwatystą, próbującym odwracać symboliczne gesty, jak choćby te Franciszkowe dotyczące ubioru, miejsca zamieszkania czy przyzwyczajeń liturgicznych.
Wszystkim jednak nie dogodzi, bo nawet pierwsze słowa, jakie skierował do wiernych w pozdrowieniu po wyborze: „Pokój wam!”, które były słowami Chrystusa do uczniów w Wieczerniku po Zmartwychwstaniu, nie wszystkim odpowiadały, bo nie powiedział zwyczajowego „Laudetur Iesus Christus – Niech będzie pochwalony...” Ale cóż... Mimo wszystko papież Leon w tych pierwszych tygodniach swojego pontyfikatu okazał się być ważnym punktem odniesienia nie tylko dla katolików, ale i dla całego świata. Pokazuje, że można wracać do dobrych rzeczy, które tradycja nam podsuwa, a jednocześnie nie zapominać o tym, że każda współczesność przynosi wyzwania, na które trzeba szukać nowych odpowiedzi.
Wielką nowością, pewnym zaskoczeniem, ale i klarowną ideą, jaka za tym stoi, jest imię nowego papieża. Po polsku wydaje się ono staroświeckie i mało atrakcyjne. Spojrzenie jednak zmieni się, kiedy przyjmiemy na poważnie motywacje, jakie kierowały kard. Prevostem w czasie konklawe, a mianowicie, żeby wzorem swojego imiennika sprzed ponad wieku odpowiedzieć na dwa wielkie problemy, z jakimi musimy zmierzyć się dzisiaj. Chodzi o kwestię społeczną, pracy i wyzwań jakie ona teraz niesie, a po drugie coraz bardziej kształtujące naszą rzeczywistość wyzwania, jakie niesie tak zwana sztuczna inteligencja.
Nie trzeba było długo czekać na moment, kiedy się zdarzyło, że sam Leon XIV padł ofiarą tej AI – sztucznej inteligencji w setkach fałszywych przesłań, przemówień i orędzi, wygenerowanych w świecie wirtualnym, a podszywających się pod nowego papieża. Trudno o lepszy przykład tego, jakim wyzwaniem dla ludzkości jest dzisiaj znalezienie właściwego sposobu posługiwania się tą nowinką techniczną.
Leon XIV do polityków: bądźcie jak Tomasz Morus, męczennik za wolność sumienia pic.twitter.com/NC6V2J4BPr
— Vatican News PL (@VaticanNewsPL) June 21, 2025
W świecie rozedrganym i przeżywającym wszystko ‘hiper’ – nadaktywnie, zbyt emocjonalnie i powierzchownie, postać i sposób postępowania papieża Leona jest rzeczywiście balsamem, oliwą na wzburzone fale. Zdaje się to być bardzo naturalne, współgra z jego charakterem, a jednocześnie jest przeciwwagą do światowego rozdygotania i ‘hiperozy’.
Skąd się bierze takie właśnie odczytanie dziejącej się historii, jaką nowy papież wnosi w nasz świat. Po pierwsze to docenienie i wykorzystanie tego, co nas ukształtowało, co nam nadało wyjątkowość i niepowtarzalność historii. Nie będziemy żyli czyimś życiem i doświadczeniem, ale ważne, byśmy w pełni wykorzystali własny potencjał. Nie byli ‘kopistami’, ale twórcami oryginału. Po drugie to przez współczesne rozedrganie z trudem dostrzegamy i korzystamy z formujących nas przez życie idei. Nie jest to oskarżenie ani krytyka. To wielka szkoda, zmarnowany potencjał.
Człowiek współczesny marzy o indywidualności i oryginalności. A jednocześnie odkrywamy ze smutkiem, że stopień ‘zunifikowania’ wielu aspektów życia ludzi pod różnymi szerokościami i długościami geograficznymi jest nieporównanie większy niż wcześniej. Ludzie na biegunie i na równiku korzystają z tych samych aplikacji w telefonach komórkowych. Ważne zatem, aby nie poddawać się bezkrytycznie tym trendom i modom. Trzeba mądrze szukać oryginalności i leczyć się z tego, co nadaktywne, rozdygotane i nadkrytyczne. Kultura ‘hiper’ to błędna droga. Z tej choroby trzeba się leczyć, by ocalić człowieczeństwo.


Skomentuj artykuł