Papież i Prezydent – na przekór Europie
W ubiegłym tygodniu Benedykt XVI odwiedził Czechy. Papież przyjechał do naszych południowych sąsiadów na zaproszenie prezydenta Republiki Czeskiej Vaclava Klausa. Papież i prezydent to dwie zupełnie inne osoby, działające na innych płaszczyznach, ale jest coś co ich łączy – niezłomność.
Takich ludzi jak Benedykt XVI i Vaclav Klaus w dzisiejszej Europie nie ma zbyt wielu. Szczególnie jeśli mówimy o osobach ze świecznika – politykach, autorytetach, ludziach mających wpływ na to, w którą stronę zmierza współczesna Europa.
To, że Europa już od dłuższego czasu oddala się od swoich korzeni można dziś dostrzec gołym okiem. Współcześni europejczycy wydają się zapominać (celowo bądź bezwiednie) o tym co tak naprawdę ich konstytuuje – o swoich chrześcijańskich korzeniach kulturowych oraz o wielkiej spuściźnie filozoficzno-prawnej starożytnej Grecji i Rzymu.
Tych dwoje ludzi, którzy kilka dni temu spotkali się w Czechach wyróżniają się tym, że idą zdecydowanie pod prąd wszelkim modom, nowoczesnym stylom życia, wszechobecnej modernizacji i postępowi. Papież stoi na straży wiary, stara się rozbudzać sumienia, nakłaniać do refleksji nad moralnością i etyką. Prezydent Klaus walczy o wolność każdego człowieka i nie zgadza się na zjawisko, które sam nazywa europeizmem.
Benedykt XVI jeszcze zanim został Papieżem, był nazywany „pancernym kardynałem”. W ustach postępowych i lewicowo-liberalnych europejskich elit było to oczywiście określenie pejoratywne. Kierując pracami Kongregacji Nauki i Wiary Joseph Ratzinger jednoznacznie i bezkompromisowo przypominał światu, że Kościół i Ewangelia to nie tylko miłość bliźniego (jak często błędnie i skrótowo przedstawia się przesłanie nauki Chrystusa), ale także niezmienne prawdy wiary, zasady którymi powinniśmy się kierować w całym swoim życiu i konkretne wymagania stawiane człowiekowi przez Boga.
Nie dziwi więc fakt, że wybór kardynała Ratzingera na Stolicę Piotrową nie wywołał fali entuzjazmu i radości. Większość europejskich „elit”, ale także bardziej liberalne środowiska wewnątrz Kościoła z pewnym rozżaleniem przyjęły wiadomość o kolejnym konserwatywnym Papieżu. Wszyscy którzy liczyli, że następcą Jana Pawła II zostanie ktoś, kto zgodzi się na złagodzenie nauczania Kościoła w kwestiach moralnych takich jak aborcja czy antykoncepcja, ktoś bardziej otwarty i postępowy, byli delikatnie mówiąc zawiedzeni.
Papież Benedykt XVI od początku swojego pontyfikatu – tak jak jego poprzednik – przeciwstawia się „cywilizacji śmierci”. Krytykuje relatywizm moralny. Przypomina, że skrajny materializm i permisywizm niszczą człowieka.
Spór o poszanowanie życia od poczęcia do naturalnej śmierci, kwestie bioetyczne (in vitro) , obrona naturalnego modelu rodziny czy też mówienie prawdy o tym czym jest antykoncepcja – Papież na każdym kroku pokazuje różnice między cywilizacją życia, a cywilizacją śmierci i stara się pomagać w zrozumieniu dlaczego warto zawsze wybierać tę pierwszą.
Te kilka lat pontyfikatu Benedykta XVI doskonale obrazują na jakich polach toczy się walka o człowieka, walka w której Papież idąc pod prąd chceniom wielu środowisk, ukazuje nam czym jest prawdziwa godność ludzka, jaka jest wartość życia i czym jest prawdziwe szczęście.
Nazwisko prezydenta Czech nie wzbudza pozytywnych emocji w Brukseli i w wielu stolicach państw Europy. Włodarze Unii Europejskiej nie darzą go wielką sympatią. Nie jest on wiecznie poklepywanym po plecach i przyjmowanym z uśmiechem „swoim” człowiekiem. Vaclav Klaus sprawia wiele problemów politykom kierującym UE. Wystarczy przypomnieć sobie z jaką obawą Bruksela podchodziła do niedawnej czeskiej prezydencji, aby uświadomić sobie jakie emocje Klaus wywołuje u większości euroentuzjastów.
Prezydent Republiki Czeskiej nie podchodzi bezkrytycznie do zmian zachodzących na naszym kontynencie w ostatnich latach. Nie zgadza się z kierunkiem, w którym zmierza obecnie UE. Jest zdecydowanym przeciwnikiem ograniczania wolności człowieka, wolności gospodarczej, tworzenia bzdurnych przepisów i nadmiernych regulacji prawnych.
Polityków i administrację UE oskarża o coś co sam nazywa europeizmem. W swojej książce o takim właśnie tytule pisze: „Europeizm jednoczy ludzi o wielu odmiennych światopoglądach. Socjaliści, chadecy i wszelkiej maści demokraci, a nawet komuniści, w mniejszym lub większym stopniu akceptują ideologie europeizmu, chociaż żadne z wymienionych stronnictw nie przyznałoby się publicznie do posiadania wspólnych celów z pozostałymi. Europeizm wydaje się zatem metaideologią, stojącą ponad innymi ideologiami, w wyniku czego pozostaje poza wszelką dyskusją. Potrafi pogodzić ze sobą zarówno zwolenników, jak i przeciwników wojny w Iraku, wyższych lub niższych podatków, ograniczania swobód obywatelskich oraz wielu innych ludzi zajmujących często skrajnie odmienne stanowiska. Mimo, iż przytoczone przekonania wydają się ze sobą niepowiązane, to jednak nie da się zaprzeczyć istnieniu jakiejś jednoczącej je siły. I właśnie ta jednocząca siła jest podstawową cechą europeizmu”.
W tym miejscu trzeba dodać, że Klaus nie jest skrajnym eurosceptykiem, chcącym rozwiązania UE. Prezydent naszych południowych sąsiadów chce innej Unii. W swoich wypowiedziach, artykułach i książkach nie nawołuje do bezowocnego krytycyzmu, ale stara się zachęcić europejczyków do działania: „ Nie pozwólmy, by idee europejskie zostały zaprzepaszczone i zdyskredytowane przez adwokatów scentralizowanego, biurokratycznego i antydemokratycznego systemu, który dawno stracił poparcie obywateli. Jest naszym obowiązkiem zabranie głosu w tej sprawie i uczynienie wszystkiego, co tylko możliwe, by zawrócić Unię Europejską na właściwą drogę, prowadzącą do stworzenia demokratycznej, wolnorynkowej i międzyatlantyckiej przyszłości. Wiem, że wielu ludzi w całej Europie wspiera tę wizję, jednak ich pojedynczym głosom brakuje wystarczającej doniosłości. Jestem głęboko przekonany, że nadszedł właśnie odpowiedni czas, by te głosy połączyć tak, aby były silne i słyszalne. Wszyscy razem powinniśmy się wziąć do wielkiej przebudowy Europy. Powstanie stałej struktury złożonej z polityków i innych twórczych jednostek działających na rzecz realizacji tej wizji jest poważnym i zarazem niezbędnym projektem, któremu udzielam mojego szczerego poparcia. Myślę, że stworzenie solidnej podstawy organizacyjnej dla nowej wizji kontynentu i nowego ducha zmian, stanowi bardzo doniosły i ważny krok w tym procesie”.


Skomentuj artykuł