Pielgrzymi nadziei w świecie postprawdy
Populizm, polaryzacja i postprawda to trzy słowa zaczynające się na literę „p”, które opisują społeczeństwo, w którym żyjemy. Politycy coraz częściej posługują się manipulacją i dostosowują swoje deklaracje do kierunku, w którym wieje wiatr. Umacniają podziały w społeczeństwie posługując się narracjami, które ignorują fakty lub je przeinaczają. Jak nigdy potrzebujemy dzisiaj nadziei, że prawda ma zawsze ostatnie zdanie, nie tyle w przyszłości, ale i teraz.
W kwietniowym numerze włoskiego miesięcznika „Aggiornamenti Sociali” ukazał się wywiad z generałem jezuitów o. Arturo Sosą SJ zatytułowany „Nadzieja jest już obecna”.
Przełożony Towarzystwa Jezusowego tłumaczy, czym jest nadzieja i jak ją rozumie w kluczu chrześcijańskim. W takim kluczu należy czytać przesłanie roku jubileuszowego. Nadzieja jest „osobistym i wspólnotowym doświadczeniem obecności i działania Boga w naszym życiu i w naszej historii” - tłumaczy. Nadzieja „wskazuje nam, że możliwy jest inny świat, inny sposób odnoszenia się do siebie nawzajem”. I wreszcie nadzieja jest czymś czym żyjemy już teraz. „Jeśli sami nie zaczniemy żyć zmianą, której pragniemy, to ta zmiana nigdy się nie dokona: świat zmienia się tylko wtedy, gdy razem się zmieniamy, gdy żyjemy już teraz tym, co głosimy. Wydaje mi się, że to jest najmocniejsze przesłanie tego roku jubileuszowego” – podkreśla o. Sosa w wywiadzie udzielonym naczelnemu miesięcznika ojcu Giuseppe Riggio SJ.
Zdaniem generała nie da się być chrześcijaninem ignorując to, co dzieje się w świecie. Nie da się być chrześcijaninem poprzestając na byciu widzem, nie doceniając wartości dialogu zarówno wewnątrz Kościoła jak i w świeckich instytucjach, nie doceniając wymiaru międzykulturowego i międzyreligijnego. „Sprawiedliwość społeczna opiera się na umiejętności słuchania siebie nawzajem i mówienia, kim jesteśmy” – powiedział generał Sosa. Tak rozumiana sprawiedliwość stwarza przestrzenie nadziei.
Czy rzeczywiście nadzieja jest już obecna pośród nas? Gdy widzimy to, co pokazują nam media, nie wiemy już co jest newsem, a co fake newsem? Czasem mam wrażenie, że trwa niekończący się Prima Aprilis. I nie jest do śmiechu. Nikt nie prostuje tego, co przed chwilą wymyślił, lecz brnie w to dalej pogrążając siebie i tych, którzy mu zaufali. Jak w takim zamieszaniu nie stracić nadziei?
Hasło roku jubileuszowego brzmi „Pielgrzymi nadziei”. Zadaję sobie pytanie na ile pielgrzymujący Kościół, święty i grzeszny zarazem, żyje dzisiaj nadzieją? Śpiewając w Wielkim Poście „bliskie jest królestwo Boże” skupiamy się na tym co niebawem, wkrótce, już niedługo, zamiast uświadomić sobie, że bliskość dotyczy teraźniejszości. Królestwo Boże jest blisko, to znaczy obok nas, w naszych otwartych ramionach. Ma konkretną twarz, której nie zauważamy, bo skupiamy się na liczbach. Liczymy przychodzących na Mszę i wstępujących do seminariów, troszczymy się o liczbę polubień i subskrypcji w mediach społecznościowych, śledzimy procentowe słupki poparcia kandydatów na prezydenta. Przeraża nas wzrastająca liczba uchodźców i cen. W liczbach na próżno szukamy nadziei.
Pielgrzymi nadziei żyją nadzieją na co dzień, gdyż odnajdują we wszystkim oblicze Boga, który już ich zbawił. Swoim życiem wskazuję na drogę ku Niemu; towarzyszą tym, którym trudno iść; pokazują młodym, że warto trudzić się, by szlachetne pragnienia stały się rzeczywistością i troszczą się o gołębia ze złamanym skrzydłem.
Natomiast pielgrzymi beznadziei żyją w ciągłym lęku. Obawiają się, że ktoś ich oszuka, zawiedzie, zniszczy. A po tym wszystkim boją się jeszcze sądu, na którym staną przed Bogiem jako oskarżeni. Pielgrzymi nadziei wiedzą, że nie dla nich jest ława oskarżonych. Już teraz doświadczają obecności i działania Boga, żyją tym, co głoszą i królestwo Boże mają na wyciągnięcie ręki.


Skomentuj artykuł