To nie są czasy dla zwykłych ludzi w walce o dobro
Być zwyczajnym, szczęśliwym człowiekiem wcale nie jest tak łatwo. Nigdy nie było, ale ostatnio staje się to coraz trudniejsze. Mamy rosnące oczekiwania w stosunku do samych siebie. Przed nami także piętrzy się coraz więcej zobowiązań i wymagań, narzucanych nam przez innych, otoczenie, bliższych i dalszych.
Dzisiaj mamy mało miejsc, gdzie możemy zachować prywatność. Nie ukrywać się, ale i nie żyć pod napięciem, nie czuć się nieustannie kontrolowanym. I nie dotyczy to spraw publicznych czy zawodowych, gdzie komuś innemu należy się moja uwaga, zainteresowanie czy pomoc. Nie chodzi też o unikanie tego, co jest częścią normalności w rodzinie: komunikacja, przekazywanie informacji, oczekiwanie na wzajemność i otwartość. Zdolność do tego, by pobyć samemu, usłyszeć swoje myśli, zmierzyć się ze swoimi obawami czy niepokojami, jest nam bardzo potrzebna.
Okazuje się, że wielu z nas nie radzi sobie z ciszą i pustką. Dobrodziejstwo telefonów komórkowych, bycia online jest często łatwą ucieczką od tego, co nas doprowadza do wewnętrznego dygotu – poczucia samotności i bezradności w kontaktach z innymi. Zagłuszamy to muzyką, memami, filmikami, uciekamy w aktywność.
Potrzeba prywatności to nie tendencja do izolowania się, unikania kontaktu z innymi, zwłaszcza wtedy, kiedy w tle jest jakiś lęk i nieporadność. Każdy z nas potrzebuje chwil dla siebie, które karmią ducha i pozwalają nam odnajdywać to, co jest konieczne dla zdrowia psychicznego i równowagi duchowej.
Drugą rzeczą, o której chciałbym wspomnieć w kontekście szybko zmieniającej się współczesności to poczucie, że żyjemy pod nieustanną obserwacją. Zbierane są dane o wielu rzeczach, których nawet nie do końca jestem świadom. To także ‘dobrodziejstwo rozwoju cyfrowego’, choć kto wie... Jesteśmy pod ciągłą obserwacją. Wiadomo, gdzie jestem, byłem i kiedy. Ponieważ każdy ma telefon komórkowy z tymi samymi aplikacjami, więc aplikacja może nas połączyć, rejestrować czego szukamy i gdzie, o czym rozmawiamy (oczywiście w celu zebrania informacji marketingowych i podsuwania odpowiednich ofert). Z całą pewnością operatorzy komórkowi dysponują olbrzymią wiedzą na temat naszych dotychczasowych zainteresowań, wyborów, poszukiwań i potrzeb. Na ile z tego korzystają nie wiem, ale (i to nie tylko za pomocą Pegasusa) możliwości pozyskania informacji są przecież ogromne.
Żyjemy w świecie, w którym każdy nasz krok jest rejestrowany. Nie ma przestrzeni życia, w której mógłbym się odizolować kompletnie od tego, co mnie otacza. To sprawia, że nie jestem w stanie także osiągnąć tego, co prawo określa jako ‘mir domowy’, chroniąc nas przed jego naruszeniem. Nawet, jeśli nie jestem tego świadomy, nowa sytuacja około medialna wpływa na mnie, generuje różnego rodzaju zagrożenia i nie pozwala na poczucie bycia w pełni chronionym. Jak to na nas działa, jakie to pozostawia konsekwencje w naszej psychice, w naszych relacjach z innymi, nawet z najbliższymi? Możemy to sobie tylko wyobrazić. A niestety, wiemy raczej mniej niż więcej.
Gwałtowny rozwój mediów społecznościowych to ostatnie 30 lat. Jedno pokolenie, a to zmiana epoki. Nie jesteśmy na to przygotowani. Nie mamy wypracowanych narzędzi, także tych osobistych, mentalnych, nawyków, jak radzić sobie z tym problemem. Starsze pokolenie jest mniej wprawne w korzystaniu z nowości technicznych niż młodzi, a oni z kolei nie mają wystarczającej formacji i wyobraźni, jak sobie radzić z tym atrakcyjnym i niezwykle wciągającym uniwersum medialnym.
Żyjemy w niezwykle ciekawych, choć niełatwych czasach. Z wieloma możliwościami, ale i całkiem sporą liczbą zagrożeń. I choć nie są to czasy łatwe dla ‘zwykłych’ ludzi to my, najzwyklejsi, musimy stawić im czoła, szukając i wydobywając jak najwięcej dobra.
Skomentuj artykuł