Abp Galbas: To w Kościele jest najwredniejsze. W żadnym razie nie może być tolerowane
Abp Galbas zauważył, że w Kościele "jest najwredniejsze z możliwych połączenie grzechu i przestępstwa, które w żadnym razie nie może być tolerowane, a szczególnie wtedy, gdy jego ofiarami są bezbronni". Metropolita katowicki wygłosił słowo wstępne podczas dorocznej Pielgrzymki Mężczyzn i Młodzieńców do Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. Sporą część swojej wypowiedzi poświęcił obecności wiernych w Kościele.
Zwracając się do pątników metropolita katowicki zauważył, że pielgrzymki piekarskie, zarówno męskie, jak i żeńskie, to jeden z wielkich skarbów Śląska i śląskiego Kościoła. - I nasza wielka duma! Przychodźcie tu i przyprowadzajcie następnych, następne pokolenia, a one niech przyprowadzają kolejne - powiedział.
Trzy obrazy Kościoła
Przypomniał, że hasło tegorocznej pielgrzymki mężczyzn brzmi: "Jestem w Kościele". - (…) Kościół, a myślę przede wszystkim o Kościele pisanym z wielkiej litery, to bardziej ktoś niż coś, bardziej żywy organizm niż martwa instytucja - wyjaśniał. Przytoczył trzy obrazy Kościoła. Pierwszy to Kościół, który jest żoną Chrystusa (Sponsa Christi). - Kościół, Ecclesia, został poślubiony Chrystusowi. Te zaślubiny dokonały się w godzinie Jego śmierci - powiedział abp Galbas.
Jak zauważył, ten obraz mówi, że my wszyscy jesteśmy z "jednego małżeństwa", że w nas płynie ta sama krew. - W Kościele nie są najważniejsze struktury, instytucje, finanse, sprawy, że nie jest nawet najważniejsza działalność. Kościół to przede wszystkim głęboka, niewidzialna więź z Chrystusem, której Chrystus nigdy nie zerwie - przekonywał. - Nawet, gdy sam Kościół okaże się żoną nie zawsze wierną, Chrystus pozostanie wierny na wieki - dodawał. Zapewniał, że "Kościół to nie jest grupka, partyjka, zbieranina, to nie jest klub, kółko, to jest coś dużo, dużo więcej". - To komunia, najgłębsza z możliwych wspólnota z Chrystusem i wspólnota pomiędzy nami ze względu na Chrystusa - mówił hierarcha.
Powiedział też o Kościele opisanym przez św. Pawła w Pierwszym Liście do Koryntian. To Kościół, który jest jak jeden wielki organizm, jakby ciało, którego Chrystus jest głową. - Jeśli niedomaga jakakolwiek część naszego ciała, najmniejszy palec u nogi, odczuwa to całe ciało. (…) Nie ma w Kościele kogoś, kto dostałby wszystkie dary i charyzmaty, kto by wszystko umiał i na wszystkim się znał i nie ma nikogo, kto by nic nie umiał, niczego nie dostał i niczym nie mógł się podzielić. Kościół jest zdrowy wtedy, gdy każdy jest zaangażowany w jego życie, istnienie i rozwój - przekonywał abp Galbas.
Wolimy, żeby Kościół był wytworną kliniką dla wspaniałych niż szpitalem polowym
Papież Franciszek - jak zaznaczył arcybiskup - porównuje Kościół do szpitala polowego. - Taki ma być Kościół. Im jesteś w większej biedzie, w większej potrzebie, w większym nieszczęściu, tym masz większe prawo do większej troski - uzasadniał dodając, że to bardzo wymagające zadanie. - Często nie osiągamy tej wysoko zawieszonej poprzeczki. (…) Wolimy często, myślę tu także o nas duchownych, żeby Kościół był wytworną kliniką dla wspaniałych, niż szpitalem polowym dla struchlałych. Z tego powodu, niestety, wielu z Kościołem się rozstało! - zauważył.
Kościołowi byłoby dziś łatwiej, gdyby w paru miejscach odpuścił
Abp Galbas pytał obecnych, czy kochają Kościół, który jest jak "matka, która mnie zrodziła do życia wiary (…), matka, która mówi mi nieraz: dziecko tego robić nie wolno!". - Z pewnością Kościołowi byłoby dziś łatwiej, gdyby w paru miejscach odpuścił. Nie upierał się tak bardzo przy aborcji, czy eutanazji, nie mówił tyle o czystości, o uczciwości, o moralności, o prawach człowieka i jego godności, i oczywiście o grzechu, gdyby nie wtrącał się w lekcje religii w szkole i krzyże w urzędach. A jeśliby już o tym wszystkim musiał mówić i to robić, to przynajmniej ciszej i delikatniej. Miałby wtedy lepszą prasę - zaznaczył.
Hierarcha podkreślał, że Kościół stawia przed nami wysokie wymagania. - Niewielu dziś w świecie mówi, że czegoś nie wolno, albo, że coś należy. W imię fałszywie rozumianej wolności, dominuje raczej narracja o wszystkodozwoloności. Tym bardziej więc jest mi potrzebny Kościół! - przekonywał.
Wskazywał na to, że Kościół jest grzeszny. - Grzech, który osłabia siłę świadectwa, sprawia, że Kościół traci zaufanie u ludzi, a bez zaufania jest nieskuteczny, nie może dobrze pełnić swojej misji - powiedział metropolita katowicki. Zauważył, że w Kościele "jest także najwredniejsze z możliwych połączenie grzechu i przestępstwa, które w żadnym razie nie może być tolerowane, a szczególnie wtedy, gdy jego ofiarami są bezbronni". Przekonywał, że miłość do Kościoła nie oznacza tolerancji dla zła, przeciwnie: jest tym większą mobilizacją, aby zło nazywać po imieniu i naprawiać jego mordercze skutki.
Abp Galbas podkreślał, że piękno Kościoła można dostrzec tylko wtedy, kiedy przebywa się w jego wnętrzu. Zachęcał do tego, byśmy nie stali "na wycieraczce", czyli z tyłu, z daleka, zdystansowani. - Można stać przy ołtarzu i jednocześnie stać na wycieraczce, można być liderem katolickiej wspólnoty, członkiem Rady Parafialnej i jednocześnie myśleć o Kościele, jak o czymś obcym, zewnętrznym, jak o jakimś "onym" i jakiś "onych" - mówił metropolita katowicki.
We wnętrzu Kościoła możemy być pewni, że dostajemy Chrystusa
Zaznaczał, iż tylko we wnętrzu Kościoła możemy być pewni, że dostajemy Chrystusa. Mówił o obecności w kościele parafialnym, o uczestnictwie w liturgii. - Jestem w Kościele, a więc praktykuję, wyrażając w ten sposób moją wiarę i jednocześnie ją wzmacniając. (…) Nic nie da egzekwowanie przepisów, pomnażanie biurokratycznych wymagań, napinanie się i zżymanie, nic nie dadzą powtarzane w kółko: "musisz", "trzeba", "powinieneś", dopóki się nie odkryje tego, o czym pisała św. Teresa od Dzieciątka Jezus, że Kościół ma serce - uzasadniał hierarcha.
Wspomniał o obchodzonym dzisiaj Światowym Dniu Dzieci, po raz pierwszy ogłoszonym przez papieża Franciszka. - Jeśli wasze dzieci widzą was, będących we wspólnocie Kościoła i idących do kościoła, nie będą potrzebowały wielkich słów, wzniosłych uzasadnień i nie wiem jak przekonujących argumentów, przykład ich ojca, czy dziadka będzie dla nich wymowniejszy, niż najwymowniejsza mowa - tłumaczył.
Abp zachęcał obecnych na Wzgórzu Piekarskim mężczyzn, by obficie korzystali z tego, co Kościół im oferuje dla wzrostu wiary. Mówił o wspólnotach, które formują do dojrzalszej i pełniejszej obecności w Kościele, a także dają konkretne pomysły na ewangelizację.
Źródło: KAI / pk
Skomentuj artykuł