Abp Viganò prowadzi z papieżem spór, zagrażając jedności Kościoła
W 2018 roku oskarżał go o tuszowanie afer i nawoływał do jego abdykacji. Wprost mówił o tym, że ocenia pontyfikat papieża jako destrukcyjny. Dlaczego jego metody nazywane są politycznymi?
>> TUTAJ przeczytasz pełny tekst
Jak pisze Michał Jóźwiak w ostatnim czasie na portalu Church Militant ukazała się opinia, że nowym papieżem powinien zostać abp Carlo Maria Viganò.
W czerwcu postanowił wysłać list do prezydenta USA, Donalda Trumpa, w którym napisał, że "obaj są po tej samej stronie cywilizacyjnej wojny" (m. in. chodzi o podejście do ochrony życia poczętego). Treść listu znalazła się na Twitterze, dzięki udostępnieniu Trumpa. "Bardziej czujni Amerykanie z pewnością dostrzegą jednak, że coś tu nie gra, skoro prezydenta USA popiera akurat lider wewnątrzkościelnej opozycji wobec papieża. Viganò postawił tym samym dyplomację Stolicy Apostolskiej w co najmniej niezręcznej sytuacji, łamiąc linię Franciszka, który wobec działań i wypowiedzi Trumpa, choćby na temat migracji, pozostawał (delikatnie mówiąc) sceptyczny" - zaznacza dziennikarz. Dodaje, że ten ruch możemy czytać jako "przejaw toczącej się gry wpływów".
Przypomnijmy, że to nie jedyny jego ruch przeciwko papieżowi Franciszkowi. W 2018 roku oskarżał go o tuszowanie afer i nawoływał do jego abdykacji. Synod dla Amazonii nazywał "częścią ukrytego planu wspieranego przez siły masońskie", a papieski dialog z islamem i podpisanie deklaracji w Abu Dhabi określał jako "uśmiercenie każdego misjonarskiego impulsu". Wprost mówił o tym, że ocenia pontyfikat papieża jako destrukcyjny. Do jego poglądów dołączają także inni biskupi, którzy w ostatnim czasie podpisali się pod listem otwartym dot. pandemii, byli to: abp Jan Paweł Lenga (który w liturgii nie wymienia imienia papieża oraz uważa go za uzurpatora i heretyka), kard. Gerhard Müller oraz bp Athanasius Schneider.
"To negacja pontyfikatu Franciszka i budowanie środowiska, które chce tworzyć wspólnotę w jakimś sensie alternatywną, oddzielną od tego, co proponuje papież" - komentuje Michał Jóźwiak.
Dodaje, że trzeba przeciwstawiać się działaniom przeciwko jedności Kościoła, ale jego zdaniem abp Viganò "posługuje się półprawdami, fakty miesza ze swoimi opiniami, przez co ich weryfikacja jest niemożliwa". Jako przykład podaje to, że podczas spotkania z papieżem poinformował go o sankcjach nałożonych przez Benedykta XVI na kard. McCarricka, a równocześnie przyznał, że nie przekazał papieżowi żadnej dokumentacji na ten temat.
"Problem z Viganò nie polega wcale na tym, że papież Franciszek jest przez kogoś krytykowany. Kościół potrzebuje przecież debaty. Zagrożeniem jest jednak forma prowadzenia sporu" - przyznaje. Jego metody nazywa politycznymi.
"Struktury Kościoła nie są wolne od politycznych mechanizmów, ale szkody, które te mechanizmy powodują, są już czysto duchowe. I to jest chyba w tym wszystkim najgorsze" - pisze na koniec. "Trwały i fundamentalny sprzeciw wobec Ojca Świętego oparty w najlepszym razie na półprawdach, to coś więcej niż opozycja. To budowanie alternatywnego Kościoła" - podsumowuje.
Skomentuj artykuł