Benedykt XVI: milczenie świętego Józefa to zarazem jego słowa
Benedykt XVI z wielką radością przyjął ogłoszenie przez papieża Franciszka Roku św. Józefa. W rozmowie z niemieckim tygodnikiem katolickim "Die Tagespost" 93-letni papież senior nawiązał do postaci swojego patrona w Nowym Testamencie.
"Oczywiście w sposób szczególny ucieszyłem się, że papież Franciszek tak intensywnie przywrócił świadomości wiernych osobę św. Józefa. Dlatego z wdzięcznością i głęboką aprobatą przeczytałem list apostolski «Patris corde», ogłoszony przez Ojca Świętego z okazji ogłoszenia przed 150 laty (w 1870 roku) św. Józefa patronem Kościoła powszechnego. Jest to bardzo prosty tekst, który pochodzi z serca i trafia do serca, ale zawiera w sobie wielką głębię. Sądzę, że tekst ten powinien być wciąż na nowo czytany i rozważany przez wiernych, przyczyniając się w ten sposób do oczyszczenia i pogłębienia naszej czci dla świętych w ogóle, a dla św. Józefa szczególnie" - powiedział Benedykt XVI.
Choć w Nowym Testamencie nie ma ani słowa o historii św. Józefa, istnieje jednak zgodność misji, jaką we śnie przekazał mu Anioł, a jego czynami, co wyraźnie charakteryzuje go jako osobę, powiedział papież senior. Zwrócił uwagę, że odpowiedź św. Józefa na polecenie dane mu we śnie, aby wziął Maryję za żonę, była krótka: "uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański" (Mt 1,24). Zgodność między poleceniem a działaniem wydaje się jeszcze silniejsza w przekazie o ucieczce do Egiptu, gdzie użyte są te same słowa: "On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę" (Mt 2,14). Po raz trzeci te dwa słowa są użyte w ten sam sposób na wieść o śmierci Heroda i możliwości powrotu do domu, do Ziemi Świętej. Te dwa słowa, charakterystyczne dla Józefa, następują po sobie natychmiast: "Wstał i wziął dziecko i jego matkę" (Mt 2,21).
Na wiadomość o zagrożeniu ze strony Archelaosa, syna Heroda, reakcja Józefa była prosta: "Otrzymawszy we śnie nakaz, udał się w stronę Galilei" (Mt 2, 22). Ale w zupełnie inny sposób ta sama postawa pojawia się w przekazie o adoracji mędrców ze Wschodu: "Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją" (Mt 2, 11). Święty Józef nie pojawia się w spotkaniu mędrców z Dzieciątkiem Jezus. Także to milczące nie-pojawienie się jest charakterystyczne i pokazuje bardzo wyraźnie, że zakładając Świętą Rodzinę podjął się służby, która wymagała od niego najwyższej determinacji i zdolności organizacyjnych, ale jednocześnie wymagała od niego najwyższego wyrzeczenia. Jego milczenie jest także Jego słowem. Wyraża "tak" temu, co przyjął na siebie wiążąc się z Maryją, a tym samym z Jezusem, mówi papież-senior.
Pytany, czy podczas pielgrzymek do Ziemi Świętej, natknął się na ślady swego patrona, Benedykt XVI powiedział, że podczas wędrówek po Ziemi Świętej, św. Józef prawie się nie pojawia. Normalną sprawą jest, że Józef nie jest wspominany w wielkich miejscach publicznej działalności Jezusa w Galilei, zwłaszcza nad morzem Genezaret i jego okolicach, a także w Judei. Byłoby to sprzeczne z jego zdecydowaną postawą milczącego posłuszeństwa i wycofania się. Natomiast można sobie wyobrazić wspomnienie o św. Józefie w Nazarecie, jak i w Betlejem. Jego postać jest związana zwłaszcza z Nazaretem. Przecież jest to miejsce, które poza Nowym Testamentem nie jest nigdzie wspomniane w Piśmie Świętym.
Jego milczenie jest także Jego słowem. Wyraża "tak" temu, co przyjął na siebie wiążąc się z Maryją, a tym samym z Jezusem, mówi papież-senior.
Całkowita nieobecność przekazów nazaretańskich poza Nowym Testamentem tak bardzo zwraca uwagę, że o. Pierre Benoit, jeden z najwybitniejszych egzegetów i wieloletni rektor dominikańskiej Szkoły Biblijnej w Ziemi Świętej, przyznał, że w końcu doszedł do przekonania, iż Nazaret w ogóle nie istnieje. Zanim jednak zdążył opublikować swój pogląd, nadeszła wiadomość o udanych wykopaliskach w Nazarecie, dzięki którym na nowo poznaliśmy to miejsce. Szef franciszkańskiej grupy archeologów wyznał, że był bliski rezygnacji, gdy długotrwałe próby odnalezienia śladów starożytnego Nazaretu wydawały się być bezskuteczne. Tym bardziej był szczęśliwy, gdy na nowo odkrył pierwsze ślady, a w końcu całe to miejsce, przypomniał Benedykt XVI.
Podkreślił, że dla ewangelisty Mateusza, który opierał każde wydarzenie z życia Jezusa na słowach Starego Testamentu i w ten sposób starał się udowodnić, że Jezus był rzeczywiście Mesjaszem zapowiadanym przez Stary Testament, trudność polegała na tym, że nie było żadnej przepowiedni prorockiej, która w jakiś sposób mówiłaby o Nazarecie. To była podstawowa trudność w legitymizacji Jezusa jako Obiecanego: Nazaret nie niósł żadnej obietnicy (por. J 1,46). Niemniej jednak, Mateusz znalazł trzy sposoby, aby legitymizować Jezusa Nazarejczyka jako Mesjasza. Trylogia mesjańska Izajasza w rozdziałach 7,9 i 11 przynosi zapowiedź w rozdziale 9, że światło zabłyśnie w krainie ciemności. Mateusz znalazł ziemię ciemności w prawie pogańskiej Galilei, gdzie Jezus rozpoczął swoją podróż. Druga legitymizacja Nazaretu wynika dla Mateusza z napisu na krzyżu, który został ustalony przez pogańskiego Piłata, w którym Piłat celowo podaje "tytuł" (powód prawny) ukrzyżowania Jezusa: "Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski" (J 19,19). Słowo Nazarejczyk, które zostało przekazane w dwóch różnych formach, z jednej strony wskazuje prawdopodobnie na całkowite poświęcenie się Jezusa Bogu, z drugiej zaś określa Jego pochodzenie geograficzne. W ten sposób Nazaret, jako część tajemnicy Jezusa poprzez pogańskiego Piłata, jest nierozerwalnie związany z postacią samego Jezusa.
Wreszcie, mógłbym sobie wyobrazić, że katecheza o świętym Józefie głoszona w Ziemi Świętej wprowadzi trzeci punkt widzenia, który łączy dwa poprzednie i nadaje im nową głębię, powiedział Benedykt XVI. W jednej z najbardziej znanych i najpiękniejszych niemieckich kolęd widzimy Jezusa jako małą różę podarowaną nam przez Dziewicę Maryję w Świętą Noc. Jeśli w powszechnie używanym dziś tekście na początku mówi się o "róży", a następnie w drugiej strofie Maryja określona jest jako "mała róża", o której mówi Izajasz i identyfikuje Maryję jako Dziewicę i Matkę, która przyniosła nam mały kwiatek, to w tekście są przesunięcia, które domagają się wyjaśnienia. Moje osobiste przypuszczenie jest takie, że to nie "róża" stała na początku, ale "różdżka", i tak dochodzimy bezpośrednio do tekstu proroka, który brzmi: "I wyrośnie różdżka z pnia Jessego" (Iz 1,1).
Pień drzewa Jessego, protoplasty dynastii Dawida, który otrzymał obietnicę wiecznego istnienia, wskazuje na głęboką sprzeczność między obietnicą a rzeczywistością dla wierzących Izraelitów: dynastia Dawidowa zginęła i pozostał tylko martwy pień drzewa. Ale teraz właśnie martwy pień drzewa staje się znakiem nadziei: z niego niespodziewanie wyrasta ponownie różdżka. Ten paradoks jest odczytywany jako żywa obecność w genealogii Jezusa w Ewangelii Mateusza 1,1-17 i Łukasza 3,23-38, a dla ewangelistów jest cichym wskazaniem na narodzin Jezusa z Maryi Dziewicy. Wprawdzie Józef nie jest prawdziwym biologicznym ojcem Jezusa, ale jest przed prawem, przed prawem, które jest konstytutywne dla Izraela. Tajemnica odrośli (różdżki) staje się tu jeszcze głębsza: z właściwego pnia Jessego nie wypływa już życie; pień drzewa naprawdę umarł. A jednak przynosi nowe życie w Synu Dziewicy Maryi, którego prawnym ojcem jest Józef.
To, że św. Józef zmarł w czasie ukrytej działalności Jezusa, można uznać za pewne.
Cała ta sprawa ma związek z tematem Nazaretu o tyle, że słowo Nazaret wydaje się zawierać w sobie słowo "nezer", "naser" (odrośl, kiełek). Nazwę Nazaret można by więc praktycznie przetłumaczyć jako wioska kiełków. Niemiecki badacz, który spędził swoje życie w Izraelu, wysnuł tezę, że Nazaret mógł powstać po wygnaniu babilońskim jako osada Dawidowiczów i że było to ukryte w nazwie. Tak czy inaczej, tajemnica św. Józefa dotyczy miejsca Nazaretu od wewnątrz. To właśnie on, jako różdżka z korzenia Jessego, wyraża nadzieję Izraela.
To, że św. Józef zmarł w czasie ukrytej działalności Jezusa, można uznać za pewne. Po raz ostatni wspomina się o nim w Łk 4,22 po pierwszym publicznym wystąpieniu Jezusa w synagodze w Nazarecie. Zdumienie nad tym, co Jezus powiedział i jak to powiedział, przeradza się w zwątpienie wśród tłumu, pytającego: "Czy nie jest to syn Józefa?" (Łk 4,22). Jeśli nie wspomina się o nim później, podczas gdy jego matka i jego "bracia" mówią o nim, jest to pewny znak, że już nie żył. Stąd też słusznie można sobie wyobrazić, że zakończył swoje ziemskie życie w rękach Maryi. Prośba do niego, aby zapewnił nam także dobre towarzyszenie w naszej ostatniej godzinie, jest więc uzasadnioną formą pobożności.
19 marca był szczególnym świętem w rodzinie Ratzingerów. Tego dnia obchodził imieniny Joseph oraz jego ojciec. W wywiadzie dla "Die Tagespost" papież senior wspomina, że matka zwykle starała się kupić prezencie jakąś ważną książkę. "Stół nakrywano specjalnym, imieninowym obrusem, który nadawał imieninowemu śniadaniu dodatkowy nastrój. Do tego prawdziwa, zmielona kawa, którą ojciec bardzo lubił, ale na którą zwykle nie było nas stać. No i zawsze był obecny pierwiosnek, znak wiosny, którą przynosi św. Józef. Mama piekła też tort z lukrem, ukoronowanie wyjątkowego charakteru tego dnia", wspominał papież senior.
Pytany, czy czuje, że św. Józef wysłuchuje jego próśb, odpowiedział: "Kiedy czuję, że moja modlitwa jest wysłuchana, nie szukam źródła pośród różnych orędowników, ale czuję się zobowiązany wobec nich wszystkich".
Źródło: KAI / pk
Skomentuj artykuł