CBOS: Dlaczego Polacy odchodzą z Kościoła? Powodem nie są pedofilskie skandale ani pieniądze
Najczęściej praktyki religijne porzucają mieszkańcy wielkich miast, częściej najmłodsi niż najstarsi, nieco częściej osoby z wyższym wykształceniem. Powodem jest ogólnie krytyczne nastawienie do Kościoła i księży oraz własny światopogląd, w którym nie ma miejsca na wiarę religijną i potrzebę praktykowania. Młodych do Kościoła najbardziej zniechęca zachowanie księży, starszych - politykowanie – wynika z raportu CBOS.
Polacy zapytani przez CBOS deklarują, że skandale pedofilskie i próby ich tuszowania oraz pieniądze nie są raczej przyczyną ich rezygnacji z wiary. Autorka raportu "Dlaczego Polacy odchodzą z Kościoła?" prof. Mirosława Grabowska zwraca uwagę, że praktykowanie porzuca coraz więcej coraz młodszych ludzi, a wśród powodów przeważają uogólnione nastawienia i oceny, a nie konkretne zarzuty.
Ludzie odchodzą: czy to wina Kościoła?
Z wieloletnich badań ośrodka wynika, że w Polsce następuje powolny spadek poziomu wiary religijnej i szybszy spadek poziomu praktykowania. CBOS i inne ośrodki badania opinii wielokrotnie zadawały pytanie o przyczyny odchodzenia od Kościoła, zwłaszcza w młodym pokoleniu. Najczęściej - jak pisze prof. Grabowska - udzielane odpowiedzi były cząstkowe, wskazujące takie czynniki sprzyjające temu zjawisku jak m.in. słabnący proces transmisji religijności i wychowania religijnego w rodzinie.
Inną wymienianą przyczyną było to, że szkolna edukacja religijna nie przynosi spodziewanych rezultatów oraz to, że "wielkomiejskie, wysoko wykształcone środowiska społeczne – a w takich obraca się znaczna część młodych ludzi – już są w znacznym stopniu zsekularyzowane". Wreszcie to, że praktyki religijne blokowała pandemia COVID-19. Autorka zastanawia się jednak także, że "skoro ludzie wciąż deklarują wiarę, ale coraz rzadziej chodzą do kościoła – czy to Kościół „zawinił”?".
Pierwszy powód: brak potrzeby, ostatni – agnostycyzm i racjonalizm
Prof. Grabowska wyróżnia w swoim raporcie kilkanaście powodów rezygnacji z praktyk religijnych, o jakich wspomnieli respondenci. Pierwszym, zadeklarowanym przez 17 proc. respondentów, jest brak potrzeby, wyrażony w odpowiedziach: „brak sensu”, „nie interesuje mnie to”, „obojętność”, „lenistwo”, „nie czułem się z tym dobrze”. Drugi powód, ważny dla 12 proc. odpowiadających, to ogólna krytyka Kościoła, przekonanie, że „Kościół jako instytucja zaczął mnie denerwować”, „Kościół to patologia”, „Kościół to organizacja mafijna”, krytyczne ocenianie „wtrącania się w życie ludzi”. Dopiero na trzecim miejscu jest brak wiary oraz zachowanie księży (określane słowami: „podejście do ludzi”, „zachowanie wobec mnie”, „arogancja”, „nietolerancja”, „specyficzny proboszcz”) – odpowiednio 10 i 11 proc. respondentów ujawniło taki powód odejścia z Kościoła.
Skandale pedofilskie jako powód odejścia od Kościoła deklaruje tylko 5 proc., a kwestie finansowe – tylko 4 proc. pytanych. Ateizm jest przyczyną dla 3 proc., a agnostycyzm i racjonalizm – tylko dla 1 proc. respondentów. Wśród powodów zakwalifikowanych do obszernej grupy „Inne” znalazły się „ksiądz w rodzinie” oraz skojarzenie katolicyzmu „z ciągłym smutkiem, umartwianiem, poczuciem winy”.
Omawiając kwestię powodów porzucenia praktyk religijnych prof. Grabowska stwierdza, że sam badany może sobie w pełni tychże powodów nie uświadamiać. Jej zdaniem, może za tym stać zarówno jakieś doświadczenie traumatyczne (np. trauma konkretnej spowiedzi, o której lepiej zapomnieć), jak i „oczywista oczywistość” (w środowisku ankietowanego nikt nie chodzi do kościoła, więc i on nie chodzi). Wreszcie, może to być sytuacja, zdaniem badanego, krępująca, o której nie chce mówić (np. rozwód i powtórne małżeństwo skutkujące odsunięciem od sakramentów). Ale może to być także „społecznie opracowany” pretekst: brak czasu czy skandale pedofilskie.
Badaczka zaznaczyła, że przedstawiła tak szczegółowo wskazane przez badanych powody ich rezygnacji z praktyk dlatego, aby zaprezentować różnorodność podawanych uzasadnień i bogactwo sformułowań, ale też, aby zwrócić uwagę na fakt, że nagłaśniane skandale pedofilskie wcale nie znalazły się na czele tej listy (5 proc. wskazań).
Najczęściej odchodzą młodzi, wykształceni, z większych miast
Grabowska podaje za wcześniejszymi badaniami CBOS z 2021 i 2022 r. (łączna próba 2235 osób), że spośród ogółu niepraktykujących (23 proc. badanych) blisko 1proc. nigdy nie praktykowało, a blisko 85 proc. przestało praktykować w którymś momencie swojego życia. Najczęściej praktyki religijne porzucają mieszkańcy wielkich miast (37 proc.), częściej najmłodsi niż najstarsi (odpowiednio 38 proc. wobec 13 proc.), nieco częściej osoby z wyższym wykształceniem (22 proc.).
Najmłodsi deklarują, że nie czują potrzeby (23 proc.), nie wierzą (22 proc.) i krytycznie odnoszą się do instytucji Kościoła (20 proc.). Brak wiary jako powód rezygnacji z praktyk religijnych także częściej wskazują młodsi i to oni częściej określają się jako ateiści albo agnostycy. Nie mówią jednak w ogóle o zaangażowaniu Kościoła w politykę.
"Można powiedzieć, że obojętność wobec praktykowania wiary religijnej w znacznym stopniu ogarnia młodsze pokolenia" - stwierdza Grabowska.
Wśród starszych powyżej 65 roku życia powodem często jest wiek, powody zdrowotne, a także krytyczna ocena księży, natomiast ta grupa wiekowa prawie w ogóle nie określa się jako ateiści czy agnostycy. Natomiast powodem rezygnacji dla osób w średnim wieku (35-64 lata) często jest zaangażowanie Kościoła w politykę.
W mieście nie potrzebują wiary, na wsi źle oceniają księży
Ze względu na duże różnice w poziomie religijności między wsią a miastami, zwłaszcza największymi, można było oczekiwać zróżnicowania deklarowanych powodów rezygnacji z praktyk religijnych w zależności od miejsca zamieszkania. "Różnice oczywiście są, ale nie aż tak wielkie" - stwierdza prof. Grabowska.
Brak potrzeby, obojętność pojawia się na pierwszym miejscu wśród mieszkańców miast, ale nie tych największych (20 proc. w miastach do 20 tys., 23 proc. w miastach 100 - 500 tys.). Na wsi najczęściej wskazywanym powodem - wskazuje badaczka - jest krytyczna ocena księży, których łatwiej można obserwować w małych społecznościach. W wielkich miastach, które są środowiskami najbardziej zsekularyzowanymi, 21 proc. respondentów otwarcie deklaruje brak wiary, na drugim miejscu wskazując krytyczną ocenę Kościoła.
Jedna piąta Polaków z maturą poza Kościołem
Badani z wykształceniem podstawowym równie często wskazują brak potrzeby praktykowania oraz względy zdrowotne i wiek. Osoby z wykształceniem zawodowym na pierwszy plan wysuwają krytyczną ocenę księży. Respondenci mający maturę lub wyższe wykształcenie są do siebie podobni: równie często wskazują brak potrzeby praktykowania oraz brak wiary. A jeśli do deklaracji „nie wierzę” dodamy autoidentyfikacje „ateista” lub „agnostyk”, to okazuje się, że jedna piąta osób mających maturę lub wyższe wykształcenie stawia się konsekwentnie poza wiarą i Kościołem - tłumaczy Grabowska.
Warto dodać - precyzuje badaczka - że badani z wyższym wykształceniem wyróżniają się pod trzema względami: ponad 14 proc. spośród nich mówi o zaangażowaniu Kościoła w politykę; blisko 10 proc. wskazuje na skandale pedofilskie; częściej niż inni, choć także rzadko, deklarują negatywne nastawienie do religii i wiarę w naukę.
Księża „odpychają” swoim zachowaniem przede wszystkim młodych
Mirosława Grabowska zwraca uwagę, że praktykowanie porzuca coraz więcej coraz młodszych ludzi. "Młodzi i najmłodsi odchodzą z Kościoła już jako 16-, 14-letni nastolatkowie, dzieci jeszcze" - stwierdza. "Tłumacząc to swoje niepraktykowanie, wskazują przede wszystkim na Kościół, księży i wszystkie ich grzechy albo wręcz ogólnikowo, albo całkiem konkretnie, wytykając upolitycznienie, skandale pedofilskie, materializm, hipokryzję" - tłumaczy. I podkreśla, że wśród powodów niepraktykowania przeważają uogólnione nastawienia i oceny, a nie konkretne zarzuty.- Dla Kościoła jest to sytuacja trudniejsza, ponieważ hasła w rodzaju „polityków trzymamy na dystans”, „skandale pedofilskie rozliczamy”, „z wiernych nie zdzieramy” itp. mogą nie wystarczyć, by zmienić ten uogólniony wizerunek Kościoła - pisze badaczka.
„Na początku postawiłam pytanie, czy to aby nie Kościół jest, przynajmniej częściowo, odpowiedzialny za to, że ludzie porzucają praktyki religijne. Odpowiedź na tak postawione pytanie musi być twierdząca. Kościół jako instytucja i księża „odpychają”, zwłaszcza młodych. Odpychają swoimi konkretnymi działaniami, zachowaniami osób duchownych w przestrzeni publicznej, ale także w relacjach międzyludzkich (ksiądz: "wyrzucił z lekcji religii"; "nie dopuścił do bierzmowania"; "potraktował niesprawiedliwie" etc.). Te osobiste, negatywne doświadczenia, obserwacje środowiskowe, ale zapewne także przekazy medialne, już uformowały – w niektórych środowiskach społecznych – uogólnione postawy dystansu i niechęci do Kościoła. A uogólnione postawy trudno zmienić" - wyjaśnia badaczka.
KAI / mł
Skomentuj artykuł