Bóg jest czułością. Poszukaj jej w swoim życiu
W noblowskiej mowie Olgi Tokarczuk szczególnie ujął mnie fragment mówiący o czułości.
„Czułość jest najskromniejszą odmianą miłości – mówiła noblistka. Pojawia się tam, gdzie z uwagą i skupieniem zaglądamy w drugi byt, w to, co nie jest »ja«. Czułość jest spontaniczna i bezinteresowna, wykracza daleko poza empatyczne współodczuwanie. Jest raczej świadomym, choć może trochę melancholijnym, współdzieleniem losu. Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu”.
Te niezwykle głębokie słowa polskiej noblistki korespondują z niedzielną liturgią Słowa. To właśnie w trzecią niedzielę Adwentu Bóg pragnie przypomnieć nam o swojej czułości. Skoro czułość jest najskromniejszą odmianą miłości, jest również najdelikatniejszym i najskromniejszym działaniem Boga, który jest Miłością. Bóg chce dzielić mój i twój los. Głęboko przejmuje się naszym życiem. Przejmuje się – parafrazując słowa noblistki – naszą kruchością, naszą nieodpornością na cierpienie, działanie czasu i… grzech. Papież Franciszek niemal w każdej homilii podkreśla, że Bóg prowadzi nas i pociesza, ale także napomina i karze z czułością ojca.
Bóg pokochał cały świat. Nie tylko wybranych, ale również, a raczej przede wszystkim tych, którzy „źle się mają”, pozostających w niewoli „władcy tego świata”, czyli Zwodziciela. O tych nieszczęsnych Bóg troszczy się przede wszystkim i pragnie okazywać im swoją czułość. Kocha świat taki, jaki jest. Kocha mnie i ciebie. Kocha nas takimi, jacy jesteśmy. Dlatego jeśli dzisiaj brakuje ci nadziei, jeśli wydaje ci się, że zmarnowałeś kolejny Adwent i kolejną szansę, wsłuchaj się w czułe słowa Boga: „Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Odwagi! Nie bójcie się!” (por. Iz 35,3-4) Jeśli czujesz, że Twoje życie wciąż przypomina martwą pustynię, posłuchaj czułej Bożej zachęty: „Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie!” (Iz 35,1).
Łatwo powiedzieć, ale jak to zrobić, kiedy nie widać żadnych, nawet najmniejszych zmian w życiu? Czymś naturalnym są wówczas rodzące się wątpliwości. Możemy pytać, jak św. Jan Chrzciciel: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” (Mt 11,3). Jezus odpowiadając na to pytanie, wskazuje na znaki Bożego działania, to znaczy Bożej czułości: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia… Taka jest odpowiedź: popatrz na swoje życie i poszukaj w nim znaków Bożej czułości. Codziennie bowiem Bóg subtelnie działa w naszym życiu. Na tyle delikatnie i czule, że mało kiedy to dostrzegamy. Daje światło, układa wydarzenia, pokazuje ludzi, sprawia, że zaczynamy się zastanawiać i myśleć sercem. Dopiero wówczas, gdy to zobaczymy, będziemy potrafili pokładać ufność w Bogu i mówić tak, jak On pragnie: „Jezu, ufam Tobie!”.
Powie papież Franciszek: „Czułość odsłania, oprócz ojcowskiego, również macierzyńskie oblicze Boga, który rozmiłowany jest w człowieku, i który kocha nas miłością nieskończenie większą, niż ta, którą matka otacza swoje dziecko. Czułość jest słowem kojącym, jest lekarstwem na strach w relacji do Boga, ponieważ w miłości nie ma lęku, dlatego, bo zaufanie zwycięża strach. Czuć się kochanym znaczy nauczyć się pokładać ufność w Bogu”. Nie bój się zaufać Bogu. On jest Czułością.
Skomentuj artykuł