Chłopcy radarowcy

Chłopcy radarowcy
(fot. depositphotos.com)

By społeczeństwo pokojowo funkcjonowało, potrzebny jest kredyt zaufania do mundurowych

Mamy prawo bronić się przed agresorem. Mamy nawet obowiązek bronić napadanych. A co, jeśli atakują mundurowi?

DEON.PL POLECA

W piosence Rosiewicza milicjanci okazali się przebierańcami. Ale komizm i napięcie tego tekstu budowała niepewność lub przekonanie, że to jednak autentyki. Publiczność wyczuwała, o kim to jest naprawdę.

I to ta niepewność znowu staje się problemem. Jak się zachować, gdy nie wiemy, z kim mamy do czynienia, gdy wołamy o pomoc policji, a potem się okazuje, że przeciw funkcjonariuszom? To się nie mieści w głowie. Chyba że wróciliśmy do dawnych milicyjnych czasów…

Problem poniekąd jest odwieczny. Przejście nawet własnych wojsk rujnowało całe prowincje. Przykładem są Lisowczycy, którzy żyli z tego, co zdobyli na miejscowych. Stąd potem angażowano ich już tylko do misji zagranicznych. Ciążyli maruderzy, ale i regularne wojska „płacące” kwitami bez pokrycia. Bandytów udających partyzantów musieli zwalczać prawdziwi powstańcy, o ile chcieli utrzymać zaufanie miejscowych.

Istotnym słowem tutaj jest „zaufanie”. Po ‘89 policja musiała długo i usilnie o nie zabiegać. Przedtem raczej unikało się umundurowanych. Gdy trafiło się na manifestację, to bezpieczniej było w tłumie niż po rozejściu się (do którego wzywano przez megafony), bo bito i wyłapywano wtedy, gdy ludzi było mniej, gdy zomowcy czuli się bezpieczniej. Nie ufaliśmy „zachęcie” do rozejścia się.

Teraz też są sytuacje, gdy zaufanie (lub jego brak) może mieć istotny wpływ na nasze decyzje. Np. gdy widzimy funkcjonariusza przyduszającego cywila, który błaga o oddech. Powinniśmy interweniować czy nie? Zwłaszcza gdy drugi „ubezpiecza” z pistoletem w dłoni. Ufamy, że wiedzą, co robią, i że to jest legalna interwencja, czy raczej widzimy znamiona nadużycia władzy?

Musimy też wiedzieć, czy nie mamy do czynienia z przebierańcami. Interweniujący muszą ujawnić swoją tożsamość. Interwencja ma być nagrywana. Są oczywiście kary za podszywanie się pod funkcjonariuszy. Nie powstrzymuje to jednak pojawienia się obok metody na wnuczka również metody na policjanta. A nawet jedna z największych kradzieży w Polsce została przeprowadzona przez „legalnego” ochroniarza-konwojenta. W mundurze nie oznacza, że nie przestępca.

Po to, by społeczeństwo funkcjonowało (pokojowo i z poczuciem bezpieczeństwa), potrzebny jest kredyt zaufania wobec mundurowych. Łatwiej o niego, gdy chodzi tylko o nasze mienie (najwyżej sąd nakaże jego zwrot), trudniej, gdy ryzykujemy zdrowie i życie, i to nie tylko nas samych. Byśmy wtedy zrezygnowali z aktywnej obrony, potrzebny jest ogromny autorytet policji. Trudno się go zdobywa. Łatwo i szybko można go stracić.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Jacek Siepsiak SJ

Wszystko, o co chcieliście spytać bohaterów Biblii, ale nie mieliście okazji

„Co to w ogóle jest? Czyżby jakiś dziwak twierdził, że ma kontakt z duchami, że mówią do niego zmarli?

Nic z tych rzeczy. Choć...

Skomentuj artykuł

Chłopcy radarowcy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.