Czy jeśli ktoś chce krytykować Kościół, musi go opuścić?

Czy jeśli ktoś chce krytykować Kościół, musi go opuścić?

W ostatnim czasie media wróciły do tematu apostazji. Pretekstem była niedawna deklaracja Dawida Podsiadło, ale przy okazji wspomniano kilka innych postaci polskiego show-biznesu, które z jednej strony nie ukrywają swych katolickich korzeni, z drugiej jednak stanowczo twierdzą, że co było, minęło, i teraz z Kościołem nie jest im już po drodze. Czy rzeczywiście jest tak, że jeśli życie kogoś rozmija się z niektórymi aspektami nauczania Kościoła albo nie akceptuje czegoś, na co Kościół zwraca uwagę, musi z niego odchodzić?

Odpowiedź nie jest prosta, przynajmniej w sytuacji tych, których proces odchodzenia zaczął się już dawno temu i de facto doprowadził do stanu, w którym praktycznie nic - albo niewiele - ich z Kościołem łączy. Apostazja w takim przypadku jest niczym innym, jak formalnym stwierdzeniem stanu faktycznego i nie niesie za sobą prawie żadnych emocji. (Może poza żalem, że przygoda ta musiała się skończyć).

Ale jeszcze trudniej jest w przypadku tych, których wprawdzie coś jeszcze łączy z Kościołem - choćby był to wyłącznie sentyment - ale z jakiegoś powodu decydują się na ten krok, często w ten sposób manifestując swe niezadowolenie i złość. Niestety, prawdą jest, że nikt nie decyduje się na akt apostazji bez przyczyny, i niestety, w większości przyczyna ta jest efektem zdenerwowania i złości.

Nie chcę toczyć polemiki na temat tego, czy decyzje o apostazji są zawsze umotywowane, czy raczej wynikają z presji i wsparcia środowiska albo z chwilowej mody. Zastanawiam się tylko, czy rzeczywiście w przypadku tych osób nie ma innego wyjścia i czy ktokolwiek na tym, co robią, zyska? Mamy przecież do czynienia nie tylko z aktem apostazji, ale z manifestacją tego aktu, a to wiele zmienia.

Ci, którzy decydują się na taki krok, z pewnością tego potrzebują, i choć nie są w tym oryginalni - bo mniej lub bardziej naśladują gest Marcina Lutra - to jednak daje im to pewną satysfakcję: im bardziej znany jest człowiek, tym jego deklaracja robi na innych większe wrażenie. I choć wyjście z domu i zatrzaśnięcie za sobą drzwi znaczy o wiele więcej niż jakiekolwiek słowa krytyki, to zawsze jednak pozostaje pytanie, czy trzeba się aż do tego posuwać? Tym bardziej, że w takiej sytuacji traci się nie tylko prawo, ale także możliwość mówienia o tym, co w tym domu źle funkcjonuje. A nie łudźmy się, że w takiej sytuacji w domu zacznie się dziać lepiej!

I choć prawdą jest, że w przypadku tych, którzy w ogóle nie są zainteresowani życiem Kościoła, akt apostazji jest wyłącznie oficjalnym stwierdzeniem faktu: nie było ich tu wcześniej, nie będzie i teraz, a zatem praktycznie nic się nie zmieni, to jednak w przypadku wszystkich tych, którzy wierzą w Boga, najzwyczajniej w świecie szkoda, że odchodzą. Tym bardziej, że często nie gubią własnej wiary, a jedynie ogarnia ich złość na to, co widzialne.

Co więcej, stanowią oni tę cenną cząstkę Kościoła, która jest “cząstką myślącą” i “cząstką odważną”, która nie boi się powiedzieć tego, o czym myśli i co im przeszkadza. Kiedy odejdą, chyba braknie ich głosu. A choć jest to głos niejednokrotnie dla kościelnej władzy irytujący, a jednak potrzebny. Bo taki głos, choć nas denerwuje, koniec końców stanowi wyrzut sumienia i przynajmniej niektórych pobudza do refleksji.

Zanim więc - mając swoje powody - zdecyduje się ktoś na akt apostazji, może warto rozważyć: czy lepiej odejść i w milczeniu oraz samotności zgrzytać zębami, czy raczej zostać i mówić o tym, co się myśli? Mówić głośno i dobitnie. Osobiście sugerowałbym to drugie rozwiązanie.

Dyrektor Wydawnictwa WAM i DEON.pl. W latach 2014-2020 przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Autor kilku przekładów i książek, m.in. "Po kostki w wodzie. Siedem katechez o wierze uczniów Jezusa" (dostępnej także jako audiobook).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Tomáš Halík

Cierpliwość – to tu przebiega główna granica między wiarą a niewiarą

„Ateizm i religijny fundamentalizm oraz entuzjazm zbyt łatwej wiary są uderzająco podobne do siebie w tym, jak szybko potrafią uporać się z tajemnicą, którą...

Skomentuj artykuł

Czy jeśli ktoś chce krytykować Kościół, musi go opuścić?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.