Deficyt powagi
Czy w parze z komentarzami o działaniach, tekstach i przepowiadaniu papieża Bergoglio ktoś - zwłaszcza w naszej tak bardzo przecież "papieskiej" Polsce - chce i potrafi zrozumieć jego fenomen w kontekście czasu i przestrzeni, z których przybył on do Watykanu i które składają się na specyfikę tego pontyfikatu?
Wielkie zdumienie budzą rozmaite komentarze i opinie dotyczące wypowiedzi i praktyki pastoralnej papieża Franciszka. Poważne (teoretycznie przynajmniej) osoby skłonne bywają do wygłaszania sądów, pozbawionych oparcia w faktach i rzetelnej analizy postaci i drogi intelektualnej niegdysiejszego prowincjała jezuitów, profesora uniwersyteckiego, późniejszego biskupa i arcybiskupa, wreszcie kardynała i od 5 lat papieża. Kiedy w Watykanie nastał ktoś z "dalekiego kraju", czyli Karol Wojtyła, jego wybór sprowokował wielu uczonych teologów i filozofów do sięgnięcia do prac Wojtyły jeszcze z czasów przed-biskupich. Dla zachodnich Europejczyków lektura tych prac była często wielkim odkryciem i na jej podstawie komentowano później kolejne decyzje i wypowiedzi Jana Pawła II, badając i przedstawiając jego intelektualne zaplecze teologiczne, filozoficzne, antropologiczne wreszcie.
Czy możemy sobie wyobrazić tamten wielki pontyfikat, gdyby głosy wokół niego sprowadziły się do opowieści o wadowickich kremówkach i papieskim łupieżu? Dziś miewam niestety wrażenie, że jeśli nawet niektórzy powstrzymują się od sugestii o "heretyku" na tronie św. Piotra, to poziom refleksji nad pontyfikatem Franciszka pozostaje na pułapie kremówek i łupieżu. Szczególny dar komunikacji specyficzny dla Bergoglio zdaje się usuwać z pola widzenia i analizy drogę intelektualną, jaką obecny papież przebył, zanim dotarł do Watykanu z tego swojego "końca świata".
Nowy dla ówczesnych "papieżologów" i watykanistów fenomen Wojtyły wymógł na nich dogrzebanie się i zidentyfikowanie jego korzeni w obszarze historii Polski i szerzej Europy Środkowo-Wschodniej, a zarazem w szkołach filozoficznych i teologicznych, wśród których poruszał się i budował swój profil intelektualny trochę tylko znany poza Polską profesor KUL. Dla większości było to odkrycie innego świata, otwarcie drogi do nowych intuicji, umożliwienie odczytania i właściwego zrozumienia choćby takich tekstów, jak encyklik Redemptor Hominis lub Laborem Excercens. Była to wielka praca wykonana przez poważnych badaczy, nie mających wcześniej bezpośredniego kontaktu z rzeczywistością naszego kraju, naszego Kościoła, naszej wrażliwości i doświadczenia historycznego. Okazało się przy okazji, jak wielką wartością dodatkową w myśleniu o współczesnym Kościele Uniwersalnym jest poszerzenie refleksji o czas i przestrzeń zza żelaznej kurtyny. W pewnym sensie także polscy uczeni, filozofowie, teologowie, etycy i wszyscy inni zaciągnęli wówczas wielki dług u Jana Pawła II, który wprowadził nas z relatywnie wąskich i nieznanych polskich ścieżek myślenia na europejskie i światowe autostrady.
Czy - gdy pojawił się następca św. Piotra związany z innym kontynentem, innym doświadczeniem historycznym, eklezjalnym i ludzkim - wydarza się coś podobnego? Czy w parze z komentarzami o działaniach, tekstach i przepowiadaniu papieża Bergoglio ktoś - zwłaszcza w naszej tak bardzo przecież "papieskiej" Polsce - chce i potrafi zrozumieć jego fenomen w kontekście czasu i przestrzeni z których przybył on do Watykanu i które składają się na specyfikę tego pontyfikatu? Czy mając w pamięci Wojtyłowe uwarunkowania płynące z naszych rozbiorów, z komunizmu, z ubezwłasnowolnienia osoby ludzkiej, z polskiej wersji patriotyzmu ktoś zająknie się o tamtejszym doświadczeniu peronizmu, teologii wyzwolenia, relacjach Kościół-Państwo, zjawisku biedy, które przyniósł na swych barkach, w swym sercu i umyśle Bergoglio? Czy ktoś przygląda się bliżej doświadczeniu tamtejszej, argentyńskiej i latynoamerykańskiej rzeczywistości, której "produktem" Franciszek jest tak samo, jak Jan Paweł II był "produktem" polskiej rzeczywistości?
Uważam, ze byłoby rzeczą absolutnie "godną i sprawiedliwą", gdyby właśnie ze środowiska niegdysiejszych uczniów i kontynuatorów refleksji Wojtyły - Jana Pawła II wypłynęła inicjatywa pogłębienia naszej refleksji wychodzącej od "profilu intelektualnego" Jorge Marii Bergoglio. Wielką pomocą byłoby udostępnienie naszemu środowisku naukowemu bardzo pogłębionej, kompetentnej i wydanej całkiem niedawno przez zasłużone wydawnictwo Jaca Book pracy filozofa, profesora licznych włoskich i papieskich uniwersytetów Massimo Borghesi. Ta pozycja, "Jorge Maria Bergoglio. Biografia intelektualna" ukazuje drogę głównego bohatera. To nie jest lekka, łatwa i przyjemna opowieść o kremówkach, to rejestr myślicieli, autorów, filozofów, książek i doświadczeń intelektualnych, które stoją za dzisiejszymi koncepcjami i systemem myślenia papieża, tak mocno je naznaczając. Zdziwią się zapewne ci, którzy z lekceważeniem wyrażają się o człowieku pozbawionym tytułów naukowych, o jego "proboszczowskim" stylu przepowiadania, gdy dowiedzą się, jakimi kanałami Bergoglio dochodził do swej obecnej wiedzy, do dojrzałości i intelektualnej "capacity". Wielu będzie zaskoczonych szlakiem jego wieloletniego pielgrzymowania po intelektualnym francusko-niemiecko-szwajcarsko-belgijskim świecie przed- i okołosoborowym (Romano Guardini, Erich Przywara, Henri de Lubac, Hans Urs von Balthasar, Yves Congar, Karl Rainer, Jacques Maritain czy znani tylko w węższych kręgach specjalistów Gaston Fessard czy Michel de Certeau) i równocześnie bliskim dialogiem z najjaśniejszymi gwiazdami filozofii i teologii latynoamerykańskiej, nieomal nieznanymi w Europie (Alberto Methol Ferré, Amelia Podetti, Lucio Gera, Justino O’Farell). Te wszystkie konotacje idą daleko głębiej niż znana z kilku wywiadów Franciszka jego sympatia do Dostojewskiego, Manzoni’ego, Chestertona czy wreszcie do "Uczty Babette" i naszej wajdowskiej (bądź co bądź) "Lotnej".
Lektura tej pracy jest zarazem przewodnikiem po jezuickości Bergoglio, po wyzwaniach przed jakim stał on w związku z narastająco czynnym udziałem w pracy Kościoła Latynoamerykańskiego, poczynając od Konferencji w Medellin, później przy "Dokumencie z Puebli" i wreszcie w czasie prac Konferencji CELAM w Aparecida. Jeśli KUL się tym nie zajmie, to praca spadnie chyba na ramiona polskich jezuitów…
2 maja 1569 Sieneńczyk, zwany Filippo Borghesi, został wyrokiem Świętej Inkwizycji ścięty i spalony na rzymskim moście św. Anioła; a charakter zarzutów pozostał do dziś nieznany. Nie wiemy też, czy Massimo wywodzi się z tej samej familii, ale wiemy, że akademicy grzeszący dziś deficytem powagi w analizie pontyfikatu Franciszka niewiele w naszych czasach ryzykują. Moim zdaniem zalecana lektura bardzo by im pomogła w przezwyciężeniu tego deficytu.
* * *
"W kręgu Franciszka" to nowy cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl
Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.
* * *
Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze
Skomentuj artykuł