Do dobrej relacji trzeba przejść przez ogień konfliktów
My, kobiety i mężczyźni, bardzo potrzebujemy się wzajemnie. W relacji mamy więcej niż możemy mieć w pojedynkę. Potrzebujemy siebie nawzajem, by wzrastać, żyć pełniej i głębiej.
"Twoja wrażliwość i emocjonalność są wyjątkowym darem, dbaj o nie i nie pozwól ich w sobie zagłuszać. Dziękuję ci za nie jako mężczyzna." Pamiętam to zdanie, jakby wypowiedziane było dziś, mimo że usłyszałam je bardzo dawno temu. Za każdym razem, gdy zbliża się Dzień Kobiet, wracają do mnie te słowa, z uśmiechem i sentymentem. Tym bardziej, że padły z ust człowieka, który w tamtym czasie był dla mnie ogromnym autorytetem.
Mamy za sobą święto kobiet, mój kalendarz twierdzi, że 10 marca obchodzimy również Dzień Mężczyzn. W moim sercu kołyszą się więc refleksje o relacjach damsko męskich, tym bardziej, że od kilku dni pracuję nad rekolekcjami dla narzeczonych, którym mam opowiadać o konfliktach i kryzysach…
Patrzę więc i widzę jak bardzo potrzebujemy się wzajemnie. W relacji mamy więcej, niż możemy mieć w pojedynkę. Potrzebujemy siebie nawzajem, by wzrastać, żyć pełniej i głębiej. Mimo to temat kryzysów i konfliktów rodzi się też na polu tych relacji, bo jesteśmy poranieni, zagubieni, niepełni, zakompleksieni, egoistyczni. Wyliczać dalej? Nie trzeba, prawda?
Kiedy więc myślę o „moich” narzeczonych i o tym, co chciałabym im przekazać, pytam moją wrażliwość – jak i co powiedzieć, by było to życiodajne? Trudno jest stawać się dla drugiego, gdy sami nie jesteśmy duchowo i emocjonalnie dojrzali, wszak z pustego nalać się nie da. Z drugiej strony, otwieranie się na to, by być darem dla innych, rozwija i uczy. Ciągła symbioza, w tym widzę sens wzrastania w relacjach. Symbioza polegająca na tym, że daję i otrzymuję – w takim stopniu jak teraz potrzebuję i mogę. To jest jednak scenariusz idealny, trochę mrzonka…
Nigdy nie zaspokoimy się w pełni, bo pełnią jest tylko Bóg. Tylko w relacji z Nim jesteśmy całkowicie i bezwarunkowo kochani, zawsze chciani i wysłuchani. Nikt nie patrzy na nas wzrokiem tak pełnym miłości jak On… Choć często tego nie czujemy, bo nasze ludzkie oczy nie sięgają poza to, co mamy na wyciagnięcie ręki, dostrzegalne tylko przez nasze zmysły. Dlatego kryzysy w relacjach, które pojawiają się w naszym życiu, nie są końcem, ale szansą i drogą.
By dawać, trzeba mieć; by żyć w relacjach musimy wystawić się na potencjalne zranienie; codzienność to droga, a relacje to proces trwający całe życie. Choć nam wydaje się czasem, że trudności innych są mniejsze, a trawa sąsiada zawsze bardziej zielona, prawda jest taka, że każdy z nas o dobre i twórcze relacje musi walczyć, na różnych polach. Szczególnie jeśli kontakty te dotyczą obu płci.
Gdy ktoś patrzy na moje małżeństwo, może myśleć z zazdrością, że Urbańskim się „udało”. Kilkanaście lat razem, dwoje fajnych dzieciaków. Kiedy jednak pozna nas bliżej, wie, ile problemów dźwigamy na co dzień. Zobaczy też, że jesteśmy w czasie, gdy potrzebna jest nam terapia rodzinna, byśmy potrafili dogadać się tak, jak tego pragniemy. Tego jednak nie dostrzega ktoś stojący z boku.
Dlatego, gdy wyjdę niebawem do narzeczonych, powiem im między innymi, że rolą mężczyzny jest by być opiekunem rodziny, ale nie maszynką do zarabiania pieniędzy. Żona zaś to nie tylko kucharka, niania i kochanka, lecz partnerka. Mamy być wspólnotą, jednym ciałem. Nie tylko fizycznie, ale również na innych płaszczyznach. Do tego trzeba przejść przez ogień konfliktów, bo ścierać będziemy się nieustannie. Jesteśmy różni, poranieni, nierozumiejący w pełni, często nawet pomimo dobrych intencji. Ważne jest jednak to, żeby mieć świadomość, że to wcale nie oznacza końca relacji, ale jest to szansą wejścia w związek głębiej, szczerzej, mocniej, prawdziwiej i dojrzalej.
By tworzyć szczere, piękne i dobre relacje trzeba poznać i pokochać samego siebie. Czasem to trudne, bo biegniemy przez życie z wieloma deficytami, ale możemy dać sobie bardzo wiele. Kobiety mężczyznom i mężczyźni kobietom. O jakich relacjach dziś marzymy i co możemy zrobić by zacząć je tworzyć? To czy zaczniemy już dziś, zależy tylko i wyłącznie od nas samych… Jeden mały krok, ale już dziś.
Skomentuj artykuł