Bogactwo różnorodności – wprowadzić dobre myślenie na stałe
Cierpimy na chroniczny deficyt dobrego myślenia. O sobie, o innych, o świecie wokół nas. Zwykle, kiedy mamy do rozważania jakieś kwestie, zaczynamy od myślenia o problemach. Szukamy słabych punktów u innych i próbujemy zabezpieczyć się przed tym, co mogłoby być naszą słabością. Rozważamy – zawsze z tzw. ostrożności – raczej negatywne scenariusze. I choć w biznesie to może mieć jakieś uzasadnienie, to w relacjach międzyludzkich, zapowiada rychłą katastrofę.
Ostatnio miałem okazję brać udział w kilku pogrzebach rodziców moich współbraci. Jak to bywa u nas, pochodzimy z różnych stron Polski, z różnych ‘tradycji’ i kolorytów kulturowo-religijnych. Wiedziałem o tym od dawna, bo my ćwiczymy to ‘bogactwo różnorodności’ od samego początku życia zakonnego. Jak dla mnie i współbraci z mojej Prowincji cała południowa Polska jest ‘domem’, od Dolnego Śląska po Podkarpacie, ale też zdarzają się współbracia z centralnej Polski czy północnych rubieży naszego kraju.
Od samego początku mierzymy się z różnym nazewnictwem kulinarnym: knedle, zołzy, rolady, jagody, borówki lub czernice, albo narzędzi codziennego użytku, czy choćby strojów, no i oczywiście z różnie nazywanymi praktykami kościelnymi: zalycki, wypominki, opfergangi czy taca. Nawet teraz słownik internetowy cały czas mi chce coś poprawić, bo ‘udaje’, że nie zna takich słów (regionalizmów).
Z rozrzewnieniem wspominałem przy tej okazji mój pobyt i bycie duszpasterzem akademickim w Opolu, także bardzo swoistym, ze swoją specyfiką. Jeszcze brzmią mi w uszach słowa ówczesnego bp. Alfonsa Nossola, który cieszył się z powstania Uniwersytetu Opolskiego, bo to było spełnieniem pragnień ślązaków opolskich: „jo chca studiować doma” – jak mówił.
Kiedy więc w trakcie jednej z Mszy na Górnym Śląsku przyszedł czas na ‘opfergang’ i wierni wstali z miejsc, żeby dopełnić tej tradycji, przyznam, że wzruszyła mnie myśl o tym, jak wiele piękna i dobra wnosi w nasze życie lokalność, tradycja. Jakie bogactwo mamy w mowie, pieśniach, w cudeńkach rękodzieła artystycznego. Jak wiele tracimy przez ujednolicające wszystko lajki, emoticony, skróty myślowe, hasłowość. Jak spłaszczamy wzajemny kontakt, bo wszystko staje się tak bardzo uproszczone, że aż sztampowe.
Franciszek spotkał się z dziećmi uczestniczącymi w półkoloniach, które odbywają się w Watykanie. pic.twitter.com/HFM2gWED3V
— Vatican News PL (@VaticanNewsPL) July 18, 2024
Zatraciliśmy w znacznej mierze dobrodziejstwo lokalności, sąsiedzkości, szacunku dla tego, co tradycyjne, wypracowane i przetestowane ‘w boju’ w ciągu wielu pokoleń. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze to jest łatwe, że czasami chciałoby się trochę więcej prywatności, swobody. Dzisiaj jesteśmy pod nieustannym monitoringiem. Trochę łudzimy się wolnością i swobodą, bo ona jest bardzo ograniczona. Jak wracam do swojego rodzinnego domu, kiedyś było wokół dużo więcej swobodnej przestrzeni, dzisiaj tam królują ogrodzenia i płoty. Mamy swoją ‘privacy’, która jednak czyni nas dużo bardziej samotnymi niż kiedykolwiek przedtem.
Owszem, pojawia się wiele propozycji kulturalno-folklorystycznych, festynów, ożywiane są z wielkim wysiłkiem lokalne tradycje, ale i one są pod wielkim pręgieżem odgórnej presji medialnej, która stawia sobie inne cele niż kultywowanie lokalności, dbanie o różnorodność i wielobarwność.
Jest wielu tych, którzy domagają się kultury ‘włączania’ a nie ‘wykluczenia’. Często jest to głos bardzo apodyktyczny, promowany z systematycznością i natarczywością. Ale nawet ci, którzy mają usta pełne ‘inkluzywności’ koncentrują się przede wszystkim na ‘piętnowaniu’ tych, którzy nie są tacy, jak oni i nie postępują, jak oni by tego oczekiwali.
W naszej jezuickiej praktyce duchowej, wiele miejsca poświęca się ‘zasadzie pierwszej i podstawowej’, tzw. praesupponendum. Zakładamy przede wszystkim dobrą wolę, przejrzystość i wolność tych, z którymi mamy kontakt. Nie, to nie jest naiwność. Grzech, zła wola także istnieje. W każdym. I ręka świerzbi. Ale dobro, zaufanie, prawość ostatecznie przeważają. Taką drogę obrał Jezus, więc i nam nie pozostaje nic innego, jak tylko wprowadzić to dobre myślenie na stałe do swojej codzienności.
Skomentuj artykuł