Doceń nauczyciela, nie tylko od święta

Doceń nauczyciela, nie tylko od święta
Fot. depositphotos.com

Dziewięcioletni syn poprosił mnie ostatnio o pieniądze na słodycze dla „ulubionych pań”, które planował kupić z okazji dnia nauczyciela. Poszedł i wrócił z torbą czekolad. Zaskoczona ich ilością, pytam skąd taki zakup, przecież mówił o tych ulubionych osobach. Usłyszałam bardzo szczerą odpowiedź: mama, każdy kto wytrzymuje z moją klasą powinien dostać medal.

Wiem jakie są realia pracy w szkole, z perspektywy pedagoga i tej drugiej, jako rodzica. Wiem, że polski system szkolnictwa daleki jest od ideału, a to co bardzo często kuleje, to czynnik ludzki. Mimo to, gdy myślę o nauczycielach, czuję przede wszystkim wdzięczność.

Mam wokół siebie oddanych pedagogów, terapeutów i nauczycieli. Z racji tego, że mój syn jest w klasie integracyjnej, widzę jak ogromną rolę odgrywa szkoła w życiu niejednego dziecka. Wielu rówieśników mojego syna spędza w niej cały dzień – najpierw na lekcjach, później na terapii czy w świetlicy. Będąc tyle godzin w jakimś określonym środowisku, przesiąkamy jego klimatem, atmosferą. Moje dziecko opowiada mi codziennie po powrocie do domu, że spotyka się z życzliwością, zainteresowaniem i troską. I choć to szkoła masowa, jestem wdzięczna za to, na jakich ludzi tam trafia. Wiem przecież, że nie byłoby tak dobrze, gdyby miał styczność z frustratami zmęczonymi własnym życiem, a tych nie brakuje w żadnym zawodzie, w oświacie również.

Pamiętam swoich ulubionych nauczycieli, mimo, że do podstawówki chodziłam 30 lat temu. Pani od polskiego, która zadawała mi dodatkowe wypracowania i pobudzała we mnie miłość do literatury. Wychowawczyni w 6 klasie, która stanęła w mojej obronie, gdy stałam się ofiarą klasowej przemocy. Katecheta w liceum, dzięki któremu po latach przerwy wróciłam do Kościoła. Mogłabym wymieniać dłużej… Myślę, że wielu z nas może odkopać dziś w pamięci nauczycieli sprzed lat, którym zawdzięczamy nie tylko wiedzę, która już pewnie dawno uleciała, ale również poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, pomoc w codziennych trudnościach. Mamy w pamięci ludzi, dzięki którym nasze życie jest inne, niż przed tym jak pojawili się w naszym życiu.

Polska szkoła to jednak nie tylko ludzie z sercem na dłoni, ale też tacy, którzy minęli się z powołaniem, a wysoką cenę płacą za to dzieci. Nauczanie nie po to, by dziecko zdobyło wiedzę, ale osiągnęło wysoki poziom na testach. Wymagania ponad realne siły – szczególnie w klasach starszych, gdzie nikt nie pyta dlaczego nie udało ci się tego nauczyć, ale stawia kolejną jedynkę. Przykłady niestety można mnożyć…

Gdy patrzę wokół siebie, niejednokrotnie odnoszę wrażenie, że jednym z największych problemów polskiej szkoły ostatnich lat są rodzice i ich roszczeniowość.

Wychowawczyni w przedszkolu, która słyszy, że źle podtarła tyłek 6 latkowi. Katechetka dzieci pierwszokomunijnych w klasie 3, której się zarzuca, że chyba powariowała, bo każe się uczyć jakiś modlitw i na co komu te tajemnice różańca. Obgadywanie nauczycieli za ich plecami, zamiast zwrócenie się bezpośrednio do nich, gdy dzieje się coś co wydaje się niepokojące. Na drugiej szali ci, którzy wymagają od pracowników szkoły nadludzkich umiejętności i spamują ich swoimi wiadomościami – że dziecko nadal nie umie tabliczki mnożenia, więc jak ten tępy belfer tego uczy. Bądź ci, którzy nie słuchają wskazówek nauczyciela, a mają ogrom pretensji, że dziecko nie potrafi funkcjonować jak rówieśnicy. To ostatnie jest niestety plagą, a klasa integracyjna mojego syna pokazała mi jak wielu rodziców wypiera ze świadomości problemy swoich dzieci i zarzuca nauczycielom niekompetencje, zamiast spróbować pomóc dziecku i udać się do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej by sprawdzić w czym rzeczywiście tkwi problem.

Mój syn powiedział ostatnio bardzo mądre słowa. Gdyby każdy kto źle mówi o nauczycielach przyszedł do nas na kilka godzin i spróbował poprowadzić lekcje, zobaczył klasę oczami pani Agaty, to by już nigdy nic złego nie powiedział.

Doceńmy ich pracę, nie tylko od święta. Pozwólmy im działać, gdy jest to potrzebne, a gdy nawalają – szukajmy wsparcia, dobrego rozeznania i pomocy. Przede wszystkim rozmawiajmy szczerze, jak równy z równym. Wtedy jest szansa na to, że nasze dzieci opuszczą mury w poczuciu, że są w dobrym miejscu, wśród dobrych ludzi, a rodzice stoją blisko i wspierają – zarówno dziecko, jak i jego nauczyciela. To takie moje małe marzenie – jako mamy i pedagoga - oby mogło się spełniać!

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Ewa Woydyłło, Martyna Harland

Trauma boli, przeraża, paraliżuje. Ale jest droga, która prowadzi do ukojenia

Nosimy w sobie traumy i głęboko ukryte lęki. To właśnie przez nie wciąż rozpamiętujemy bolesne sytuacje, tworzymy czarne scenariusze, a przed snem zmagamy się...

Skomentuj artykuł

Doceń nauczyciela, nie tylko od święta
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.