Gdybym był rzecznikiem kurii

Gdybym był rzecznikiem kurii
Konrad Sawicki

Gdybym był rzecznikiem prasowym którejś z warszawskich diecezji i gdyby mój biskup zapytał mnie o zdanie na temat przygotowywanego oświadczenia dotyczącego sprawy prof. Chazana, odpowiedziałbym szybko, że w tekście bardzo brakuje jednego istotnego wątku: rodziców, a szczególnie matki zmarłego dziecka.

Zarówno kard. Kazimierz Nycz jak i abp Henryk Hoser zdecydowali się na opublikowanie głosów protestu przeciwko decyzji Hanny Gronkiewicz-Waltz o zamiarze zwolnienia dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny z piastowanej funkcji. Obydwaj hierarchowie wyrazili też solidarność oraz pełne poparcie dla popularnego doktora. Przyznaję, że przeczytałem te dwa komunikaty z mieszanymi uczuciami.

Od kilku tygodni niemal cała Polska żyła tą tragiczną historią. W jej centrum nie był jednak pojedynczy lekarz - nawet jeśli to wspaniały człowiek i świetny fachowiec - ale dwie istoty ludzkie w dramatycznych okolicznościach zespolone tajemnicą macierzyństwa. To tu było (i jest) faktyczne cierpienie, tu rozgrywał się największy dramat, którego prawdopodobnie nikt z nas nigdy nie zrozumie.

Prof. Bogdan Chazan jest naturalnie niezwykle ważną postacią tej historii. Jego decyzje oraz ich konsekwencje pokazały szerszy problem z klauzulą sumienia i wadliwie skonstruowanym prawem, które należy zmienić. Kard. Nycz ma rację, gdy pisze, że zwolnienie lekarza z funkcji dyrektora może okazać się groźnym precedensem uderzającym w prawa nie tylko katolików, ale i wszystkich ludzi. Ma również rację abp Hoser przypominając, iż nikt nie jest panem życia drugiego człowieka i wszelkie inne dobra osobowe są drugorzędne.

Tylko że zaraz za tymi stwierdzeniami w sposób naturalny powinno pojawić się miejsce na choćby jednozdaniowe przywołanie głównych bohaterów tego dramatu. Oczywiście oświadczenia były poświęcone tej konkretnej sprawie zwolnienia prof. Chazana, stąd skupiają się na jego osobie. Rozumiem to, ale całkowite pominięcie matki, której niepełnosprawne dziecko właśnie zmarło, stwarza jakąś pustkę, a całą tę historię redukuje do jednego wymiaru.

Autorami owych oświadczeń są nasi pasterze, a każdy komunikat przez nich wydawany ma wartość duszpasterską, w jakiś sposób oddziałuje na wiernych. Dokumenty te szybko poszły do mediów i przekaz z nich wynikający był jednoznaczny: warszawscy arcybiskupi stoją murem za prof. Chazanem. Kropka. A przecież była to idealna okazja by zaraz za tym poszedł przekaz kolejny, np.: - I proszą wiernych o modlitwę za rodziców zmarłego dziecka oraz rodziny dotknięte podobnymi dramatami. Albo: - I wzywają wiernych do materialnego wsparcia rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi. Albo: - I zapowiadają wsparcie dla kobiet, które w przyszłości zdecydują się na urodzenie chorego dziecka.

A tak, w tej postaci, obydwa oświadczenia niestety bardziej przypominają urzędnicze odezwy niż pasterskie słowo. Staram się to rozumieć, bo jestem też świadom, pod jaką presją działali hierarchowie. Bardzo wielu katolików oczekiwało natychmiastowej i jednoznacznej wypowiedzi w obronie prof. Chazana. Z drugiej jednak strony od tego właśnie arcybiskupi mają kurie i współpracowników, by im mądrze doradzali także w takich nagłych i trudnych przypadkach.

Gdybym więc był rzecznikiem prasowym którejś z warszawskich diecezji i gdyby padło pytanie o tekst oświadczenia, odpowiedziałbym tak: księże Kardynale, księże Arcybiskupie, jeśli puścimy to w tej postaci, to część ludzi odbierze to w ten sposób, że słusznie troszczymy się o prof. Chazana, ale niesłusznie zapominamy o dramacie matki. Tej konkretnej i innych, które były lub będą w podobnej sytuacji. A przecież o nie też chcemy się troszczyć, prawda?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Gdybym był rzecznikiem kurii
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.