Kaznodzieja to nie coach

Kaznodzieja to nie coach
fot. © Mazur/cbcew.org.uk

Dzisiaj wielu ludziom wydaje się, że głoszenie Dobrej Nowiny polega na opowiadaniu przyjemnych historyjek z happy endem. Wielu wymaga, by kaznodzieja mówił tylko o tym, co miłe i przyjemne, by słuchacze mogli „lepiej się poczuć”.

Kiedy kilka tygodni temu w niespodziewanym mailu biskup pomocniczy Archidiecezji Westminster Paul McAleenan napisał do mnie: „Z Asyżu dotarły relikwie bł. Carlo Acutisa, które są przeznaczone dla Waszej parafii”, nie mogłem wyjść ze zdumienia. Przecież w listopadzie ubiegłego roku, gdy o relikwie prosiłem, otrzymałem odpowiedź odmowną. Tymczasem okazuje się, że bł. Carlo Acutis – (ur. w 1991 r. w Londynie, w rodzinie włoskich emigrantów) piętnastoletni chłopiec, który wielką czcią darzył Eucharystię, zmarły w 2006 r. i beatyfikowany w październiku 2020, chce jednak u nas być.

Oprócz naszej wspólnoty, relikwie błogosławionego włoskiego nastolatka otrzymały jeszcze dwie londyńskie parafie – Our Lady of Dolours Servite Church na Fulham, gdzie Carlo był ochrzczony oraz kościół rektoralny Corpus Christi na Maiden Lane.

„Iść w kierunku celu, czyli Nieba, i nie umrzeć jako «kserokopie»” – to była dewiza życia Carlo. Czyż nie o to chodziło w misji Dwunastu, których Jezus rozsyłał po dwóch, by przypominali ludziom o owym „celu”? „Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia” – zanotował Ewangelista Marek (por. Mk 6, 12). Misja, jaką zlecił nam Jezus jest wciąż aktualna: mamy głosić Dobrą Nowinę i wzywać do nawrócenia, tzn. przypominać, jaki jest cel naszego życia. To misja wszystkich uczniów Chrystusa. Nie tylko duchownych.

DEON.PL POLECA

Taka też była życiowa misja Carlo Acutisa. „Robił wszystko to, co robią jego rówieśnicy: chodził do szkoły, miał przyjaciół, uprawiał sport. Miał silny charakter, był więc w klasie uważany za lidera” – mówiła w jednym z wywiadów jego mama, Antonia Salzano. „Eucharystia to moja autostrada do nieba” – mówił Carlo. Zafascynowany obecnością Jezusa w Eucharystii, zorganizował wystawę pokazującą historię cudów eucharystycznych.  Nie było to łatwe zadanie: pracował nad nią dwa i pół roku i korzystał z pomocy rodziny.

Wystawa przyniosła zaskakujące owoce: w samych Stanach Zjednoczonych, gościła w tysiącach parafii i na ponad 100 uniwersytetach. Była też promowana na kilku Konferencjach Episkopatów, m.in. Filipin, Argentyny, Wietnamu i pokazywana w Chinach oraz w Indonezji. Dziś można ją oglądać na stronie w kilku językach, także po polsku. W ten właśnie nowoczesny sposób głosił  i wciąż głosi Dobrą Nowinę.

Dzisiaj wielu ludziom wydaje się, że głoszenie Dobrej Nowiny polega na opowiadaniu przyjemnych historyjek z happy endem. Wielu wymaga, by kaznodzieja mówił tylko o tym, co miłe i przyjemne, by słuchacze mogli „lepiej się poczuć”. Kaznodzieja to jednak nie coach. Kaznodzieja to ten, który wzywa do nawrócenia. Na tym polega głoszenie Dobrej Nowiny. To dlatego właśnie owa Dobra Nowina spotykała i wciąż spotyka się z niezrozumieniem, a głoszący ją z odrzuceniem. Odrzucenie jest często losem proroka. Ono wcale nie niszczy naszej misji. Jest jedynie nasieniem obumierającym i przynoszącym owoc we właściwym czasie. Czasie Bogu wiadomym.

Daleko bardziej niż nasz sukces lub klęska liczy się nasza zwyczajna wierność Ewangelii. Chrześcijaństwo nie jest dobrą nowiną o sukcesie kompromisów, ale Dobrą Nowiną o wartościach, dla jakich człowiek oddaje życie. Prorok Amos w swojej misji nie odniósł sukcesu. Apostołowie zostali ostrzeżeni przez Jezusa, że ludzie mogą nie zaakceptować ich przesłania. Ale pozostali wierni Ewangelii, a owoce ich pracy trwają do dziś.

Dlatego nie możemy się frustrować, gdy nasze głoszenie Ewangelii nie przynosi natychmiastowych owoców. Nie mogą się frustrować rodzice, którzy bezskutecznie próbują zasiać ziarno wiary w sercach swoich dzieci. Nie powinni się frustrować dziadkowie, którzy robią wszystko, by ich wnukowie wrócili do Boga. Nie przystoi się frustrować siostrom zakonnym, zakonnikom i zwykłym księżom, gdy wydaje im się, że ich praca jest przysłowiową „orką na ugorze”. Owoc pojawi się w odpowiednim czasie. Czasie Bogu wiadomym. Carlo Acutis urodził się w niereligijnej rodzinie. Jednak jego rodzice na nowo zbliżyli się do Boga pod wpływem pytań syna o wiarę, a potem wspierali jego wynikające z wiary inicjatywy. Wszystko ma swój czas.

Chrześcijaństwo nie jest dobrą nowiną o sukcesie kompromisów, ale Dobrą Nowiną o wartościach, dla jakich człowiek oddaje życie.

Obecny w swoich relikwiach od 10 lipca w naszej parafii*** bł. Carlo Acutis będzie nam skutecznie przypominał, że naszym zadaniem jest głoszenie Dobrej Nowiny. Nie tyle słowem, co świadectwem życia. Będzie nam przypominał, że nic jeszcze nie jest przegrane do końca. Nie zostały nam wytrącone z ręki wszystkie ewangelizacyjne narzędzia i sposoby. Nie, nie jesteśmy bezradni i sfrustrowani. Historia toczy się dalej. I to właśnie jest niezwykle dobra nowina dla mnie, dla Ciebie i całego Kościoła! 

* * *

Relikwie są darem abp. Domenico Sorrentino, biskupa diecezji Asyż, dla ministrantów naszej parafii oraz ministrantów wszystkich polskich parafii w Anglii i Walii.

 

Książki na wakacje ze specjalnym rabatem dla czytelników Deonu! W dniach 11-18 lipca 2021 r. wpisz kod WAKACJED i skorzystaj z 40 proc. rabatu na wszystkie książki Wydawnictwa WAM i Mando oraz 15 proc. na książki innych wydawców.

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Jim Harbaugh SJ

Niezwykłe spotkanie dwóch duchowych dróg 

Czy Dwanaście Kroków i Ćwiczenia św. Ignacego Loyoli mają ze sobą coś wspólnego? Zarówno św. Ignacy, jak i Bill Wilson – założyciel ruchu Anonimowych Alkoholików – znaleźli się na...

Skomentuj artykuł

Kaznodzieja to nie coach
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.