Lednica - punkt wyjścia
Czy jest sens powoływać do życia miejscowość, jeśli nikt nie mieszka w niej na stałe? Która zajmuje raptem 40 hektarów, czyli tyle, ile średnie gospodarstwo rolne w okolicy, ale nikt nie uprawia tam ziemi? Wygląda to niezbyt rozsądnie. Chyba, że pomysł pochodzi od Jana Góry OP. Wtedy szaleństwo - co wiele razy udowadniał - nabiera logiki, pokazując naszą małą wiarę. Jak będzie tym razem?
Od 1 stycznia 2013 roku na mapie Polski pojawiła się nazwa "Pola Lednickie". Uroczystość jej nadania miała miejsce w dniu 5 stycznia. Zwyczajową nazwę zna chyba cała Polska, z dorocznych spotkań chrześcijańskiej młodzieży pod Bramą Rybą. Do tej pory pielgrzymi przyjeżdżali do wsi Imiołki. Teraz ich celem będą samodzielne, choć bez odrębności ewidencyjnej, Pola Lednickie...
Abp senior Henryk Muszyński przesłał list z gratulacjami i błogosławieństwem, w którym napisał: "Rozumiem, że odtąd nie będziemy gośćmi, a wraz z Ojcem gospodarzami Pól Lednickich (to brzmi dumnie)." Jan Góra OP tego właśnie uczy młodych - gospodarskiej odpowiedzialności. Wystarczy zerknąć na stronę prekursora Lednicy, Domu św. Jacka na Jamnej. W zakładce "Fundamenty domu" czytamy:
"Kiedy jest się we własnym domu, to samoistnie wie się, co należy robić. Kiedy jest się u siebie, to ma się stale pełne ręce roboty. Trzeba przynajmniej posprzątać. Gospodarze sprzątają we własnym domu, goście w hotelu mają sprzątaczkę. Przez lata pogardy dla tego, co jest własne, dla posiadania, ludzie zatracili zmysł gospodarności, odpowiedzialności i twórczy; chęć pomnażania dóbr. Posiadanie dóbr materialnych służy jednakże zabezpieczeniu integralności osoby ludzkiej. Dzięki posiadaniu jestem u siebie, jestem na swoim.... Jestem kimś. Jestem sobą. Tak samo w wierze." (www.jamna.dominikanie.pl)
Czasy PRL-u skolektywizowały, zdemoralizowały nasz sposób myślenia o prawie własności. Jeśli coś jest państwowe, jak np. zakład pracy, to można z niego wynieść narzędzia (to nie kradzież, a czyn patriotyczny, bo władza jest obca); chodnik - zaśmiecić; las - zdewastować, jezioro - zatruć. Od obalenia systemu w 1989 roku rośnie kolejne pokolenie, a my nadal mamy kłopot z byciem u siebie. Z odpowiedzialnością gospodarzy za dobro wspólne.
Czy jednak administracyjne uznanie funkcjonującej nazwy coś zmieni? Teren położony nad Jeziorem Lednickim, w gminie Kiszkowo, był i tak własnością poznańskich dominikanów oraz Stowarzyszenia Lednica 2000. Wybudowano tam ośrodek duszpastersko- rekolekcyjny. W czasie pomiędzy Spotkaniami wiele się działo. Czyżby szykowało się coś nowego, do czego nazwa stanowi preludium? Zapytałam o to Franciszka Wołocha, rzecznika prasowego Spotkań Młodych Lednica 2000: - To wydarzenie przychodzi w momencie szczególnym dla Lednicy. Od czerwca Ojciec Jan Góra, decyzją przełożonych, jest oddelegowany tylko do zadań związanych z Lednicą. Z jednej strony, organizacyjnie i formalnie Lednica wychodzi po siedemnastu latach ze struktur akademickich, z drugiej - przestaje być anonimowym miejscem na mapie. Jest to oznaka dojrzałości instytucjonalnej i duchowej. Lednica to nie tylko jedno spotkanie w czerwcu. To program formacyjny, pisany na podstawie przemówień Jana Pawła II wygłoszonych do Młodych zgromadzonych na Polach Lednickich. Tworzy go chrześcijańska młodzież, przy udziale ks. kard. Stanisława Nagiego SCJ oraz o. prof. Jacka Salija OP. Na jego podstawie powstaje Ruch Lednicki - nowa, poważna inicjatywa duszpasterska.
Ruch Lednicki ma ambitne zadania ewangelizacyjne. Formuje świeckich, motywuje, zaraża entuzjazmem. Uczy godności dziecka Bożego opartej na mocy chrztu świętego, dowartościowując powołanie świeckich - zgodnie z zaleceniami Soboru Watykańskiego II: "Szkoła, uczelnia, miejsce pracy, środowisko w którym żyjemy - to przestrzenie w których powinni być obecni członkowie Ruchu Lednickiego. Obecność ta realizuje się poprzez świadectwo życia oraz sumienne wykonywanie swoich obowiązków. Wspólnoty Ruchu Lednickiego to także środowisko aktywnie uczestniczące w życiu swoich parafii oraz kreujące kulturę."
Program tworzony jest na bazie przesłań Jana Pawła II do uczestników Spotkań. Papież jest autorem nazwy kolebki Ruchu. W pierwszym z nich (1997) powiedział do młodzieży: "Stoicie na Polach Lednickich, jak gdyby u źródeł chrzcielnych Polski."
Rozwój Ruchu Lednickiego jest najpiękniejszym pomnikiem, jaki Polacy mogą postawić Ojcu Świętemu. Będzie tak pod warunkiem, że mały punkt na mapie, który ginie jeszcze wśród innych, stanie się... punktem wyjścia. Dokąd? Do pełnej plonów, owocnej "uprawy umysłów i serc" oraz przekładania wiary na kulturę - bo tym zajmuje się o. Góra. Kultura to nic innego, jak uprawa (z łac. cultura).
Cieszy, że ktoś jeszcze ceni papieską "filozofię upraw", zamiast angażować swoją katolicką energię w budowanie murów, zza których broni "chrześcijańskich wartości" przed najazdem ateistów, relatywistów, komunistów i innych satanistów. Przecież mamy czasy pokoju. Pora przekuć miecze na lemiesze.
P. S.
Prymas Polski abp Józef Kowalczyk podczas uroczystości nadania nazwy określił Pola Lednickie jako "charyzmatyczne miejsce". Nic dziwnego. Ktoś niesamowity w nich zamieszkał! Według o. Góry: - Obywatelem numer jeden jest Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie. Są także dwa osiołki i osoby dyżurujące w ośrodku.
Zastanawiam się, czemu liczny, mocny instytucjonalnie polski Kościół wydał stosunkowo niewiele charyzmatycznych postaci, które stworzyłby coś trwałego w skali, powiedzmy, ponadnarodowej?
Skomentuj artykuł