Milczenie Gethsemani, milczenie biskupów

Milczenie Gethsemani, milczenie biskupów
(fot. Łukasz Głowacki / MaskacjuszTV)

Milczenie, zamilczenie krzyku ofiar, wieloletnich zaniedbań, systemowych błędów, z jakim mamy do czynienia, poraża. To, że po wstrząsającym filmie „Zabawa w chowanego” biskupi - z nielicznymi wyjątkami - milczą, musi wywoływać i w wielu osobach wywołuje, szok i niedowierzanie. Jeśli jednak nie spróbujemy zrozumieć, co za tym milczeniem stoi, nie pójdziemy dalej w kwestii rozwiązywania problemu przemocy seksualnej w Kościele.

Ewangelia z wczorajszego dnia aż narzuca się, gdy myślimy o problemie milczenia biskupów i krzyku ofiar. Ogród Oliwny, miejsce, gdzie Jezus błagał Ojca o oddalenie kielicha cierpienia, gdzie pocił się krwią, to również miejsce, w którym zawiedli uczniowie. Mieli czuwać z Nim, może miał im wtedy coś szczególnego do przekazania, może obrazy tamtej nocy i słowa wypowiedziane wtedy zajęłyby niesamowite miejsce w Ewangelii Jana czy Marka. Może, ale tego nigdy się nie dowiemy. Uczniowie zasnęli, nie byli w stanie usłyszeć krzyku Jezusa, nie byli w stanie Mu towarzyszyć.

Dlaczego piszę o tym w tekście o milczeniu biskupów? Bo mam wrażenie, najgłębszą intuicję, że z powtórką tego samego wydarzenia, jego uobecnieniem, mamy do czynienia także obecnie. Milczenie biskupów, pozostawienie ofiar samym sobie, pozwolenie, by wciąż na nowo uderzały w nich wątpliwości, zarzuty o zdradę i atak, o to, że same są sobie winne, i że kłamią, milczące stanięcie po stronie może nie samego sprawcy, ale tego, który go chronił i który lekceważył ból i cierpienie ofiar, to w istocie akt przeciwko Chrystusowi. On, stając przed nimi w postaci ofiar, błaga ich o czuwanie o czujność i czułość, „tracenie dla niego czasu”, jak to ujmuje Franciszek, mówiąc o towarzyszeniu ofiarom, a oni, a w gruncie rzeczy „my - Kościół” zasypiamy, lekceważymy to wezwanie. Tego, co dzisiaj Kościół miał od Chrystusa mówiącego przez ofiary już nie usłyszymy, nie zmierzymy się z nim, bo nie jesteśmy w stanie czuwać.

DEON.PL POLECA

Chrystus nie zostawi oczywiście Kościoła, nie porzuci go, ale z bólem patrzy nam w oczy i pyta: „jednej godziny nie byliście w stanie ze Mną czuwać”?

Na Sądzie Ostatecznym, z tego co wiemy o Ewangelii, nie będzie pytania o to, czy odbyłeś odpowiednią liczbę wizytacji duszpasterskich i nawiedzeń, ale o to, czy odwiedziłeś chorych i zranionych.

Religijna interpretacja owego milczenia jednak nie wystarczy. Trzeba zadać pytanie, skąd się bierze to milczenie, ta obojętność na cierpienie sióstr i braci, skrzywdzonych już raz przez kapłanów, a teraz krzywdzonych przez obojętność, milczenie pasterzy? Odpowiedź jest złożona, ale w istocie ukrywa się w jednym prostym stwierdzeniu: większość naszych biskupów (nie ośmielę się powiedzieć, że wszyscy, bo znam myślących inaczej) nie widzi w ofiarach Chrystusa, nie jest w stanie zrozumieć tej pięknej prawdy, którą tak mocno wyrażali uczestnicy zeszłorocznej konferencji w Watykanie, że w ofiarach przychodzi do nas, do Kościoła Chrystus, ukrzyżowany, ubiczowany przez grzechy synów Kościoła, kapłanów, zakonników, biskupów. Wizja św. Faustyny, w której to właśnie kapłani najmocniej biczują Chrystusa, jakoś nie dociera do świadomości, a przynajmniej nie jest kojarzona z tym faktem. Zamiast tego w ofiarach widzi się Judaszy, pragnących pieniędzy, sławy lub zemsty ludzi, którzy chcą zniszczyć Kościół i Jego kapłanów. Uczniowie Jezusa nie są w stanie rozpoznać Jego w obliczach ofiar, bo te ofiary nie są takie, jak je sobie wyobrażają. Nie przychodzą pokornie prosić o łaskę, nie chcą milczeć, ale krzyczą o swoim bólu, mają pretensje, nie żyją tak jak chcieliby tego pasterze.

Milczenie to wynika także z braku świadomości, jak głęboki krzyż niosą na sobie ofiary. Wielu, bardzo wielu duchownych i świeckich, w tym także biskupów, nie rozumie, nie ma świadomości jak głęboką ranę zadaje człowiekowi nie tylko samo molestowanie, ale także wtórna wiktymizacja, oskarżenia, jakie kierowane są przeciwko ofiarom, niewielu ma świadomość, jak wiele już one zniosły, jak trudne jest to dla nich

doświadczenie, nie tylko emocjonalne, ale także duchowe. Trzeba usiąść z człowiekiem, którego wiele lat temu ksiądz „tylko” chwycił za krocze, i patrzeć, jak opowiadając o tym wciąż ściska mu gardło, trzeba porozmawiać z kobietą, którą jako nastolatkę ksiądz wykorzystał, która wciąż nie może o tym mówić spokojnie, żeby to zrozumieć. Droga krzyżowa ofiar odbywała się ciszy i wielu ludzi naprawdę nie rozumie, cóż takiego się stało. A skoro nie rozumie, nie jest w stanie zaakceptować krzyku ofiar i traktuje go jako szantaż, atak, niszczenie Kościoła. Tak nie jest, ale trzeba więcej serca, empatii, zaangażowania, żeby to zobaczyć.

Ale są również powody inne. Polscy pasterze, i to jest także wina nas świeckich, nie są przyzwyczajeni do normalnej rozmowy, do wysłuchania nie laurek, nie pochwał, nie sprawozdań przerażonych i zachwyconych jednocześnie spotkaniem z Arcypasterzem świeckich i niechętnych do mówienia prawdy i całej prawdy kapłanów, ale z życiem takim, jakim ono jest. Z pretensjami, pokrzykiwaniem, żalem, niesprawiedliwym czasem antyklerykalizmem, z ludźmi dla których biskup nie jest reprezentantem Chrystusa, ale przedstawicielem organizacji, która ich skrzywdziła, albo takiej, z którą głęboko się nie zgadzają. Model kontaktu wiernych z biskupami, polityków z biskupami, model codzienności jest taki, że nie przygotowuje sporej części pasterzy na spotkanie z pretensjami, z wrogością, albo przynajmniej z rozpaczą. Klerykalizm, utożsamianie Kościoła z hierarchią, uznanie, że dobry wizerunek i dobre samopoczucie są ważniejsze od prawdy czy spotkania z drugą osobą niezmiernie utrudniają przezwyciężenie milczenia. Nie, nie twierdzę, że nie ma biskupów inaczej myślących, inaczej postrzegających rzeczywistość, ale nie stanowią oni, jak widać większości.

Obrona Kościoła dzisiaj to bycie z ofiarami, bycie ich głosem, dostrzeżenie w nich Chrystusa.

Jest zapewne w owym milczeniu jeszcze element bezradności. Z jednej strony biskupi wiedzą, ile spraw zostało zawalonych, zaniedbanych, ale z drugiej do końca nie wiedzą, co oznacza być z ofiarami, być dla nich, być dla skrzywdzonych. Nie wiadomo, co powiedzieć, nie wiadomo, jak się zachować, nie wiadomo, jak trwać przy nich. Słowa rzeczywiście nie zawsze mają znaczenie, bo w tym spotkaniu liczy się czas. Trzeba go znaleźć pośród masy obowiązków, pośród zadań, jakie urząd stawia przed człowiekiem, i trwać na spotkaniu z ofiarami. Wysłuchać ich krzyku, ich pretensji, milczeć, gdy płaczą, i cierpliwie znosić zarzuty, nawet jeśli są niesprawiedliwe. Można powiedzieć, że biskup ma inne zadania, ale nie sposób nie odpowiedzieć na to stwierdzenie prostym zdaniem: nie ma nic ważniejszego, niż bycie z płaczącymi, cierpiącymi, pozostawionymi samym sobie. Na Sądzie Ostatecznym, z tego co wiemy o Ewangelii, nie będzie pytania o to, czy odbyłeś odpowiednią liczbę wizytacji duszpasterskich i nawiedzeń, ale o to, czy odwiedziłeś chorych i zranionych…

Czasem też nie rozumie się znaczenia ponawianych, prostych gestów. Czasem wystarczy proste przepraszam, uklęknięcie przed Bogiem i ofiarami. Nic więcej nie trzeba. To tylko tyle, i aż tyle. Aż, bo trzeba zejść z tronu i udać się do potrzebujących, aż, bo trzeba upokorzyć siebie i uznać winę instytucji. To trudne, ale Bóg stawia nas teraz przed trudnymi zadaniami.

I na koniec, żeby nie mówić tylko o milczeniu biskupów. Gdy pasterze milczą, gdy szukają drogi, gdy może sami popadli w bezsilność albo nie są w stanie usłyszeć głosu ofiar, świeccy, którzy są tak samo Kościołem jak biskupi, muszą być z ofiarami, muszą być ich głosem, muszą okazać im miłość, przyjaźń, opiekę i zaufanie. Obrona Kościoła to nie jest obecnie obrona wizerunku, nie jest udawanie, że nic się nie stało albo stanie murem za biskupem. Obrona Kościoła dzisiaj to bycie z ofiarami, bycie ich głosem, dostrzeżenie w nich Chrystusa. Obyśmy jako świeccy synowie Kościoła potrafili do tego zadania dorastać.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Adam Żak SJ

Rozliczenie z problemem pedofilii w polskim Kościele

Ujawnienie skali wykorzystywania seksualnego nieletnich przez osoby duchowne wstrząsnęło Kościołem w Polsce i na świecie. Reakcje hierarchów były skrajne: od lęku przed ujawnieniem długo skrywanej prawdy po chęć...

Skomentuj artykuł

Milczenie Gethsemani, milczenie biskupów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.