Jakie sankcje grożą biskupom, którzy ukrywali nadużycia?
Aż do ubiegłego roku biskupowi, który tak postąpił nie groziły żadne sankcje. Ale 1 czerwca 2019 roku wszedł dokument papieża Franciszka „Vos estis lux mundi”.
Ponad tydzień minął od czasu emisji w internecie filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”. Został on także wyemitowany przez kilka stacji komercyjnych. Nie ma dnia bym w sprawie tego filmu nie był poproszony o komentarz czy pewnego rodzaju rozmowę rozjaśniającą. Odbyłem dziesiątki, jeśli nie setki, rozmów. Pojawia się w nich wiele pytań.
Duża część moich rozmówców pyta o co właściwie chodzi, dlaczego formowane są ciężkie zarzuty pod adresem biskupa Edwarda Janiaka, po co arcybiskup Wojciech Polak prosi Stolicę Apostolską o dokładne zbadanie sprawy skoro biskup kaliski nie złamał prawa, współpracuje z prokuraturą, a wobec oskarżanego księdza wszczął postępowanie kanoniczne. Kiedy odpowiadam, że z punktu widzenia prawa państwowego (karnego) właściwie nic biskupowi zarzucić nie można – chociaż mam tu pewne wątpliwości, ale o nich za moment – to jednak obok niego występuje też prawo ustanowione przez Kościół i tu zaniedbania są ewidentne, moi rozmówcy bardzo szeroko otwierają oczy. Pytają: ale jak to?
To zacznijmy od początku. Sprawy zarzutów molestowania seksualnego nieletnich, które dotyczą ludzi Kościoła trzeba widzieć zarówno w porządku prawa państwowego, jak i kościelnego. W pierwszym przypadku kategorie tych przestępstw oraz kary za ich popełnienie opisane są w Kodeksie karnym. Do 2017 roku na każdym obywatelu, który posiadał wiedzę o takim przestępstwie ciążył społeczny obowiązek zawiadomienia organów ścigania. Za jego nie zgłoszenie nie istniała jednak żadna kara, nie było to przestępstwo. W filmie Sekielskich jest nagranie rozmowy rodziców jednego z pokrzywdzonych z biskupem Janiakiem, którzy informują go o tym, że ich dziecko było przez ks. Arkadiusza H. molestowane.
Rozmowa ta odbyła się w roku 2016. Biskup nie musiał zatem biec na policję czy do prokuratury. Tak zresztą się broni pisząc w komunikacie wydanym tuż po emisji filmu, że wtedy „obowiązywały inne uregulowania prawne”. To prawda. Można zatem uznać, że tu błędu nie popełnił. Kuria w komunikacie podała także, że osoby, z którymi biskup wówczas rozmawiał, powinny „jak najszybciej zgłosić sprawę do prokuratury”. Zasadnym jest jednak pytanie (to jedna z moich wątpliwości) czy jednak nie powinien tego zrobić sam biskup? Prawnicy, ale także wiele osób racjonalnie myślących, społeczny obowiązek uważa za obowiązek moralny (etyczny) każdego praworządnego obywatela. A jeśli obowiązek moralny to kto jak kto, ale biskup winien się do niego zastosować. Nie uczynił tego i z punktu widzenia prawa państwowego nie można mieć do niego żadnych zastrzeżeń. Gdy w 2018 roku sprawą ks. H. zajęła się prokuratura, po zgłoszeniu osoby pokrzywdzonej, kuria podjęła z nią współpracę.
A teraz uregulowania kościelne. O przestępstwach przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu traktuje m.in. Kodeks Prawa Kanonicznego. Do 2001 roku za osobę małoletnią uznawano osobę do ukończenia 16. roku życia. W 2001 roku wyszedł w formie motu proprio dokument „Sacramentorum sanctitatis tutela”. Za osobę małoletnią uznano osobę do ukończenia 18. roku życia i postanowiono, że wszystkimi sprawami dotyczącymi molestowania nieletnich ma się zajmować Kongregacja Nauki Wiary. Biskupów i innych wyższych przełożonych zobowiązano do tego, by po otrzymaniu przynajmniej prawdopodobnej wiadomości o przestępstwie molestowania, „po przeprowadzeniu badania wstępnego” informowali o tym Kongregację. Ona zaś ma prawo do zastrzeżenia sobie wyjaśnienia tej sprawy albo wskazuje biskupowi odpowiedni sposób postępowania. W kolejnych latach pojawiły się uregulowania Konferencji Episkopatu Polski. Ani w dokumentach Stolicy Apostolskiej ani też KEP nie ma mowy o tym, że fakt molestowania ma zgłosić osoba pokrzywdzona. A tego wymagał od rodziców jednej z nich biskup kaliski. Przede wszystkim nie uruchomił jednak żadnego postępowania wstępnego i nie powiadomił Watykanu. Co zrobił? Odwołał księdza z parafii, na krótko umieścił w domu księży emerytów, a następnie mianował kapelanem szpitala z oddziałem dziecięcym. Poważne naruszenie obowiązków jest chyba ewidentne.
Aż do ubiegłego roku biskupowi, który tak postąpił nie groziły żadne sankcje. Ale 1 czerwca 2019 roku wszedł dokument papieża Franciszka „Vos estis lux mundi”, w którym zapisano, że hierarcha który dopuścił się jakiś zaniedbań na etapie wyjaśniania spraw o molestowanie (nie rozpoczął takiego postępowania, przeciągał je, etc.) może zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Istotnym uregulowaniem jest to, że przepisy te dotyczą nie tylko biskupów urzędujących ale także emerytów. Odpowiadają oni za ewentualne zaniedbania w czasie, gdy pełnili swoje funkcje. W oparciu o ten dokument arcybiskup Wojciech Polak poprosił Stolicę Apostolską o wszczęcie postępowania przeciwko biskupowi kaliskiemu.
Jak to będzie wyglądało? Generalny zapis stanowi, że Kongregacja powierza prowadzenie sprawy metropolicie, na terenie której znajduje się diecezja, której biskupa wniosek dotyczy. W przypadku diecezji kaliskiej wyjaśnienie powinien prowadzić abp Stanisław Gądecki, bo to on jest metropolitą poznańskim. Ale arcybiskup może się z prowadzenia sprawy wyłączyć, np. uzna, że jest jakiś konflikt interesów. Wówczas Kongregacja powierza sprawę wyznaczonemu przez siebie przedstawicielowi. Ten ruch może wykonać także na początku postępowania. Co 30 dni osoba wyjaśniająca sprawę ma składać sprawozdanie o postępach, a cały proces ma trwać nie dłużej niż 90 dni. W wyjątkowych sprawach możliwe jest także jego przedłużenie. Jeśli biskupowi zostanie udowodnione zaniedbanie może zostać usunięty z urzędu, a nawet ze stanu duchownego.
Tyle – siłą rzeczy skrótowych – wyjaśnień. Wydaje się, że warto byłoby aby Kościół wydał poradnik dla osób skrzywdzonych, w którym jasno wyłożyłby ich prawa i powiedział jakie są drogi prawne nie tylko w ściganiu sprawców przestępstw ale także tych, którzy próbowali je tuszować. Tu jednak potrzebna jest odwaga. Ciągle otwartym pozostaje także pytanie czy przypadek diecezji kaliskiej był jedyny. Na pewno nie. Pod koniec ubiegłego roku abp Wojciech Polak mówił, że on jako delegat KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży wie, że zostały złożone wnioski o wszczęcie postępowań wyjaśniających wobec pięciu biskupów. Do dziś nie wiemy – możemy się jedynie domyślać – których biskupów dotyczą. Do dziś także nie dowiedzieliśmy się czy sprawy się zakończyły i jakie są ich wyniki. Wydaje się, że dla jasności sytuacji Kościół powinien o tym powiedzieć. Po prostu stanąć w prawdzie.
Skomentuj artykuł