Mycie nóg. Na Plantach, na ślubie, na youtubie
Wiedział, że to coś więcej niż dobre kazanie. Wierzył, że nawet jeśli od razu nie zrozumieją, to ostatecznie pojmą. A potem „podadzą dalej” ten gest jak sakrament, nie jak pusty rytuał. I tak się stało.
Bóg, który rozbraja intelekt
Wyobrażam sobie, że jedli razem jak zwykle. Atmosfera była podniosła, a ci bardziej wrażliwi czuli, że dzieje się coś przełomowego. Jezus – Król tak wolny, że nie bał się gestu niewolnika. Wstał od stołu, nalał do miski wodę i bez słów klękał przed każdym i mył im stopy.
Tę paschę spędzali w pośpiechu. Może też dlatego za wiele nie wyjaśniał? Może tym sposobem chciał rozbroić intelektualne myślenie? Może zbyt dobrze ich znał, żeby sądzić, że są już gotowi na taką miłość?
Wiedział, że to coś więcej niż dobre kazanie. Wierzył, że nawet jeśli od razu nie zrozumieją, to ostatecznie pojmą. A potem „podadzą dalej” ten gest jak sakrament, nie jak pusty rytuał. I tak się stało.
Mycie nóg. Na Plantach, na ślubie, na youtubie
Pierwszy raz w życiu mycie nóg wzruszyło mnie na Plantach, w czasie spotkania wolontariuszy z osobami w kryzysie bezdomności. Dla jednej z dziewczyn wspólna zupa i rozmowy to było za mało. Zauważyła, że ci ludzie potrzebują czegoś więcej i chciała im to dać w konkretny sposób. Przyniosła w torebce butelki z ciepłą wodą, miskę, ręcznik i uklękła, żeby myć nogi tym, którzy byli zmęczeni, brudni, załamani, którzy mieli niegojące się rany.
Mycie stóp widziałam też na ślubie. Mąż umył nogi żony, to była niespodzianka i czas wzruszeń. I jej, i jego, i gości. Choć do dzisiaj zastanawiam się, jak zaskoczona panna młoda poradziła sobie z rajstopami, to było naprawdę coś wielkiego!
Pamiętam też mocny moment z triduum w czasie pandemii. Jak większość ludzi, byłam dzięki youtubowi na Mszy on-line. Arcybiskup Grzegorz zachęcił, żeby zastanowić się, komu powinniśmy i chcemy umyć stopy i jeżeli nie możemy tego zrobić fizycznie, warto zrobić to w duchu, w myślach.
Miłość ma w rękach miskę z ręcznikiem
Wiem, że w wielu domach i parafiach ten gest to ważny i niezbędny element wielkoczwartkowego wieczoru. Podobno najtrudniej znaleźć chętnych, którzy zgodzą się, żeby w czasie Eucharystii ktoś umył ich stopy. Dlaczego? Choć ta niechęć ma pewnie całe mnóstwo indywidualnych powodów, kojarzy mi się z oporem Piotra, który w pierwszym odruchu protestował, bo nie chciał, żeby Jezus umył jego nogi.
Może dlatego Biblia zawiera jakby dokładną instrukcję (J 13, 1-30). W pierwszej kolejności trzeba przyjąć ten gest z rąk Jezusa. Pozwolić Jemu umyć swoje stopy. Potem dopiero robić podobnie. Uwierzyć, że tak może wyglądać szczęście. Wysilić się. Sercem zobaczyć i przeżyć dużo więcej niż gest.
Wielkoczwartkowe przypomnienie tej sceny, to dla mnie jeden z najmocniej poruszających momentów w roku. Takich, które są jak impuls, żeby stanąć trochę bliżej tajemnic mojego, (naszego!) zbawienia i pozwolić się pokochać, rozświetlić i zaskoczyć Jezusowi – Światłu mojego i całego świata.
***
Fragment z mojego ulubionego kazania, które usłyszałam kilka lat temu. Wracam do niego co najmniej raz w roku. Może Wam też się przyda.
„Przychodzi do nas rozbrajająca miłość na kolanach. Trywialna i codzienna, z miską i ręcznikiem, bez słów. Jedynie taka, może rozbroić nasz intelekt. Nasze obawy, uprzedzenia, kalkulacje. Te wszystkie zasieki życiowych doświadczeń, które gromadzimy przez całe życie. Zza których tęsknimy, boimy się, zza których czekamy, czy ktoś nas pokocha, czy ktoś do nas przyjdzie.
Jezus wie, że nigdy nie będę gotowy na miłość. Że nie uznam się godnym takiej miłości. Że nie przepracuję swojego życia tak, by zasłużyć. Dlatego nie czeka. Bo Bóg nie czeka. Nie rzuca mojego życia na kolana, tylko przede mną klęka i myje moją stopę.
Podczas gdy nam kolana tak rzadko drżą i tak rzadko potrafimy uklęknąć przed sobą i drugim człowiekiem i być blisko siebie, On robi to pierwszy po to, żebyś się już nie bał.
Dopiero wtedy będziesz szczęśliwy, gdy pozwolisz Bogu klęknąć przed twoim podeptanym życiem. Pokochać to, co brudne, wstydliwe i zranione w tobie. A potem odważysz się klęknąć przed drugim człowiekiem, żeby go obmyć i pokochać w tym, co kruche”.
Skomentuj artykuł