Oszczędzanie na wychowaniu jest pozornym zyskiem
Wzruszające, ale i bardzo pouczające były wszystkie spotkania z młodymi, jakie mogliśmy śledzić w czasie co dopiero zakończonej pielgrzymki papieża do Azji i Oceanii. Bądźcie wyraziści! Nie ulegajcie pokusie mówienia językiem ‘salonowego bla, bla, bla...’ Uczcie się dialogu i zrozumienia, szacunku dla inności. Opuszczajcie swoje ‘strefy komfortu’, bo kto się nie ruszy ‘tyje’ – jakby echo krakowskich Światowych Dni Młodzieży i ‘wstawania z kanapy’. Po raz kolejny można powiedzieć, że mimo podeszłego wieku, Franciszek uczył wszystkich bycia ‘młodymi duchem’.
Trzeba zaryzykować, bo kto tego nie zrobi, będzie ‘starym’ za młodu. Nie można być ‘niewolnikiem mediów’. One są nam potrzebne do rozwoju, ale nie mogą nas wchłonąć i odizolować od innych. Młodość to czas odważnego poszukiwania, uczenie się otwartości na innych, szacunku i dialogu. Wszelkiego rodzaju dyktatura, pierwsze, co blokuje to dialog, inne myślenie, odmienny typ wrażliwości i aksjologii. To są prawdy uniwersalne, których uczy religia. To nie zamykająca na świat sekta.
Wychowanie młodych pokoleń to praca zespołowa, w myśl przysłowia, że „potrzeba wioski, by wychować dziecko”. Dzisiaj powinniśmy sobie przypominać o tym coraz częściej. Zbyt wielu bowiem jest tych, którzy chcieliby zmonopolizować, a często i ‘zmonetyzować’ procesy wychowania i kształcenia. Mówimy o coraz większym problemie młodych ludzi z budowaniem relacji w ‘realu’ z rówieśnikami i nie tylko. Coraz więcej młodych jest uzależnionych od różnego rodzaju rzeczy, od telefonów komórkowych, energetyków, nawet i używek. Ich świat często staje się światem konsumpcji, mody czy przyjemności, a nie relacji, nauki i kultury. Wartość osoby mierzy się posiadaniem.
Ci, którzy mają kontakt ze środowiskiem szkolnym, wiedzą dobrze, że wśród dzieci i młodzieży wzrosła ‘brutalność w relacjach’ i brak liczenia się z innymi, nie tylko rówieśnikami, ale i personelem szkolnym, czy rodzicami. Z jednej strony oczekiwania i wymagania rosną, możliwości komunikacyjnych jest wiele i stale przybywa, ale wzrasta napięcie, poczucie niepewności i wręcz dyskomfortu. Pilnie potrzebujemy umiejętności nawiązywania i utrzymywania odpowiedniego poziomu komunikacji. Takiej, która szanowałaby i traktowała w odpowiedni sposób każdego z uczestników tego dialogu społecznego, jaki się rozwija w przestrzeni edukacyjnej.
Nieraz bywacie upokarzani. Jakbyście byli gorszą częścią nauczycieli, od jakiegoś gorszego i niepotrzebnego przedmiotu. Jakbyście nie byli wykształceni i przygotowani- mówił abp Adrian Galbas podczas inauguracji roku katechetycznegohttps://t.co/wpMiHPKTfg
— niedziela_pl (@niedziela_pl) September 14, 2024
Tym wszystkim celom ma i powinna służyć obecność w środowisku szkolnym religii lub etyki. „Religia w szkole – jak mówił ostatnio ks. Prymas – jest okazją do przekazywania wartości, uczenia dialogu, miłości bliźniego, szacunku”. To samo można by odnieść do etyki tam, gdzie ona jest obecna. W szkole powinno być nie tylko miejsce, ale i jest właściwe środowisko, żeby kształtować postawy, uczyć o wartościach, by szukać z otwartością, mając jasne kryteria aksjologiczne. One nas przygotowują do budowania zdrowych relacji społecznych i chronią wtedy, kiedy przychodzi czas zamętu. Pilnie potrzebujemy dobrej woli i troski całego społeczeństwa (‘całej wioski’), żeby zadbać o jak najpełniejszy proces wychowania młodych pokoleń.
Nie powinniśmy zapominać też o ‘kulturowym i społecznym’ wymiarze naszego życia. Nie chodzi o indoktrynację – znamy to, niestety, z nie tak bardzo odległej przeszłości. Chodzi o rozumienie rzeczywistości, w której żyjemy i poruszamy się. Nie jest to w żadnym wypadku ograniczanie perspektyw czy horyzontów. To świadomość własnych korzeni i doświadczeń przeszłości, bo historia jest dobrą nauczycielką życia. Nie uciekniemy od niej i złudzeniem jest przekonanie, że wymyślimy świat ‘na nowo’.
Na koniec słowo o kosztach. Tak, wszyscy zdajemy sobie sprawę, że zdobywanie kompetencji w jakiejkolwiek dziedzinie kosztuje i to czasami niemało. Warto jednak zastanowić się, czy aby brak odpowiedniego ‘doinwestowania’ wychowania nie spowoduje, że straty będą jeszcze większe. Rodzi się pytanie czy stać nas na to, żeby nie uczyć młodych o wrażliwości, o dialogu i szacunku dla innych, nie wyposażać ich w ‘ludzkie umiejętności’ i przygotowywać do tworzenia bardziej człowieczego świata jutra? Ograniczenie dzieciom i młodzieży lekcji religii znacząco zuboży proces ich wychowania. Oszczędzimy na tym 1,5 miliarda zł. – wg zdania pani minister, ale możemy stracić bezpowrotnie znacznie więcej.
Skomentuj artykuł