Rycerz i bestia, czyli bardzo aktualna legenda o świętym Jerzym

Rycerz i bestia, czyli bardzo aktualna legenda o świętym Jerzym
Fot. Iryna Denysova / Deposithotos

Nie wiemy, czy święty Jerzy żył naprawdę. Nawet jeśli jest on postacią prawdziwą, na pewno nie pokonał smoka, przynajmniej w dosłownym znaczeniu. O świętym rycerzu powstało jednak wiele baśni i legend, a jedna z nich (jej autorką jest Zofia Kossak-Szczucka, polska powieściopisarka, która zmarła w 1968 roku) zasługuje na szczególną uwagę. Zwłaszcza dzisiaj.

W historii opisanej przez Kossak-Szczucką w książce "Szaleńcy Boży" (Instytut Wydawniczy "Pax", 1979) święty Jerzy był rycerzem, który, dowiedziawszy się, że w okolicy kapadockiego zamku zadomowiła się straszna bestia, postanowił, jak na prawdziwego rycerza przystało, pokonać ją i rozwiązać problem tamtejszego władcy, który przygotowywał się właśnie do złożenia ofiary z własnej córki. Zanim Jerzy wyruszył zabić potwora, chciał dowiedzieć się o nim jak najwięcej, tym bardziej, że żaden inny rycerz, biskup, mędrzec ani nawet najbardziej bogobojny mnich, nie przetrwał starcia z bestią. Jerzy odkrył niewiele. W rozmowie z karczmarzem dowiedział się tylko, że zasięg ataków smoka udało się przed laty ograniczyć pokornemu mnichowi, który omodlił i oznaczył siedlisko potwora kamiennymi kopczykami. Nie przeszkadzało to jednak bestii w niezrozumiały i tajemniczy sposób przyciągać do siebie ludzi, którzy, wiedzeni jakąś niezrozumiałą siłą, przekraczali ochronny krąg i sami, jakby dobrowolnie, oddawali się bestii.

Jerzy wyruszył na spotkanie smoka akurat w momencie, w którym kondukt żałobny odprowadzał królewnę pod krąg kamiennych kopców. Gdy dziewczyna znalazła się na terytorium smoka, jej zapłakana twarz rozpogodziła się, a ona sama, jakby omamiona jakimś czarem, z twarzą odmienioną czymś w rodzaju zachwytu, zaczęła biec ku bestii. Jerzy ruszył przed siebie, chcąc uchronić królewnę, jednak odruchowo spojrzał bestii w ślepia, które zaczęły "dzielić się" na wiele mniejszych oczu. Mężczyzna z przerażeniem, ale i zachwytem odkrył, że w oczach smoka ukazują się rzeczy piękne i wspaniałe, jakby skupiała się w nich cała mądrość i wiedza świata. Zrozumiał już, w jaki sposób bestia mamiła tych, którzy chcieli ją zabić. Ale było już za późno. Jerzy zapomniał o swojej misji. Po prostu szedł przed siebie, by dać się pochłonąć wspaniałościom, które z każdą chwilą stawały się coraz piękniejsze i bardziej pociągające. Wtedy stało się coś, czego nie spodziewał się ani rycerz, ani smok. W oczach bestii odbił się wizerunek Chrystusa, który Jerzy miał na piersi. Twarz Zbawiciela była wykrzywiona i smutna, jakby zdeformowana przez obrazy, które ukazywały się pod nią. Jerzy szybko odzyskał panowanie nad sobą, zabił bestię i uratował córkę króla.

Można powiedzieć, że to tylko piękna i wciągająca legenda (zapewniam, że styl Kossak-Szczuckiej można docenić, czytając oryginał) podobna do wielu innych historii, opowiadanych w przeszłości dzieciom i dorosłym. Jest w niej jednak głęboka mądrość. Czytana przez ojca Bronisława Mokrzyckiego SJ historia świętego Jerzego autorstwa Kossak-Szczuckiej, którą w czasie "kasetowych" rekolekcji ignacjańskich słucha odprawiający Ćwiczenia duchowe (ja słuchałem jej "na dobranoc" w ostatni wieczór rekolekcji) jest niczym innym jak literackim obrazem kuszenia człowieka. Mało tego, choć historia ta została napisana w czasach, w których nikomu jeszcze nie śniło się o smartfonach, ich skojarzenie z oczami bestii, pokazującymi tak wiele pięknych i pociągających rzeczy, nasunęło się samo.

DEON.PL POLECA

Żeby była jasność. Nie demonizuję smartfonów i mediów społecznościowych, których chętnie używam (prywatnie - od kiedy istnieją, zawodowo - od 10 lat). Jest to wspaniałe narzędzie, które można wykorzystać do robienia dobrych rzeczy - edukowania, inspirowania, ewangelizacji… Ale urządzenia, które każdy z nas nosi w kieszeni, mają również swoją mroczną stronę. Wystarczy wspomnieć o algorytmach, które są tak bezlitosne i bezwzględne w działaniu, że bardzo łatwo dać im się zatracić bez reszty.

Wiemy doskonale, jak uzależniające są media społecznościowe. Mechanizm scrollowania i niekończącego się strumienia treści, który po mistrzowsku wykorzystywany jest przez Instagram i TikTok, działa na zasadzie małych, ale zauważalnych przez nasz organizm zastrzyków dopaminy, od których po prostu się uzależniamy. A to, w połączeniu z algorytmami, które dostarczają nam dokładnie tego, czego chcemy, wręcz z chirurgiczną precyzją, to gotowy przepis na katastrofę. Efekt? Tysiące uzależnionych od smartfonów i porównujących się z celebrytami nastolatków, ale i tysiące dorosłych - zagubionych w cyfrowej przestrzeni, schwytanych w sieci algorytmów, szukających w mediach społecznościowych nasycenia, którego nie mogą im dać. Niech ten, kto nie chodzi spać ze smartfonem i nie przegląda mediów społecznościowych przed snem, pierwszy rzuci kamieniem. Pośrednio zwraca na to uwagę sam Bronisław Mokrzycki SJ, porównując oczy bestii z historii o świętym Jerzym do "ekranów". Jednak w jego czasach owe "ekrany" nie były tak wszechobecne i tak osaczające jak dziś.

Świętego Jerzego uratowała twarz Chrystusa - zdeformowana, wykrzywiona, smutna. Jakby próbująca się przebić przez te wszystkie piękne, idealne do granic możliwości obrazy. Twarz Chrystusa, którą Jerzy nosił na piersi. Gdyby tylko jego poprzednicy też ją nosili.

Autentyczna i żywa relacja z Jezusem jest tym, co pozwala zachować trzeźwość umysłu i mądrość w korzystaniu z osiągnięć tego świata, a tych - ze sztuczną inteligencją na czele - jest i będzie coraz więcej. Tylko z Bogiem, jedynym, który może i chce dać nam tak intensywnie poszukiwaną przez nas pełnię, będziemy mądrze korzystać z narzędzi, jakie daje nam świat, narzędzi, które nie mają być celem samym w sobie, ale środkiem do zbawienia. To nasz jedyny i najważniejszy cel w życiu. Innego po prostu nie ma.

Kiedyś pilot wycieczek, obecnie dziennikarz, podróżnik, bloger i obserwator świata. Od 10 lat redaktor DEON.pl. Uważa, że rzeczy materialne starzeją się i tracą na wartości, a radość z podróżowania jest ponadczasowa i bezcenna. Jego ulubionym kierunkiem jest północ, a dokładniej wszystko "w górę" od pięćdziesiątego równoleżnika. Od miast woli naturę, najlepiej oglądaną z okna pociągu. Interesuje się również historią, psychologią i duchowością. Lubi latać dronem, wędrować po górach i szukać wokół śladów obecności Boga. Prowadzi autorskiego bloga Mapa bezdroży i profil na Instagramie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
św. Ignacy Loyola

Klasyczny tekst Ćwiczeń św. Ignacego, zatwierdzony przez wszystkich papieży od XVI wieku po dziś jako najlepszy sposób odprawiania rekolekcji. Książeczka służąca zarówno dającym rekolekcje jak i wszystkim, którzy już je odbyli i pragną podtrzymać w...

Skomentuj artykuł

Rycerz i bestia, czyli bardzo aktualna legenda o świętym Jerzym
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.