Jak szatan kusi zwykłych, szarych ludzi? Te dwa sposoby są wyjątkowo podstępne
Szatan istnieje. Wierząc w Boga i Kościół, nie da się temu zaprzeczyć. O diable wspominają świadectwa świętych i Biblia, a gdybyśmy dobrze się zastanowili, też znaleźlibyśmy na to kilka dowodów - nie tylko w skali świata, ale i na własnym podwórku. To właśnie na nim warto się skoncentrować, bo o ile na toczące się obecnie wojenne bestialstwo nie mamy bezpośredniego wpływu, to na nasze "tu i teraz" już tak.
Diabeł wcale nie musi przesuwać przedmiotów w naszym pokoju. Te mało subtelne sposoby zarezerwowane są dla tych, którzy na drodze wiary zaszli dużo dalej niż my i nie mają wątpliwości co do istnienia rzeczywistości duchowej. Kuszenie zwykłych, szarych ludzi wymaga bardziej wyrafinowanych sposobów, które nie wskazują bezpośrednio na mąciciela i nie generują dodatkowych pytań. Zwraca na nie uwagę Bronisław Mokrzycki SJ, autor "kasetowych" rekolekcji ignacjańskich, prowadzonych przez siostry zawierzanki (pisałem o nich tutaj), w jednej z pierwszych konferencji, które usłyszy rekolektant przechodzący Fundament Ćwiczeń duchowych. Nauka ta nosi tytuł "Siedź w budzie".
Nazwa ta być może nie brzmi zachęcająco. Też tak pomyślałem, kiedy siostra przeprowadzająca mnie przez rekolekcje, wręczała mi odtwarzacz MP3 z konferencją Bronisława Mokrzyckiego SJ. Muszę jednak przyznać, że opisane przez niego sposoby działania szatana, zaczerpnięte z Ćwiczeń duchowych świętego Ignacego Loyoli, naprawdę dają do myślenia. Trudno o coś równie nieoczywistego i podstępnego.
Bronisław Mokrzycki SJ wyjaśnia, że w czasie Ćwiczeń duchowych szatan próbuje wytrącić nas z równowagi na dwa sposoby. Pierwszy z nich to myślenie o owocach rekolekcji, kiedy te jeszcze trwają. Drugi sposób to strach przed przyszłością. Oba sposoby są subtelne i na pierwszy rzut oka niegroźne, a jednak potrafią zrobić (i robią) sporo zamieszania w naszym życiu.
Zacznijmy od pierwszego sposobu. Przedwczesne koncentrowanie się na owocach Ćwiczeń duchowych to uleganie pysze. "Jak wrócę z rekolekcji, będę mistrzem duchowości", "Będę pisał najlepsze artykuły", "Już nigdy nie sięgnę po pornografię" i tak dalej. Szatan doskonale wie, co nam podpowiedzieć, żebyśmy zawczasu obrośli w piórka i przestali koncentrować się na tym, co jest naprawdę ważne, naszym "tu i teraz", jedynym momencie, na który mamy realny wpływ. Myśląc o swoich przyszłych dokonaniach, natychmiast przestajemy się modlić, zaniedbujemy medytację, skupiamy się na sobie. Właśnie o to chodzi nieprzyjacielowi.
Drugi, znacznie bardziej wyrafinowany sposób działania szatana, który w moim przypadku trafił na naprawdę podatny grunt, to posługiwanie się strachem. I to nie byle jakim. Ów zasiewany przez złego ducha strach związany jest z brakiem ufności w Bożą opatrzność i lękiem o przyszłość. "Czy będzie mnie stać na kredyt?", "Gdzie będę mieszkał?", "Co będzie z moim zdrowiem, które coraz bardziej się sypie?" (każdy na pewno znajdzie coś, czego po ludzku się boi). Takie myśli potrafią naprawdę nas zdołować.
Obydwie pułapki złego ducha są skuteczne i niebezpieczne. Skuteczne dlatego, że dotykają naszych najbardziej czułych punktów (u jednych będzie to uleganie pysze, u innych brak ufności w Bożą opatrzność, a w jednym i w drugim przypadku zbytnie skoncentrowanie się na sobie), niebezpieczne zaś dlatego, że ściskają nas w szponach bezradności, napięcia i samonakręcania. Obydwie pułapki mają nas wyciągnąć z owej metaforycznej "budy" - bezpiecznego schronienia, które jest obrazem naszego "tu i teraz".
W czasie rekolekcji nieprzyjaciel zrobi wszystko, żeby tego dokonać. A ponieważ prawa obowiązujące w czasie Ćwiczeń przekładają się również na naszą codzienność, diabeł będzie robił to samo również w naszym życiu. Zwróćmy uwagę jak często ulegamy ułudzie własnych dokonań i możliwości. I odwrotnie - jak łatwo wpadamy w lęk o przyszłość, zamartwianie się, poczucie braku sprawczości i duchową prokrastynację. Pyszne przekonanie, że wszystko zależy wyłącznie od nas lub beznadzieja wynikająca z braku zaufania w to, że ostatnie słowo należy do Boga. Nie ma nic gorszego. Dlatego te pułapki są tak niebezpieczne.
Na szczęście istnieje skuteczny sposób stawiania im czoła. W "kasetowej" konferencji Bronisława Mokrzyckiego SJ słyszymy, że pozostając w bliskiej relacji z Chrystusem, znajdujemy się w nieustannym "strumieniu" Bożej łaski. "Strumień" ten nie tylko nigdy nie przestanie płynąć, ale będzie przesuwał się razem z nami w czasie! Jeśli więc sami nie będziemy próbowali się z niego wydostać (na przykład przez świadomą decyzję lub grzech), nie ma opcji, abyśmy choć na ułamek sekundy przestali korzystać z tego Bożego "prysznica". A pod nim szatanowi naprawdę trudno jest cokolwiek nam zrobić.
Co robić, gdy pojawiają się owe natrętne myśli? Okazuje się, że najskuteczniejszą metodą walki z nimi jest zwykłe "nie" - stanowcze, wypowiedziane w Bożej obecności. Brak naszej zgody jest tym, czego zło nie zdoła przeskoczyć, zupełnie jak w przypadku wszystkich innych pokus. "Wystarczy ci mojej łaski" - czytamy w drugim Liście do Koryntian. To bardzo pocieszające słowa.
Skomentuj artykuł