S. Chmielewska: miłosierdzie - instrukcja obsługi
Trochę mi się dawne czasy przypominają, kiedy to akademie i konferencje "ku czci" i czyny społeczne "z okazji " były częścią życia narodu. Starsi wiedzą, o czym mowa, a młodsi niech starszych zapytają. Nie wszystko było całkiem bez sensu.
Do dziś wspominam sadzenie drzewek na dawnym wysypisku śmieci, obecnie Parku Szczęśliwickim w Warszawie. Cała szkoła tam była. Rączki mi nie odpadły i wiem, jak to się robi. A przy okazji wolne od nudnego siedzenia w szkole. Harcerskie akcje "niewidzialnej ręki", kiedy to każdy starał się komuś pomóc, niezauważony. Czy dzisiaj druhowie mają takie zadania? Nie wiem. Może ktoś wie.
Mamy bowiem Rok Miłosierdzia. Konferencje, w tym okropnie uczone, akcje i dyskusje liczne. Tak naprawdę o czym tu dyskutować może katolik? Przecież mamy Ewangelię, Przykazania, spis dobrych uczynków, gdyby ktoś potrzebował ściągawki, przykłady rzeszy świętych i….w drogę.
Katechizowana młódź oraz dzieci - parę godzin ćwiczeń praktycznych w ciągu roku szkolnego może by zaliczyła: odwiedzamy ludzi w domach opieki, pomagamy koledze, którego mama chora, sprzątamy teren wokół szkoły, zgodnie z Encykliką "Laudato si’, mi’ Signore - /Pochwalony bądź, Panie mój/".
To takie moje podpowiedzi. Może wiara nasza nabrałaby blasku, a życie smaku? Może nawet dziecko z pierwszej klasy poczułoby się ważne i Panu Bogu potrzebne do malowania świata?
Pani spod katedry w Poznaniu paczki dostała. Dwaj Klerycy zatargali. Dziękuję.
W ubiegłą sobotę byłam w Niepokalanowie. Bracia Franciszkanie mają wspaniałe grupy Milicji Niepokalanej. Jeśli ktoś sądzi, że to przeżytek, to… myli się mocno. Młodzi i mniej młodzi z różnych bardzo środowisk spotykają się, modlą, poświęcają czas na kilkudniowe rekolekcje. Wracając wpadaliśmy z Mikim do Matki Bożej Jazłowieckiej w Szymanowie. Może świat się jeszcze kręci dzięki modlitwie stareńkiej zakonnicy, która samotnie, w ciszy kaplicy wiernie trwała. I tysięcy takich starych ludzi.
Dziś wróciłam z Wrocławia. Kapitalna inicjatywa cotygodniowych katechez przyciąga wielu ludzi. Chcemy być razem, chcemy się słuchać wzajemnie. No, prawie, bo ja mówiłam, reszta słuchała, za to potem spotkania z młodymi i starszymi. A przedtem jeszcze - w Klubie Tygodnika Powszechnego z niewielką grupą sympatyków. Pogoda była paskudna. Jazda długa, bo to daleko od mojej wioski, więc nie byłam w nastroju do porywania tłumu. Mam tylko nadzieję, że nikomu nie zaszkodziłam, co może być w tej sytuacji sukcesem.
A pytania często te same. Jedno z ważniejszych: "Biedny katolik patrzy na uchodźców i co ma robić?" "Czy dawać pieniądze żebrakom czy nie?" Z innej bajki-dwóch sympatycznych, młodych ludzi: "A jakie siostra ma poglądy polityczne?". Odpowiadam: "Siostra stara się mieć poglądy ewangeliczne". Na wszystko, co się dzieje patrzeć przez pryzmat Ewangelii. Że nie zawsze wychodzi? Cóż, trening czyni mistrza i trzeba ćwiczyć do skutku. I jeszcze: "Uczono nas /w seminarium/, żeby dążyć do świętości. A tu teraz nic, tylko o miłosierdziu".
Miłosierdzie jest świętością, bo ma swoje źródło w Bogu, który jest miłosierny. Czyli - nie zostaniesz świętym, jeśli nie będziesz miłosiernym. Na nic posty, dyscypliny, modły długie, jeśli kopać będziesz brata swego po łydkach, nie wesprzesz go w utrapieniu, nie przebaczysz mu winy względem siebie, nie nakarmisz i nie ubierzesz.
Życie w Kościele tętni życiem. Grupy, ruchy i zwykłe parafie. I to jest świetny news. Panie, strzeż nas tylko przed złudnym przekonaniem, że poza grupą, do której mi najbliżej, nie ma Zbawienia.
A proroków ci wysyp Pan Bóg nam zgotował. Napełniona we Wrocławiu przez pewną panią "bieda-kieszonka" cała poszła na zaległy czynsz dla dziewczyny, która opiekuje się ciężko chorą matką. Żyją za ok. 400 zeta miesięcznie. Dziewczyna się uczy i to całkiem nieźle. Oczywiście pociągniemy sprawę dalej, bo chyba należy się mamie zasiłek, a młodej pieniądze z tytułu nad nią opieki.
Jakoś pomoc społeczna na to nie wpadła. I kolejne sprawy czekają w kolejce. Tylko, Panie Boże, wysyłając nam proroków, zabierz choroby i dorzuć personel. Bo zasmarkany zespół niewiele zdziała. A przecież jeszcze są domy, a w nich "prorocy osiadli" czyli ponad 200 głów.
Halo, Niebiańskie Kadry. Dobry szef nie przeciąża personelu i o niego dba!
* * *
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu: siostramalgorzata.chlebzycia.org
Skomentuj artykuł