Świeckie państwo katolickie
Jak wiadomo, Ruch Palikota powołał niedawno w Sejmie zespół do spraw świeckiego państwa. Nie za bardzo wiadomo, czym miałby się zajmować, więc dociekliwi dziennikarze zaczęli dopytywać. I tak w ostatni poniedziałek 9 lipca poseł Robert Biedroń w radiowej Trójce raczył wyjaśnić, że jego ugrupowanie będzie dążyło do tego, by prezydent przestał chodzić do kościoła.
- Myślę, że prezydent RP powinien stronić od takiego obnoszenia się z religią w miejscach publicznych. To jest kwestia prywatna. Oczywiście, prywatnie każdy z nas ma i powinien mieć prawo do praktykowania swojej religii - powiedział Biedroń.
Niestety poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej nie wytłumaczył słuchaczom, w którym momencie i w jaki sposób prezydent powinien przeistoczyć się niepostrzeżenie z osoby publicznej w prywatną. Przed wejściem do kościoła ma zamienić garnitur na dresy? Krawat granatowy zamienić na czarny? Wywiesić transparent z napisem "Jestem tu prywatnie"? Tych dylematów Robert Biedroń jeszcze nie rozwikłał, ale nie wątpię, że jego zespół do spraw świeckiego państwa szybko się z tym upora.
Jak na ironię (eh, ci zwolennicy świeckiego państwa to naprawdę mają pecha!) tego samego dnia, czyli w poniedziałek 9 lipca, polska prasa doniosła, że w minioną niedzielę prezydent Francji Francois Hollande oraz kanclerz Niemiec Angela Merkel spotkali się we francuskim Reims i w pięknej gotyckiej katedrze uczestniczyli we Mszy św. Lewicowy prezydent laickiej Francji i kanclerz na Mszy? Ostatecznie ta informacja okazała się nieprawdziwa. Zamiast Mszy była krótka medytacja i słowo miejscowego arcybiskupa. Niemniej nawet lewicowy prezydent niezwykle laickiej Francji nie ma problemu z tym, by niektóre uroczystości państwowe miały otoczkę sakralną. A przecież gdzie Francja a gdzie Polska? Gdzie Rzym a gdzie Krym?
Oczywiście potrzebny też jest zdrowy umiar. Nie każdemu otwarciu kolejnych 3 kilometrów autostrady czy też uruchomieniu nowej kanalizacji w mieście musi towarzyszyć ceremonia religijna. Z drugiej strony, gdy mamy Święto Niepodległości, co złego jest w tym, że katoliccy politycy chcą pomodlić się w katedrze za swoją ojczyznę?
Co więcej, są takie sytuacje, w których państwo bez Kościoła nie potrafi się obejść. Pokazały to dobitnie smutne dni tuż po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Wszyscy wtedy, od skrajnej prawicy po skrajna lewicę, byliśmy w kościołach, na katolickich cmentarzach, uczestniczyliśmy w obrzędach żałobnych i religijnych pogrzebach. Okazało się, że tylko taka sakralna forma przeżywania żałoby jest adekwatna do sytuacji.
Skomentuj artykuł