Kościół nie jest od porządkowania świata

Kościół nie jest od porządkowania świata

Kościół nie jest od porządkowania świata. Kościół jest od porządkowania pojedynczych ludzkich serc i sumień. A do ich właścicieli należy zarządzanie światem. Tyle, że na ogół chcielibyśmy, żeby ktoś to robił za nas. Żeby ktoś za nas układał chaos, równoważył niesprawiedliwość. 

Czy Bóg zostawił świat? Tak, w pewnym sensie zostawił go. W ludzkich rękach. To nie znaczy, że go opuścił i nic tu nie robi: działa jednak w sposób, który łatwo przegapić. A większość zostawia nam. I naszej wolności.

Chcielibyśmy, żeby ktoś to robił za nas. Żeby ktoś za nas układał chaos, równoważył niesprawiedliwość. Żeby zmusił Putina do zakończenia wojny, wyzamykał wszystkich seksualnych przestępców, wgrał sąsiadom program „życzliwość i pomoc”, duchownym aplikację „służba, nieskazitelność i pokora” a w świecie polityki być może zaaranżował zgrabny potop. Tymczasem Kościół nie jest od porządkowania świata, a dokładniej – nie jest od porządkowania świata w taki sposób.

Jako społeczeństwo dawniej przypisywaliśmy instytucjonalnemu Kościołowi rolę zewnętrznego stróża moralności, teraz może bardziej patrzymy na hierarchię jak na dowódców pilnujących własnych żołnierzy. I instytucjonalny Kościół za tym często idzie. Próbując rządzić przymusem Ewangelii.  

Tak się nie da, bo Ewangelia nie jest przymusem. Jest propozycją. Ewangelia nie jest zestawem oczekiwań i kar za ich niespełnienie. Ewangelia jest podpowiedzią, jak być wolnym i rozpraszać wszystkie mroki świata, małe i duże. Nawet starotestamentalny dekalog nie ma w sobie tego przymusu, który czasem nam się marzy: nie zabijaj, bo jak kogoś zabijesz, automatycznie odpadnie ci głowa. Nie kradnij, bo jak coś ukradniesz, spalę ogniem z nieba wszystkie twoje rzeczy. Nie cudzołóż, bo jak się tego dopuścisz, potem już nigdy więcej nie będziesz przeżywać seksualnej przyjemności.   

Moc Kościoła nie leży w prawie kanonicznym i służbach pilnujących jego przestrzegania. Sam w sobie Kościół w ogóle nie ma żadnej mocy poza tą, która jest mu udzielana przez Stwórcę. Nawet prawo kanoniczne, gdy nakłada kary, nie ma mocy przymuszenia człowieka do podporządkowania się im – co na marginesie często nas oburza w przypadkach suspendowanych księży. Porządek, który Kościół ma uskuteczniać w świecie, nie jest zewnętrznym narzucaniem koniecznego prawa: zaczyna się w głębi serca każdego człowieka i to jest odpowiedź: gdzie jest dzisiaj Bóg i co robi, gdy dzieje się zło.

To On za każdym razem podpowiada ci, że nie musisz iść za tym, co nie przynosi dobra. Nie musisz dziś okłamać dziecka, szefa, żony; nie musisz niszczyć sobie życia uzależnieniem od alkoholu, jedzenia, internetu. Nie musisz zdobywać Ukrainy. Nie musisz zarabiać ciężkich pieniędzy na kredytach hipotecznych. Nie musisz używać innego człowieka jak przedmiotu do zaspokojenia swoich seksualnych zachcianek. Nie musisz. Ale możesz to wybrać. I wprowadzać do świata nieporządek. Zło. Chaos.

Możesz wybrać inaczej i gdy tylko zaczniesz się ku temu innemu i dobremu skłaniać, otrzymasz wsparcie, jakiego się nie spodziewasz. Życie ci się poukłada. Radość wróci. Będziesz mieć znowu poczucie sensu i sprawczości, a świat, zamiast przerażać cię swoim zdegenerowaniem, zacznie się zmieniać dzięki twoim działaniom w mikroskali, bo gdy się działa w zespole z kimś, Kto może wszystko, ludzka ocena skali nie ma znaczenia.

To jest Ewangelia.
Kościół nie jest od porządkowania świata w sposób, jaki pierwszy nam przychodzi do głowy, gdy dzieje się coś złego: niech przyjdą odpowiednie służby i to ogarną, zmuszając tego, kto robi zło, żeby przestał, dowolną społecznie akceptowalną metodą. Kościół ma służyć inaczej, rozlewając eliksir życia wszędzie tam, gdzie to życie zaczyna umierać, i opatrując balsamem sakramentów rany zadane przez zło. Istotą Kościoła nie jest prowadzenie ludzi do zbawienia w karnej kolumnie, maszerującej do rytmu recytowanych przykazań. Jego istotą jest tworzenie przestrzeni spotkania z Bogiem i wspólnotą, która się z nim przyjaźni, by serce tego, kto wciąż jeszcze wybiera nieporządek i brak dobra, odważyło się wreszcie wybierać inaczej. I to niezależnie od tego, kim właściciel serca w Kościele jest.  

Kościół jest zaproszeniem, nie sędzią ani nie policjantem. Rolą apostołów, także współczesnych, nie jest rządzenie tymi, którym głoszą Ewangelię, przy pomocy aparatu sprawiedliwości, ale nieustanne przypominanie dobrej nowiny: możesz uporządkować swoje życie i żyć szczęśliwy, będąc blisko Ojca.

Dlaczego więc rzeczywistość wygląda, jak wygląda i w styczniu 2023 roku można wiele o polskim Kościele powiedzieć, ale dużą częścią będzie mówienie o grzechu i niedoskonałościach?

Dlatego, że się nie nawracamy. Nie korzystamy z łaski i mocy Ewangelii. Gdyby więcej biskupów stawiało Ewangelię na pierwszym miejscu, jedni nie ukrywaliby zła, drudzy mówiliby tak, że na ich kazaniach ludzie by się zwyczajnie nawracali. Gdyby więcej księży miało na pierwszym miejscu Boże sprawy i było blisko Jezusa, nie czytalibyśmy newsów o kolędowych cennikach, kłótniach na plebaniach, podrywaniu cudzych żon, krzywdzeniu dzieci, przelewaniu milionów na własne konto i traumatycznych spowiedziach. Gdyby więcej świeckich żyło Ewangelią, nie byłoby tylu biedujących, głodnych i bezdomnych, tylu cierpiących z powodu samotności, tylu oszukanych, okradzionych, zdradzonych, zranionych ludzi. Gdyby Putin żył Ewangelią, nie byłoby wojny. 

Kościół nie jest od porządkowania świata w sposób odgórny, przez nieustanne gadanie o zasadach i konieczności ich przestrzegania. Jedyny sposób, w jaki katolicy mogą porządkować świat, zaczyna się od małej zmiany w pojedynczych sercach. Takie postawienie sprawy w czasach skandali seksualnych może się wydawać zbyt miękkie i łagodne - ale innej drogi nie ma. Nie da się zmusić człowieka do dobra, choćby mu się kazało wykonać tysiąc dobrych działań. Musi porzucić zło sam. Każdy potężny nieporządek wstrząsający społeczeństwem zaczyna się od małej furtki dla mroku w pojedynczym sercu. Ale ten mrok, choćby mu się nawet uchyliło furtkę, nie ma szans wniknąć do środka i się rozgościć, jeśli wokół jest odpowiednio dużo światła. 

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Marta Łysek

Zło jest bliżej niż ci się wydaje…

Sokółka, mała urokliwa miejscowość na Podlasiu. Spokojne życie mieszkańców przerywa zagadkowe zaginięcie proboszcza. Strach i napięcie potęguje wiadomość, że w okolicy doszło do brutalnej zbrodni.

Grzegorz Sobal, kiedyś...

Skomentuj artykuł

Kościół nie jest od porządkowania świata
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.