Krzysztof Pałys OP: taka modlitwa jest demoniczna
W czasie przemówienia Krzysztof Pałys OP wskazał, że sekretem na szczęśliwe życie we wspólnocie jest poczucie humoru i wdzięczność.
Brak dziękowania prowadzi zaś do narzekania, które określił jako "modlitwę demonów". Jego słowa padły w czasie wykładu pt. "Wspólnota jako miejsce terapeutyczne. Kiedy wspólnota zakonna nie uzdrawia?", który Krzysztof Pałys OP wygłosił razem z Szymonem Popławskim OP.
- Kiedy do naszego zakonu zgłaszają się młodzi ludzie, to (…) ich najgłębszymi motywacjami są pragnienie głębokiej modlitwy oraz pragnienie bardzo dobrej wspólnoty, która pomoże im dotrzeć do Chrystusa - powiedział Szymon Popławski OP, podkreślając, że młodzi chętni do wstąpienia do zakonu czują to, że relacje są podstawą chrześcijaństwa.
- Bardzo łatwo kocha się Pana Boga, kiedy jest tylko ja i Pan Bóg - stwierdził o. Popławski - Problem zaczyna się, gdy spotykam swojego brata.
Dominikanin wskazał, że naszym celem jest to, by nam samym i wszystkim innym słowo "Kościół" kojarzyło się przede wszystkim ze wspólnotą, nie z aferami, instytucją czy nadużyciami. Dodał również, że od samego początku Jezus tworzy Kościół jako wspólnotę - wspólnotę ludzi poranionych, skrzywdzonych, ale będących razem.
- Jezus nie czeka aż stworzymy wspólnotę sterylną, doskonałą. On chce w niej być, mimo zranień i grzechów - stwierdził o. Popławski.
Dominikanin wyjaśnił, że wspólnota ma charakter terapeutyczny, oczyszczający. Zaznaczył jednocześnie, że nie rozumie tego wymiaru terapeutycznie wyłącznie psychologicznie. - Celem samym w sobie życia wspólnotowego nie jest ani uzdrowienie, ani czucie się lepiej - stwierdził o. Popławski.
- Nigdy życie wspólnotowe nam się nie uda, jeśli nie będziemy sobie cały czas na nowo powtarzać, niczym zacięta płyta, że naszym celem jest zażyłość z Chrystusem - wskazał mówca.
- Czy chcesz zrealizować siebie, swoje marzenia i pragnienia? Czy też chcesz spotkać Chrystusa? - podkreślił dominikanin.
- Jeśli na fresku "Ostatnia wieczerza" zasłonimy Chrystusa, wtedy mamy kompletny chaos. Nie wiemy zupełnie, o co chodzi w tej całej scenie. Dopiero po odsłonięciu ręki widzimy, jaki jest sens tego obrazu - wskazał o. Popławski dodając, że jeśli wspólnota w swoich działaniach traci swój punkt odniesienia, jakim jest Jezus, to też traci sens. - Braci wtedy niewiele już łączy - powiedział zakonnik, podkreślając jednocześnie, że życie wspólnotowe musi koncentrować się wokół liturgii. - Czy jesteśmy towarzystwem wzajemnej adoracji? Czy też łączy nas Jezus? - zapytał retorycznie o. Popławski.
Dominikanin przytoczył również historię nowicjusza, który pokłócił się z braćmi we wspólnocie - Gdy w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu spojrzał na swoich "znienawidzonych" braci, to tym, co go nawróciło, było stwierdzenie faktu, że oni wszyscy patrzyli w jednym kierunku: na Jezusa.
- Jedność we wspólnocie nie oznacza jednakowości. (…) Każdy z nas jest niepowtarzalny - podkreślił o. Popławski. - Jedność oznacza, że różne umysły i serca jednoczą się w jednym pragnieniu i dążeniu do jednego celu.
Dominikanin wskazał, że problemem, z którym zmagają się współczesne wspólnoty jest nadmierny egotyzm, spojrzenie wyłącznie na siebie, pragnienie samorealizacji. - Kiedy ktoś przychodzi do zakonu i myśli o tym, jako sposobie na maksymalną samorealizację - stwierdził o. Popławski.
Mówca wskazał również, że tym, co weryfikuje naszą dojrzałość jest nasze posłuszeństwo - i to nie tyle wobec przełożonego, które "jest proste", ale wobec współbraci w zakonie, z którymi nikt nie jest związany różnymi zakazami i prawem.
- Czy jesteś tutaj dla siebie czy dla Jezusa? - o. Popławski przyznał, że to właśnie pytanie zadaje młodym braciom z nowicjatu, którzy przeżywają swój kryzys w zakonie.
- Wspólnota czasami wydaje się być niczym suchy chleb (…) i nie da się go zjeść, jeśli nie będzie on regularnie zamaczany w Krwi Chrystusa, czyli w naszej modlitwie i osobistym spotkaniu z Jezusem - podsumował swoją wypowiedź o. Popławski.
O. Krzysztof Pałys odwołał się na początku swojej wypowiedzi do adhortacji Franciszka "Gaudete et Exsultate", gdzie papież wspomina o starszych zakonnicach, które się uśmiechają. - To właśnie w nich zdaniem papieża widać Boga - wskazał o. Pałys, odnosząc się do postaci Czesława Bartnika OP, 85-letniego dominikanina, "który się jeszcze uśmiecha".
- Gdy zapytaliśmy go, czy jest szczęśliwy, o. Czesław odpowiedział "a co, nie widać?" - mówił o. Pałys - A następnie dodał, że tu na ziemi nigdy w pełni nie można być szczęśliwym.
Zakonnik wskazał, że na ziemi nigdy nasze pragnienia nie zostaną spełnione, że zawsze będzie moment na rozczarowanie.
- Duchowość to jest, co robimy ze swoją samotnością - powiedział o. Pałys - I wspólnota tego nie wypełni. Co do swoich braci nie mam złudzeń. (…) Trzeba kochać ludzi ze świadomością ich ograniczeń.
Dominikanin wskazał, że każdy z młodych kandydatów do zakonu ma wyidealizowany obraz wspólnoty. - Nie wiem, jak jest w innych zakonach, ale my dominikanie jesteśmy mocno dotknięci grzechem pierworodnym - stwierdził o. Pałys.
- Gdyby nie życie we wspólnocie, to żylibyśmy w przekonaniu, że jesteśmy bez błędu. (…) Prawdziwa miłość jest wtedy, gdy spotykamy brata lub siostrę, którzy zawalili swoje oficjum [zadanie] i trzeba po nich poprawiać - wskazał dominikanin, dodając, że wspólnota jest tym, co wyciąga z błędnego przeświadczenia o swojej doskonałości.
- Pod koniec życia, u starszych ojców, widzę, że jedyne, co nam zostaje, to relacja z Jezusem - powiedział o. Pałys. Zakonnik podkreślił jednocześnie, że to więź z Jezusem jest tą wartością, której należy szukać we wspólnocie, wskazując na przykład ojca Joachima Badeniego, który w czasie ciężkiej choroby, mimo niepełnosprawności, był "niesamowicie wolny" i "przepełniony wdzięcznością".
- Są takie osoby we wspólnotach, bardzo rozgoryczone (…) porównujące się do innych, szukające docenienia, ze zranionym ego - stwierdził o. Pałys - Jak się przychodzi do wspólnoty swoje ego realizować, to (…) zamęczy tylko siebie i innych. Dlatego jedyne, co się liczy, to uczciwie prowadzone życie wewnętrzne.
Dominikanin wskazał, że właśnie takie życie ostatecznie zawsze przyniesie radość. Ich sekretem jest wdzięczność i poczucie humoru.
- Narzekanie to jest modlitwa demonów - podkreślił o. Pałys, cytując mistyka, bł. Henryka Suzona - "To pielęgnowanie niebytu". Dominikanin dodał, że również rozpamiętywanie przeszłości czy przyszłości prowadzi do narzekania. - Pana Boga można spotkać w chwili teraźniejszej, obecnej - wskazał zakonnik, mówiąc o tym, by nie myśleć cały czas o tym, co było lub będzie.
O. Pałys stwierdził również, że bardzo ważne jest pielęgnowanie poczucia humoru. - Dobry humor, który nie jest cynizmem i który nie poniża, jest bardzo potrzebny w życiu wspólnotowym - powiedział dominikanin. - Kiedyś usłyszałem od 80-letniej zakonnicy podczas prowadzonych przeze mnie rekolekcji, że tak bardzo się wymodliła, że aż ją głowa boli. To był subtelny i zabawny sposób, by przekazać, że być może zbyt wiele było momentów modlitwy w czasie rekolekcji.
Zakonnik dodał również, że tym, co uwalnia od przygnębienia i smutku, jest modlitwa, która przynosi humor i pogodę ducha. - Mają one wartość terapeutyczną - wskazał o. Pałys.
Największą wartość terapeutyczną ma jednak, zdaniem dominikanina, miłość, "czyli pokazanie drugiej osoby, że nie jest mi obojętna". Przywołał również słowa Tomasza z Akwinu, że pokora polega na tym, by zobaczyć dobro w drugim i się tym dobrem ucieszyć.
Szymon Popławski OP jest submagistrem nowicjatu, a Krzysztof Pałys OP duszpasterzem powołaniowym w zakonie dominikańskim. Ich przemówienie miało miejsce w czasie sympozjum Czterech Konferencji Życia Konsekrowanego, które odbywa się w dniach 9-10 października w Centrum Jana Pawła II w Krakowie.
Skomentuj artykuł