Papież Franciszek: pod koniec dnia zadajmy sobie jedno pytanie
Na znaczenie analizy dziejów naszego życia dla rozeznania wskazał papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Franciszek podkreślił, że możemy w nim rozpoznać różne sposoby działania i obecności Boga.
Papież przypomniał, że nasze życie jest najcenniejszą "księgą" jaką otrzymaliśmy, której niestety wielu nie czyta, lub robi to zbyt późno, przed śmiercią. Pozwala nam ono jednak na spotkanie z prawdą oraz sposobami, poprzez które Bóg działa w naszym życiu. Dodał, że opowiadanie o wydarzeniach z naszego życia pozwala również na uchwycenie ważnych niuansów i szczegółów, które mogą okazać się cennymi pomocami, a które do tej pory pozostawały ukryte. - Zatrzymanie się i rozpoznanie tego jest niezbędne do rozeznania - podkreślił papież.
- Przyzwyczajenie się do odczytywania na nowo swojego życia kształci spojrzenie, wyostrza je, pozwala dostrzec małe cuda, które dobry Bóg czyni dla nas każdego dnia. Kiedy zwracamy uwagę, zauważamy inne możliwe kierunki, które wzmacniają nasz wewnętrzny smak, pokój i kreatywność. Przede wszystkim uwalnia nas od toksycznych stereotypów. Mądrze powiedziano, że człowiek, który nie zna swojej przeszłości, jest skazany na jej powtórzenie - przypomniał papież.
Franciszek wskazał na potrzebę opowiedzenia komuś innemu o swoim życiu, a także znaczeniu żywotów świętych, które pozwalają nam zapoznać się ze sposobem działania Boga. - Rozeznawanie jest narracyjnym odczytywaniem chwil pięknych i mrocznych, pociech i przygnębień, których doświadczamy w trakcie naszego życia. Rozeznanie jest sercem mówiącym nam o Bogu, i my musimy nauczyć się rozumieć Jego język. Zapytajmy siebie na przykład na koniec dnia: co się dzisiaj wydarzyło w moim sercu. Niektórzy uważają, że robienie tego rachunku sumienia to rozliczanie się z grzechów, które popełniliśmy, a czynimy ich tak wiele. Ale nie. Chodzi o to, co wydarzyło się w moim wnętrzu. Doznałem radości - co przyniosło mi radość? Byłem smutny - co sprawiło mi smutek? W ten sposób trzeba się uczyć rozeznawania, co się w nas dzieje - stwierdził Ojciec Święty na zakończenie swojej katechezy.
Papież apeluje o modlitwę w intencji Ukrainy
Na zakończenie audiencji ogólnej papież w kilku słowach nawiązał do dramatycznej sytuacji mieszkańców Ukrainy i zaapelował o modlitwę w ich intencji.
Franciszek powiedział: "Powróćmy myślą do udręczonej Ukrainy i módlmy się za Ukrainę! Módlmy się za ofiary strasznych rzeczy, które tam mają miejsce: tortur, śmierci i zniszczenia".
Przeczytaj całość papieskiej katechezy:
Drodzy bracia i siostry, witajcie, dzień dobry!
W katechezach tych tygodni nadal mówimy o warunkach wstępnych dla dokonania dobrego rozeznania. W życiu stale musimy podejmować decyzje, a żeby podjąć decyzję musimy przebyć pewien proces, drogę rozeznania. Każda ważna czynność ma swoje „instrukcje”, których trzeba przestrzegać, które trzeba znać, żeby przyniosły pożądane efekty. Dziś skupiamy się na innym niezbędnym składniku rozeznania: własnej historii życia. Poznanie swej historii życia jest – nazwijmy to tak – niezbędnym składnikiem dla dokonania rozeznania.
Nasze życie jest najcenniejszą „księgą” jaką otrzymaliśmy, księgą, której wielu niestety nie czyta, lub robi to zbyt późno, przed śmiercią. A jednak właśnie w tej księdze znajduje się to, czego bezużytecznie szuka się na innych drogach. Święty Augustyn, wielki poszukiwacz prawdy, zrozumiał to właśnie odczytując na nowo swoje życie, dostrzegając w nim ciche i dyskretne, lecz wyraziste kroki obecności Pana. Pod koniec tej podróży zauważy ze zdumieniem: „W gębi duszy byłeś, a ja się po świecie błąkałem i tam szukałem Ciebie, bezładnie chwytając rzeczy piękne, które stworzyłeś. Ze mną byłeś, a ja nie byłem z Tobą” (Wyznania, X, 27). Stąd jego zachęta do pielęgnowania życia wewnętrznego, aby znaleźć to, czego się szuka, jak powiedział św. Augustyn: „wróć do siebie samego: we wnętrzu człowieku mieszka prawda” (O wierze prawdziwej, XXXIX, 72, tłum. Jan Ptaszyński, Warszawa 1954). Jest to zachęta, którą kieruję do każdego z was, a także siebie samego: „wróć do siebie samego, odczytaj swe życie, odczytaj swoje wnętrze, jaką drogę przebyłeś, w sposób pogodny- wróć do siebie samego”.
Wiele razy my również przeżywaliśmy doświadczenie Augustyna, znalezienia się w więzieniu myśli, które oddalają nas od nas samych siebie, stereotypowych przekazów, które nas ranią, na przykład: „jestem nic nie wart” – i jesteś przygnębiony, „nic mi nie wychodzi”- i jesteś przygnębiony, „nigdy nie osiągnę niczego dobrego” i tak dalej. Te sformułowania pesymistyczne ciebie przygnębiają. Odczytywanie własnej historii oznacza także uznanie obecności tych elementów – nazwijmy je „toksycznych”, ale po to, żeby następnie poszerzyć wątek naszej opowieści, ucząc się dostrzegania innych rzeczy, czyniąc ją bogatszą, bardziej szanującą złożoność, potrafiąc także uchwycić dyskretne sposoby, poprzez które Bóg działa w naszym życiu. Znałem kiedyś osobę, o której ludzie, którzy ją znali, powiedzieli, że zasługuje na Nagrodę Nobla za negatywność: wszystko było straszne, wszystko. I zawsze starał się skoczyć w dół: był osobą zgorzkniałą, a miał wiele zalet. A potem znalazł kogoś innego, kto dobrze mu pomógł i za każdym razem, gdy narzekał, kazała mu powiedzieć o sobie coś pięknego...I wtedy przyznawał: mam także tę zaletę. I pomału, krok po kroku pomagała mu iść naprzód, dobrze odczytywać własne życie, zarówno rzeczy złe, jak i dobre. W ten sposób widzimy to, co nie jest dobre, ale także to, co dobre, co Bóg w nas zasiewa.
Widzieliśmy, że rozeznanie ma podejście narracyjne: nie zatrzymuje się na pojedynczych działaniach, lecz umieszcza je w kontekście: skąd pochodzi ta myśl? skąd pochodzi to, co w tej chwili odczuwam:? Gdzie mnie prowadzi, to co w tej chwili myślę? Kiedy się z nią spotkałem wcześniej? Czy jest to coś nowego czy też spotkałem się z tym innym razem? Dlaczego jest bardziej natarczywa od innych, co życie chce mi przez to powiedzieć?
Opowiadanie o wydarzeniach z naszego życia pozwala również na uchwycenie ważnych niuansów i szczegółów, które mogą okazać się cennymi pomocami, a które do tej pory pozostawały ukryte. Na przykład lektura, przysługa, spotkanie, na pierwszy rzut oka uważane za rzeczy nieistotne, z czasem przekazują spokój wewnętrzny, przekazują radość życia i podsuwają kolejne dobre inicjatywy. Zatrzymanie się i rozpoznanie tego jest niezbędne do rozeznania, jest to praca nad zebraniem tych cennych, ukrytych pereł, które Pan rozrzucił na naszym gruncie.
Dobro jest zawsze ukryte, bo dobro jest wstydliwe, ukrywa się, ciche, wymaga powolnego i ciągłego odkrywania. Ponieważ styl Boga jest dyskretny, Bóg lubi działać w ukryciu, dyskretnie, nie narzuca się; jest jak powietrze, którym oddychamy, nie widzimy go, lecz sprawia, że żyjemy, i uświadamiamy je sobie dopiero wtedy, gdy nam go brakuje.
Nawyk odczytywania na nowo swojego życia kształci spojrzenie, wyostrza je, pozwala dostrzec małe cuda, które dobry Bóg czyni dla nas każdego dnia. Kiedy zwracamy uwagę, zauważamy inne możliwe kierunki, które wzmacniają nasz wewnętrzny smak, pokój i kreatywność. Przede wszystkim uwalnia nas od toksycznych stereotypów. Mądrze powiedziano, że człowiek, który nie zna swojej przeszłości, jest skazany na jej powtórzenie. To ciekawe: jeśli nie znamy drogi przebytej w przeszłości, to stale czynimy to samo, krążymy. A osoba, która chodzi w kółko, nigdy nie idzie do przodu, nie przybywa drogi: jest jak pies goniący za swoim ogonem. Tak się dzieje, gdy powtarzamy wciąż to samo.
Możemy zadać sobie pytanie: czy kiedykolwiek opowiedziałem komuś o swoim życiu? To piękne doświadczenie narzeczonych: kiedy są ze sobą na serio, opowiadają sobie nawzajem swoje życie. Jest to jedna z najpiękniejszych i najbardziej intymnych form komunikacji: opowiedzenie o swoim życiu. Pozwala nam odkryć rzeczy dotąd nieznane, małe i proste, ale jak mówi Ewangelia, właśnie z drobnych rzeczy rodzą się wielkie (por. Łk 16,10).
Żywoty świętych są także cenną pomocą w rozpoznawaniu stylu Boga w swoim życiu: pozwalają zapoznać się z Jego sposobem działania. Pewne zachowania świętych stawiają przed nami wyzwania, pokazują nam nowe znaczenia i możliwości. Tak było na przykład ze świętym Ignacym z Loyoli. Opisując fundamentalne odkrycie swojego życia dodaje ważne wyjaśnienie, mówiąc: „doświadczenie doprowadziło go do zrozumienia, że jedne myśli czyniły go smutnym, inne zaś radosnym. I tak powoli doszedł do poznania różnych duchów, które w nim działały” (Autobiografia czyli Opowieść Pielgrzyma n. 8). Trzeba poznawać, co się dzieje w naszym wnętrzu, być czujnymi.
Rozeznawanie jest narracyjnym odczytywaniem chwil pięknych i mrocznych, pociech i przygnębień, których doświadczamy w trakcie naszego życia. Rozeznanie jest sercem mówiącym nam o Bogu, i my musimy nauczyć się rozumieć Jego język. Zapytajmy siebie na przykład na koniec dnia: co się dzisiaj wydarzyło w moim sercu. Niektórzy uważają, że robienie tego rachunku sumienia to rozliczanie się z grzechów, które popełniliśmy, a czynimy ich tak wiele. Ale nie, nie chodzi o to: co się wydarzyło w moim wnętrzu: doznałem radości - co przyniosło mi radość? byłem smutny- co sprawiło mi smutek? W ten sposób trzeba się uczyć rozeznawania co się w nas dzieje. Dziękuję.
KAI / pk
Skomentuj artykuł